-Hmmm... Znowu szkoła, znowu ci pieprzeni ludzie. - powiedziałem na głos, siedząc na balkonie.
Aktualnie kończyłem kolejnego papierosa podziwiając wieczorne niebo.
Chyba trzeba jakoś przygotować się przed kolejną, nową szkołą? Mam szczerze mówiąc, już tego wszystkiego dosyć. Nasz opiekun nie może się zdecydować, gdzie chce się ulokować w końcu. Aktualnie jesteśmy w Kobe. Szóste pod względem wielkości miasto w Japonii. Tylko bardziej na obrzeżach. W sumie to cieszę się, że nie mieszkamy w środku tego zatłoczonego, dwadzieścia cztery godziny na dobę, okropnego miasta. Jedyny plus jaki z tego mamy to taki, że Armin mieszka niedaleko. Przez ciągle przeprowadzki rzadko się z nim widziałem. Niby były rozmowy przez portale społecznościowe, ale to nie to samo, co zrobienie mokrego Will'ego podczas snu jednego z nas (włożenie obślinionego palca w ucho).
- Eren, Kolacja! - wzdrygnąłem się na krzyk Mikasy.
Wyrzuciłem resztki papierosa do butelki po piwie, które znalazłem kiedyś w salonie i skierowałem się w stronę jadalni. Podczas schodzenia ze schodów oczywiście o mało, co się nie zabiłem. Kiedy dotarłem, Mikasa, Hannes i Armin siedzieli na krzesłach, przy stole.
- Armin, a ty kiedy tu przyszedłeś? - spytałem zdziwiony.
- No jestem już od godziny, ale ktoś się zamknął w pokoju i nawet się nie zorientował. - złotowłosy nacisnął mocno głosem na te ostatnie osiem słów.
Pomimo mojego dzisiejszego, dość negatywnego nastawienia, świetnie bawiliśmy się przy stole. Oczywiście nasz opiekun jak to on, upił się i musieliśmy go położyć spać. Opierał się. Musieliśmy go wnieść po schodach na pierwsze piętro. Udało mam się. Cali spoceni poszliśmy z Hannes'em do jego pokoju. Gdy przeszliśmy z nim przez próg drzwi, mężczyzna złapał się progów drzwi i nie chciał ich puścić. Ja z Mikasą ciągnęliśmy go za nogi, a Armin próbował zabrać ręce mężczyzny. Mieliśmy wrażenie, że alkohol dał mu jakąś super moc i mógł przyczepiać się do ścian.
Po wielkich wzmaganiach, udało nam się ujarzmić tą bestie. Kiedy oddalaliśmy się od jego pokoju po cichu, słyszeliśmy w oddali głośne chrapanie. Triumfując, podążyliśmy z powrotem do kuchni. Tam daliśmy upust swoim emocjom. W tym samym momencie wybuchnęliśmy śmiechem. Po jakimś czasie wspólnego wygłupiania się, spojrzałem na wyświetlacz w moim telefonie.
- Jest 21:47. Armin, chyba powinieneś już iść do domu. Jutro w końcu zaczyna się rok szkolny. - mruknąłem.
- Racja! Straciłem poczucie czasu - chłopak zaczął szybko się zbierać - Więc, do zobaczenia jutro w szkole! - powiedział, otwierając drzwi. Następnie wyszedł.
Posprzątaliśmy po kolacji i udaliśmy się do swoich pokojów. Pograłem do jakiejś 2:04 na komputerze i od razu położyłem się do łóżka. Nie chciało mi się brać już prysznica. Ogólnie to miewam problemy ze snem. Raz nie śpię całą noc, a czasami zasypiam o 19:00. Dziwne, co nie?
Po dziesięciu minutach leżenia w łóżku zacząłem robić się senny i odpłynąłem.
Moje powieki się podniosły. Ubolewałem nad tym. Miałem sen, że w końcu jakaś dziewczyna mnie lubi. W moim mniemaniu wcale nie byłem jakiś najgorszy jeśli chodzi o wygląd, jak i charakter, jednak żadna kobieta nie widziała we mnie potencjalnego partnera. Dziwne, że nie obudziłem się poprzez to szatańskie urządzenie zwane budzikiem, ponieważ zazwyczaj mam lekki sen i najmniejszy szelest potrafi mi przeszkodzić w spaniu. Od razu po odzyskaniu przytomności, postanowiłem sięgnąć po telefon, który leżał na komodzie obok mojego łóżka.
Ciekawe, jakby wyglądał dzisiaj świat bez telefonów. Pewnie nie bylibyśmy bezdusznymi maszynami, patrzącymi w ekrany telefonów, jak i innych urządzeń. Przez to bylibyśmy zdrowsi na umyśle, nie mieli kompleksów związanych z narzucanymi nam ideałami oraz zdrowy wzrok... Stop! Stop Eren! Patrz na godzinę.

CZYTASZ
Czy Wiesz, Że... (Fanfiction Levi x Eren)
ФанфикCo jeśli świat jest jeszcze bardziej brutalny niż się spodziewałeś? Opowieść przedstawia losy dwóch chłopaków, którzy będą musieli być razem albo wcale, by przetrwać.