13.

3.1K 227 91
                                    

UWAGA! ROZDZIAŁ NIEPOPRAWIONY, WIĘC PRZEPRASZAM ZA EWENTUALNE BŁĘDY. PÓŹNIEJ JE POPRAWIĘ.

- Czy nie wydaję ci się dziwne, że tam nagle stan Hannes'a się pogorszył? - stwierdził.

Podrapałem się po głowie.

- No niby tak, ale to był najprawdopodobniej przerzut - powiedziałem.

- Ale warto przeanalizować sprawę. Zgodziłeś się, więc jesteś skazany na mnie - zadowolony chwycił po jedną z kartek leżących na stole.

- No dobra - westchnąłem.

Złotowłosy uśmiechnął się i szybko poszedł po wodę dla nas. Od zawsze uważał, że picie wody wspomaga skupienie się. Gdy wrócił z dwoma szklankami, położył je na stole i usiadł. Następnie wziął czarny długopis w dłoń.

- Trochę myślałem nad tą sytuacją. Przede wszystkim musimy się dowiedzieć, czy w jego organiźmie jest jakaś substancja obca. Lekarze twierdzą, że to przerzuty, dlatego starają się trzymać go przy życiu. Tylko na tym się skupiają i nie zrobili dokładniejszych analiz krwi. Ale zanim to zrobią, to to "coś" może zniknąć z jego organizmu - Armin zrobił mały schemat na kartce, po czym napił się wody.

Obserwowałem dokładnie jego ruchy.

- I co my mamy z tym zrobić? - spytałem.

- Jeśli powiemy nasze podejrzenia, możliwe że wezmą policję. Mogą się zorientować, że Hannes to pijak, a wtedy dojdzie opieka społeczna i tak dalej.  A to jak na razie nie będzie potrzebne - przerwał.

- Ale to właśnie policja sobie z tym poradzi. A my nie jesteśmy detektywami, aby rozwiązywać takie zagadki na naszą rękę - oburzyłem się. Kompletnie nie rozumiałem go.

Chłopak poprawił się na krześle.

- Służby będą robić to powoli, bo mają o wiele więcej cięższych przypadków. W tej sytuacji liczy się czas - powiedział.

- Mów dalej - podparłem rękoma podbródek.

- Czy Hannes ma jakiś wrogów?

- Raczej nie, ale nie znam go na tyle - westchnąłem.

- Przerwa! - krzyknął nagle.

Na ten nagły i głośny dźwięk podskoczyłem. Ale ucieszyłem się i zadzwoniłem do pizzerii. Przez jakaś godzinę od otrzymania jedzenia odpoczywaliśmy. Staraliśmy się nie myśleć o tej sprawie. Po wybiciu godziny siedemnastej przyszliśmy do stolu, usiedliśmy i zapadła grobowa cisza.

- Już wiem! To musiał być któryś z lekarzy! - krzyknął - Przecież Hannes leży na oddziale zamkniętym i nikt nie ma tam wstępu. Może zrobili te badania, ale je zataili? - chłopak złapał się za głowę wplatając palce we włosy. 

- Ale nie mamy jak tego sprawdzić, nawet tam nas nie wpuszczą - westchnąłem. 

- Dlatego trzeba coś wykombinować. Teraz walczymy o jego życie - powiedział - myśl mózgu, myśl! - mówił on bardziej do siebie, niż do mnie. 

Również się zastanawiałem. W myślach próbowałem przypomnieć wszystkich zaufanych lekarzy. Na myśl przyszedł mi tylko mój ojciec. Ale on mi już nie pomoże. Jedyne co mogę, to w umyśle poszukiwać adekwatnych do danej sytuacji jego słów. 

- Wiem, że to głupie. Takie rzeczy dzieją się tylko w głupich serialach i książkach, ale będziemy musieli to zrobić na własną rękę. Mam na myśli włamanie się na oddział - powiedział.

-Co?! - oburzyłem się - Niby jak?! 

- Będziesz musiał przebrać się za lekarza - stwierdził z kamienną miną.

Czy Wiesz, Że... (Fanfiction Levi x Eren)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz