Tak naprawdę Shizuo nie zamierzał pozostawić Izayi na pastwę losu. Szybko napisał wiadomość do Shinry: "Izaya zdycha w parku. Chcesz, to go ratuj." Wiedział, że Shinra nie odmówi pomocy. Schował telefon do kieszeni spodni i udał się w stronę swojego mieszkania.
***
Następnego dnia rankiem, Shizuo nie był w najlepszej formie. Wczoraj, mimo sporego wyczerpania, najpierw w ogóle nie mógł zasnąć, a później co chwilę się budził. Szedł chodnikiem w zamyśleniu, kiedy nagle ujrzał obok znajomą sylwetkę.
"Cześć Shizuo. Shinra otrzymał wczoraj twoją wiadomość."- wystukała na telefonie Celty.
-A tak... - tłumaczył blondyn- Szedłem wczoraj przez park i... W każdym razie co z tą wszą? Przeżyje?
"Shinra natychmiast po odczytaniu twojej wiadomości udał się do parku. Szukał wszędzie, ale jego tam po prostu nie było"
-Jak to nie było?- do Shizuo dopiero teraz dotarło to, jak nierozsądnie się wczoraj zachował. Te chuligany, które wsadziły go do worka... Nie, to mógł być każdy. Izaya ma przecież wielu wrogów. Jak mógł o tym nie pomyśleć?!
"Słuchaj, ja nie mam pojęcia do czego wczoraj doszło, ale wiesz jaki jest Izaya. Da sobie radę."- wystukała Celty. Shizuo przypomniał sobie rany czarnowłosego; to prawda, Izayi zawsze się udaje, ale teraz?
***
Od dłuższego czasu nie było ani śladu po Izayi. Shizuo stał się spokojniejszy. Automaty i znaki drogowe stały sobie bezpiecznie. Shizuo był akurat w pracy niczego się nie spodziewając.
-Akuku Shizuś!- usłyszał zaraz przy uchu.- Nie zauważyłeś mnie wcześniej? To do ciebie niepodobne...
-I-zaya? Jakim cudem ty...?- blondyn był w szoku.
-Nno, długo się nie widzieliśmy, wiesz?- kontynuował jakby nigdy nic Izaya.- A pamiętasz może nasze ostatnie spotkanie? Tak brzydko postąpić i zostawić mnie samego? No no Shizuś! Miałeś swoją okazję na zabicie mnie. Nie wykorzystałeś jej, więc teraz to ja zabije ciebie!
-Chyba śnisz! Nie dasz rady mnie zabić!
-A ty mnie tak? Proszę, proszę! Ostatnim razem coś ci nie wyszło. Miałeś mnie wtedy w garści. A taka okazja więcej się nie powtórzy!
-Izaya, ty...- Shizuo chwycił stojący obok automat.
-Oj Shizuś, Shizuś. I co z tym zrobisz? Już wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.
Shizuo był w szoku. Zawsze zapewniał, że zabije tego durnia. Jednak gdyby go złapał... co wtedy by zrobił?
Izaya zadowolony odbiegł w podskokach. Shizuś jest taki interesujący... Ciekawe jak zareaguje na to...
***
Shizuo odkluczył mieszkanie. Nareszcie spokój! Już zamierzał udać się do kuchni, gdy zerknął na kanapę w salonie. Co on tu...
-Izaya, co ty robisz w moim domu!?- wykrzyknął.
-Nie widać?- odparł nieproszony gość, nie zaszczycając gospodarza nawet spojrzeniem.- Dałbyś się wyspać, Shizuś...
CZYTASZ
Shizaya~ Nie potrafisz mnie zabić
Fanfic*UWAGA! Fanfik dotyczy tematyki yaoi (mężczyzna x mężczyzna). Jeśli nie chcesz czytać takich treści lepiej nie czytaj tego.* Mój pierwszy ff, więc dzieło sztuki to to raczej nie będzie, ale mam nadzieję, że się spodoba C: