Rozdział II

981 77 17
                                    

Tak naprawdę Shizuo nie zamierzał pozostawić Izayi na pastwę losu. Szybko napisał wiadomość do Shinry: "Izaya zdycha w parku. Chcesz, to go ratuj." Wiedział, że Shinra nie odmówi pomocy. Schował telefon do kieszeni spodni i udał się w stronę swojego mieszkania. 

***

Następnego dnia rankiem, Shizuo nie był w najlepszej formie. Wczoraj, mimo sporego wyczerpania, najpierw w ogóle nie mógł zasnąć, a później co chwilę się budził. Szedł chodnikiem w zamyśleniu, kiedy nagle ujrzał obok znajomą sylwetkę.

"Cześć Shizuo. Shinra otrzymał wczoraj twoją wiadomość."- wystukała na telefonie Celty.

-A tak... - tłumaczył blondyn- Szedłem wczoraj przez park i... W każdym razie co z tą wszą? Przeżyje?

"Shinra natychmiast po odczytaniu twojej wiadomości udał się do parku. Szukał wszędzie, ale jego tam po prostu nie było"

-Jak to nie było?- do Shizuo dopiero teraz dotarło to, jak nierozsądnie się wczoraj zachował. Te chuligany, które wsadziły go do worka... Nie, to mógł być każdy. Izaya ma przecież wielu wrogów. Jak mógł o tym nie pomyśleć?! 

"Słuchaj, ja nie mam pojęcia do czego wczoraj doszło, ale wiesz jaki jest Izaya. Da sobie radę."- wystukała Celty. Shizuo przypomniał sobie rany czarnowłosego; to prawda, Izayi zawsze się udaje, ale teraz? 

***

Od dłuższego czasu nie było ani śladu po Izayi. Shizuo stał się spokojniejszy. Automaty i znaki drogowe stały sobie bezpiecznie. Shizuo był akurat w pracy niczego się nie spodziewając.

-Akuku Shizuś!- usłyszał zaraz przy uchu.- Nie zauważyłeś mnie wcześniej? To do ciebie niepodobne...

-I-zaya? Jakim cudem ty...?- blondyn był w szoku.

-Nno, długo się nie widzieliśmy, wiesz?- kontynuował jakby nigdy nic Izaya.- A pamiętasz może nasze ostatnie spotkanie? Tak brzydko postąpić i zostawić mnie samego? No no Shizuś! Miałeś swoją okazję na zabicie mnie. Nie wykorzystałeś jej, więc teraz to ja zabije ciebie!

-Chyba śnisz! Nie dasz rady mnie zabić!

-A ty mnie tak? Proszę, proszę! Ostatnim razem coś ci nie wyszło. Miałeś mnie wtedy w garści. A taka okazja więcej się nie powtórzy!

-Izaya, ty...- Shizuo chwycił stojący obok automat.

-Oj Shizuś, Shizuś. I co z tym zrobisz? Już wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.

Shizuo był w szoku. Zawsze zapewniał, że zabije tego durnia. Jednak gdyby go złapał... co wtedy by zrobił?

Izaya zadowolony odbiegł w podskokach. Shizuś jest taki interesujący... Ciekawe jak zareaguje na to...

***

Shizuo odkluczył mieszkanie. Nareszcie spokój! Już zamierzał udać się do kuchni, gdy zerknął na kanapę w salonie. Co on tu...

-Izaya, co ty robisz w moim domu!?- wykrzyknął.

-Nie widać?- odparł nieproszony gość, nie zaszczycając gospodarza nawet spojrzeniem.- Dałbyś się wyspać, Shizuś...


Shizaya~ Nie potrafisz mnie zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz