"Jest świetnie"

65 20 5
                                    

wróciłam:p

Nie wiem dlaczego zapukałem do jego drzwi. Nie wiem dlaczego zjawiłem się z płaczem, błagając o wybaczenie, to przecież nie ja zawiniłem. Nigdy nie należałem do osób silnych, jednak nie spodziewałem się po sobie tak szybkiego i łatwego dosięgnięcia dna.
W końcu jak nisko trzeba upaść, by klęcząc przed kimś składać coraz to nowsze, puste obietnice tylko po to, by ratować coś, co już dawno powinno zdechnąć na dnie oceanu, niczym pokryty mułem, rozkładający się wrak statku.

O Min Yoongim słuch zaginął. Od tamtej nocy, gdy dał mi jasno do zrozumienia, że to co między nami było, było cudowne, ale to już koniec, minął pewien czas. Ostatnie godziny, dni, a może miesiące, spędziłem w wygodnym kokonie z kołdry, ślepo wierząc w jego magicznie uzdrowicielskie moce, licząc na to, że kawałek puchu uleczy moje zdruzgotane serce. Z opuszczonymi roletami i grającą w tle składanką indierockową, wpatrywałem się w jakże fascynującą strukturę, z której wykonana była moja ściana, czekając aż w pokoju rozbrzmi irytujący dźwięk sygnalizujący wiadomość od niego. Tak się jednak nie stało. Co prawda dostawałem wiadomości, od kolegów z collage'u, rodziców pytających co u mnie, zmartwionych przyjaciół, jednak żadna z zawartych w nich treści nie mogła zaspokoić mojego spragnionego serca, które domagało się choć głupiej, oklepanej emotki.

Przed oczami ciągle miałem widok jego twarzy, gdy wypowiadał te okrutne trzy słowa, które zabiły we mnie wszystko, co udało mi się zbudować. Jego kamienny wyraz twarzy i moje trzęsące się ręce, jakby próbowały uciec ode mnie, objąć jego delikatną talię i wybaczyć mu. Jednak nie mogły tego zrobić. Pierwszą rzeczą, którą chciałem mu odpowiedzieć było, „Nic się nie stało Yoongi.".

Ale Yoongi, stało się i nienawidziłbym siebie jeszcze bardziej, gdybym tamtej nocy ci wybaczył.

Pamiętam jak poderwałem się, słysząc dzwonek telefonu oznajmiający nową wiadomość i moje rozczarowanie, gdy wyświetliłem wiadomość od mojego przyjaciela Taehyunga.
„Wieczór horrorów i piwo?" Tae nienawidził horrorów, ani piwa, co mogło znaczyć, że było coś na rzeczy. Odpisałem szybko, że jestem dziś zajęty, a poza tym nie mam ochoty na filmy. Nie zdziwiło mnie to, gdy w odpowiedzi uzyskałem emotkę z wypiętym językiem i pogrubione, czarne „kłamca", któremu poprzedzało ciąg dalszy zdania „bądź o 19".

Może tak powinienem zrobić, ubrać się, wyjść z domu a za sobą zostawić wszystkie zmartwienia. Jednak nie było to takie proste, jak na początku mi się wydawało.
To prawda, ubrałem się i wyszedłem. Jednak każdy zakamarek przepełniony wracającymi z pracy ludźmi ulicy, przypominał mi o wieczornych spacerach z Yoongim, kiedy trzymaliśmy się za ręce i snuliśmy słodkie plany na przyszłość. Oh, gdybym wiedział, że tak to się skończy, zakończyłbym całą tę znajomość zanim jeszcze zdążyłaby rozkwitnąć. W tamtej chwili myślałem nawet o rzuceniu szkoły i zmianie otoczenia, ktoś kiedyś powiedział mi, że jest to najlepszy sposób na powrót do zdrowia.

Szedłem wąskimi uliczkami mijając oświetlone wszystkimi kolorami małe sklepiki i restauracje, z których dochodziły najróżniejsze zapachy, pobudzające mój apetyt. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłem coś, co nie było ramenem z kubka. Wymijałem porozstawiane pudła z towarem i wiecznie spieszących się ludzi, aż dotarłem do niewielkiego budynku, w którym mieściło się mieszkanie Taehyunga. Wszedłem powoli po schodach, zastanawiając się, czy na pewno jest to dobry pomysł, bo w końcu mam jeszcze ostatnią szansę by zawrócić. Stojąc jednak przy ciężkich, drewnianych drzwiach, niepewnie zapukałem.
- Chwila! – usłyszałem z głębi mieszkania wraz z towarzyszącym hukiem, czegoś metalowego co zaliczyło siarczysty upadek na ziemię. Dosłownie kilka sekund później, drzwi otworzyły się przede mną ukazując uradowanego bruneta w całej swojej krasie.
– Cześć Jiminnie. – wyszeptał i mimo mojego niemego sprzeciwu, objął mnie, zamykając w szczelnym uścisku.
- Cześć Tae. – wydyszałem, starając się złapać oddech, ponieważ uścisk chłopaka nie należał do najdelikatniejszych.
- Nawet nie wiesz jak cieszę się, że cię widzę. Ostatni raz widziałem cię jak wychodziłeś ze sklepu miesiąc temu. – poczułem jak wszystko co udało mi się ładnie zebrać, znowu wyrwało się spod kontroli, sypiąc prosto pod moje nogi. Tamten wieczór.
- Pamiętam. – mamrocze i uciekam z jego uścisku, wchodząc do środka. Zdjąłem buty i ustawiłem je prosto, obok świeżo wyglądających butów chłopaka. Zostałem w kurtce, czując, że w jakiś sposób dodaje mi ona odwagi i ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie rozsiadłem się wygodnie na wysokich krzesłach obrotowych przy wyspie.
- Chcesz coś do picia? Wydajesz się lekko zdyszany. – spytał pokazując mi zawartość lodówki. Zgrzewka piwa, resztki po wczorajszym obiedzie, kilka kartoników soku i przypadkowe warzywa. No cóż, nie miałem zbyt pokaźnego wyboru.
- Może być sok. – odpowiedziałem i westchnąłem ciężko. Gdy podał mi mały kartonik z napojem, który podobno miał być sokiem pomarańczowym, podziękowałem i upiłem łyk.
- Strasznie schudłeś Jimin, jadłeś coś w ogóle ostatnio? – Jakby się nad tym zastanowić, Tae miał rację. Faktycznie ostatnio udało mi się zrzucić kilka kilogramów. Ulubione dresy nie leżały na mnie już tak samo, a do niedawna jeszcze idealnie dopasowana bluzka, zwisała ze mnie odsłaniając coraz to mocniej wystające obojczyki.
- Jadłem, nie musisz się martwić. – Odstawiłem puste pudełko i spuściłem głowę. Przez dłuższą chwilę panowała niezręczna cisza. Jakby każdy z nas chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział jak się za to zabrać. Jedynym dźwiękiem, który zagłuszał przeszywającą ciszę, był odgłos tykania zegara i miarowe oddechy. Uniosłem w końcu głowę i napotkałem wzrok Taehyunga.
- Co u Yoongiego? – spytałem niepewnie, bojąc się, czy nie zauważył, że mój głos załamał się na wspomnienie jego imienia. On zaś spojrzał na mnie wzrokiem kryjącym zaskoczenie i przebłysk rosnącego gniewu. – Chciałbym wiedzieć co się u niego dzieje. W jego życiu. Czy jest szczęśliwy? – Albo co ważniejsze, czy myśli o mnie? Zakryłem zażenowany twarz ręką. Taehyung jest moją ostatnią nadzieją by dowiedzieć się czegokolwiek. – Wiesz, chciałbym wiedzieć, a on raczej mi nie powie. – uśmiecham się do niego, próbując obrócić wszystko w słaby żart.
- On jest... Szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy. – powiedział kiwając głową i uciekając wzrokiem. Uniosłem zdziwiony brwi i położyłem rękę na jego przedramieniu w geście aby kontynuował. – Mówi, że jest zakochany. – przewrócił oczami i spojrzał prosto w moją twarz, czekając na reakcje. Uśmiechnąłem się w odpowiedzi, szeroko i jak najszczerzej. Zdradzać mnie mogły tylko smutne oczy, które przypominały moją krwawiącą tęsknotą duszę.
- To dobrze. – odparłem i westchnąłem głęboko. Uśmiechałem się dopóki nie poczułem jak gorąca łza spływa po moim policzku, szlakiem kreśląc drogę goryczy. Wytarłem ją, czując w środku niesamowicie potężną pustkę, która męczyła mnie swoją uciążliwością.
- A co u ciebie? – spytał mnie zagubiony, kurczowo ściskając w ręku krawędź swojego pasiastego swetra.
- Dawno nikt mnie o to nie pytał. – odpowiadam mu i wycieram coraz to nowsze i intensywniejsze łzy. Wdech, wydech. Zacząłem liczyć, mając nadzieję na znikomą pomoc. Sto dwadzieścia jeden, sto dwadzieścia dwa, sto dwadzieścia trzy.

Umieram ze strachu.

- Jest świetnie.

Yoongi niegdyś był dla mnie wszystkim. Moje ściany pokryte były naszymi wspólnymi polaroidami, biurko pokryte listami i prezentami od niego, a serce melodyjnymi pocałunkami i złudnymi kłamstwami.

Dlatego drugą rzeczą, która złamała moje serce było to, że powoli stawałem się taki sam.

7 Things That Broke My Heart [Yoonmin]Where stories live. Discover now