"Chciałem tylko wiedzieć gdzie byłeś wczoraj wieczorem."

177 38 12
                                    

Światła za oknem raziły mnie w oczy i choć czułem nieodpartą potrzebę zamknięcia ich, nie robiłem tego. Nie mogłem, wtedy bowiem widziałem jego. Każdą dobrą chwilę, jaką razem spędziliśmy, które słabo jednak przyćmiewały bół rozpaczy. Yoongi miał brzydki zwyczaj uderzania w moje czułe punkty tylko po to, by już za chwilę przyjść do mnie ponownie, paść na kolana krzycząc "Nie nienawidź mnie". Właśnie dlatego, że był moim głupim "skarbem" nie mogłem go sobie tak łatwo odpuścić. I chyba to ostatecznie mnie zgubiło. Ciągle pamiętam naszą pierwszą kłótnię. Byłem, co prawda, niewiele młodszy, jednak zdecydowanie mniej doświadczony. Dopiero uczyłem się kochać i szło mi to bardzo opornie. Najpierw bałem się zobowiązań i tego, że Yoongi może po prostu chcieć sobie ze mnie zażartować, robiąc pośmiewisko roku. Bałem się zaufać mu. Jednak zaryzykowałem i zdołałem powierzyć mu całego siebie, stawiając na szali wszystko co posiadałem.

Uczyłem się kochać powoli. Stopniowo, jakbym uczył się ponownie chodzić. Zaczynając od częstszych spotkań, dłuższych uścisków i szczerych uśmiechów. Zdradzałem mu moje sekrety, zwierzałem się, priorytetem stało się dla mnie jego zdanie. Gdy wstawałem z ziemi kolejnym krokiem były delikatne pocałunki, pieszczenie jego bladych policzków, trzymanie w mojej, jwdo drobnej dłoni. Zaczynałem drżeć, gdy niewinne całusty przerodziły się w pełne żaru i emocji pocałunki, które nie uchronnie stawały się harmonijnym tańcem naszych dusz. Kroki w miłości były zależne tylko od tego, czy nasze serca grały ta samą melodię. Był w nim rodzaj ognia, którego nie dało się zgasić, gdy już się go raz rozpaliło.

Było październikowe popołudnie. Słońce chyliło się ku zachodowi, promieniami muskając leżące na ziemi liście. Powietrze było duszne jednak wiał delikatny wiatr, przez co pogoda była przyjemnie kojąca. Szedłem przez przykryty brązową kołdrą z umarłych już liści park. Przysłuchiwałem się przyjemnemu szelestowi, jaki wydawały miażdżone przeze mnie liście i wychwytywałem ostatnie dzwięki śpiewających ptaków, które niedługo miały opuścić kraj na zimę. Z rękami schowanymi w kieszenie i ciasno owiniętym szalikiem na szyi, przechadzałem się zbierając myśli. Obok mnie szedł Yoongi. Ubrany znacznie lżej niż ja, miał na sobie tylko bluzę w kolorze khaki, w czasie gdy ja poza bluzą ubrany byłem jeszcze w kurtkę. Na głowie miał kaptur, a na nosie ubrane okulary przeciwsłoneczne. Patrzył się gdzieś w dal, dając mi możliwość przyglądania się mu, bez zwracania uwagi. Chciałem złapać go za rękę, poczuć jego bliskość emanującą ciepłem, które ogarniało całe moje ciało powodując przyjemnie narastające uczucie pęcznienia gdzieś w brzuchu. Ręce zaczęły mi się pocić, a usta całkowicie wyschły. Wiedziałem, że wypowiedzenie tych słow będzie konieczne.

- Yoongi, muszę z tobą o czymś porozmawiać - przerwałem w pewnym momencie niezręczną ciszę, modląc się w duchu, aby wykazał się na tyle wyrozumiały i zrozumiał cel mych słów. - Nie chciałbym jednak naciskać, dlatego jeśli...

- Możesz przejść do rzeczy? - przerwał mi w połowie zdania. Paliło mnie wewnątrz, usta piekły, a nogi niekontrolowanie zaczęły mi się trząść. Zdawałem się tego nie zauważać i cały czas parłem do przodu, próbując kontynuować podjętą próbę konwersacji. Nie zważając na konsekwencje, które mogły okazać się tragiczne, ponowiłem próbę i zacząłem mówić dalej.

- Chciałem tylko wiedzieć gdzie byłeś wczoraj wieczorem... - przełknąłem nerwowo slinę, nie wiedząc, czy bardziej boje się jego reakcji czy odpowiedzi. - Pracę kończyłeś o 20, czekałem na ciebie do 2, ale nie zjawiłeś się. - odetchnąłem świeżym jesiennym powietrzem i powoli zamknąłem oczy. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze i miałem wrażenie, że nie jest to spowadowane niską temperaturą.

- Aaa... Wczoraj wieczorem miałem spotkanie z szefostwem. Nic eleganckiego, zwykły wypad na piwo, by przedyskutować parę spraw. - nie spojrzał w moim kierunku i z obojętnym gestem wzruszył ramionami. Takiej odpowiedzi się bałem.

- Ale...- Mój oddech ugrzązł w gardle na chwilę.- Rozmawiałem z Namjoonem. Powiedział mi, że nie było cię z nimi. - zacisnałem dłonie w pięści i spuściłem głowę. Yoongi spojrzał w moją stronę. Na jego twarzy widziałem wymalowany szok w idealnych proporcjach wymieszany z gniewem. Nie spuszczał mnie z oczu.

- A może powiesz mi, w jakim celu dzwoniłeś do Namjoona? - głos miał spokojny, jednak widziałem jak drga mu mięsień na policzku, co dało mi jasno do zrozumienia, że jest na granicy wytrzymałości. - Pytam się ciebie o coś. Po cholerę dzwoniłeś do Namjoona?- Zerknął na mnie przelotnie, po czym odwrócił głowę gwałtownie w przeciwnym kierunku i przyspieszył nieco.

- Uspokój się Yoongi, było po drugiej, a ty w domu miałeś być na dwudziestą. Martwiłem się o ciebie. - Próbując złagodzić sytuację wyciągnałem rękę w jego kierunku, jednak odtrącił ją i zmarszczył brwi.

- Jak widzisz, żyję. Nie ma potrzeby, byś wydzwaniał po moich szefach, tylko po to, żeby spytać się gdzie jestem. - odwrócił wzrok i przyspieszył ponownie. Przyglądałem się jego sylwetce i narastało we mnie uczucie strachu. Jego ramiona drżały z gniewu, kiedy zatrzymał się i wygiął usta z pogardą.

- Yoongi, czy ty widujesz się z kimś innym? - zapytałem go niepewnie. - Czy ty mnie jeszcze kochasz? - wyszeptałem cicho bojąc się, że jego odpowiedz może być taka jakiej się spodziewam. Zdjął okulary powoli. Jego oczy były zimne, pozbawione jakichkolwiek emocji. - Wiesz co, Jimin? - spojrzałem mu w oczy, on zrobił to samo. Budując jeszcze bardziej niezręczną sytuacje pomiędzy nami. - Wkurwiasz mnie. Ciągle coś ci nieodpowiada. Próbujesz trzymać mnie, jak psa na smyczy. Ciągle jesteś zazdrosny, uczepiłeś się mnie i nie pozwalasz wyjść nawet na pierdoloną imprezę raz na pół roku. - próbowałem przerwać mu, cały sparaliżowany strachem, otworzyłem już usta, żeby powiedzieć coś na moją obronę, jednak nie dał dojśc mi do głosu, unosząc dłoń do góry. - Nie mów nic. Postaw się na moim miejscu. Też jestem człowiekiem i potrzebuje cholernej swobody, a ty nie umiesz mi jej dać. Mam cię kurwa dość. - wyraz jego twarzy przerażał mnie, to nie był mój Yoongi! Przynajniej nie ten, którego znałem i do którego towarzystwa przywykłem.

- Yoongi... - podszedłem do niego i złapałem za rękaw bluzy. Starałem się przyciągnąć go do siebie, cicho szepcząc jego imie.

- Zostaw mnie. - jego głos był jeszcze bardziej zimny, a wzrok jeszcze bardziej nienawistny. Nie puściłem jego ręki, zbliżyłem się jeszcze bardziej i próbowałem objąć go. - Zostaw mnie! - krzyknął w końcu i odepchnął mnie niespodziewanie. Upadłem na pokrytą liściami ziemię. Yoongi odwrócił się w przeciwnym kierunku i zaczął odchodzić pospiesznie. Podniosłem się zaledwie, by usiąść i zamurowany wpatrywałem się w jego oddalajace się plecy. Nie wiedziałem jak zareagować. Czułem, jak moje serce pękało na kawałki wywołując nieprzyjemne uczucie wewnątrz, delikatny ból porównywalny do tysiąca igieł nakłuwających moje ciało. Zrobiło mi się gorąco, ale tym razem do oczu nie napłynęła mi nowa fala łez, byłem zbyt wstrząśnięty. Chyba nawet zapomniałem jak się odddycha, skupiony jedynie na jego oddalającej się postaci. Podniosłem się z ziemi, otrzepałem brudne spodnie i odwróciłem się. Powoli ruszyłem z powrotem tam, skąd przyszedłem. Cały czas byłem zszokowany, nie mogłem połączyć wątków, choć nie wiem, czy w rzeczywistości świadomie próbowałem nie nazywać rzeczy po imieniu. Ciągnąłem stopy wzbijając liście w ruch. Po pewnym czasie, poczułem czyjś uścisk na ramieniu. Silne ręce szarpnęły mną do tyłu i Yoongi wtulił się w moje ramiona. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, podczas gdy nasze usta złączyły się w niestarannym, pełnym goryczy pocałunku. Nasze ciała znowu znalazły się blisko siebie zamykając niezręczny dystans, który chwilę temu zaczął między nami rosnąć. Yoongi starł gorące łzy z moich policzków i objął rękami moją głowę.

- Nigdy więcej nie kwestionuj mojej miłości do ciebie. - wyszeptał cicho sprawiając, że wszystko wokół na powrót stało się pięknym snem, z którego nigdy już nie chciałem się wybudzić. W trudnych chwilach zawsze powtarzałem w głowie to zdanie, więc teraz proszę, Yoongi wróć na swoje miejsce, wróć do mnie...

Pierwszą rzeczą, która złamała moje serce był fakt, że Min Yoongi kłamał już wtedy.

7 Things That Broke My Heart [Yoonmin]Where stories live. Discover now