Preludium

27 4 0
                                    

- Azeroth -

Razem ze swoim mentorem Fereon'em maszerowałam do największego miasta draenei, które znajdowało się na Wyspie Lazurowej Mgły. Fereon'em nieraz chwalił lud zamieszkujący tą wyspę. Ponieważ urodziłam się z niespotykaną mocą, mentor zadeklarował mojej ludzkiej matce, Mellis, że będę poznawać wszelkiego rodzaju sposoby na rozwijanie swoich umiejętności. Z tego powodu dzisiejszego dnia mam spotkać się z Velen'em, największym oraz najstarszym prorokiem, i zarazem kapłanem, draenei. Do niedawna rozwijałam się na własną rękę przez sześć lat, czyli od ósmego roku życia, bez wiedzy kogo kolwiek. W wieku dziesięciu lat odkryłam, że mogę przenieść się w czasie pełnego życia Dreanoru, dzięki posiadaniu niewielkiej części duszy mego dziada Durotana. Niestety niewiele pamiętam z której kolwiek wyprawy. Spojrzałam w górę, w niebo. Słońce powoli zachodziło, a na horyzoncie w dalszym ciągu nie było widać miejsca do którego zamierzaliśmy.

- Długo jeszcze będziemy szli? - Spytałam zmęczona.

- Jesteśmy już prawie na miejscu.

- Jak? Przecież żadnego miasta nigdzie tu nie ma.

Fereon zatrzymał się.

- Spójrz.- Powiedział wskazując palcem do góry.

Popatrzyłam w miejsce wskazywane przez mentora. Były tam ogromne latające wyspy połączone mostami.

- Jesteśmy na miejscu.- Dodał ork mający już setki lat za sobą.

***

Odpoczywałam z Fereon'em w gabinecie Velena.

- Jak ci się tu podoba?

- Bardzo.- Odpowiedziałam patrząc przez okno.

Nie okłamałam mego mentora. Miasto było przepiękne. Wiele rodzajów kwiatów przy drogach, przeważnie w odcieniach niebieskiego, budowle z czystego, szarego kamienia ozdobione marmurowymi wykończeniami. Wszystko wyglądało jak z najpiękniejszej baśni. Jedyne co mnie dziwiło to to, że na ulicach bawili się mało dzieci.

- Nad czym tak myślisz?

- Czemu draenei mają tak mało dzieci?

- I tak w tych czasach mają dużo więcej potomków.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Nagle do pomieszczenia wszedło troje draenei. Jeden z nich mocno wyróżniał się jasną, wręcz białą karnacją i równie białymi włosami, splecionymi w wiele drobnych warkoczy. Jako jedyny miał na sobie granatową szatę ze złotymi zdobieniami, a jego towarzysze błękitno-ametystowe z srebrnym chawtowaniem. Fereon wstał. Ja zrobiłam to samo. Jeden z towarzyszy albinosa przyglądał mi się, spod kaptura, z niedowierzaniem.

- Witajcie. Mam nadzieję, że podróż przebiegła bez jakichkolwiek problemów.

Przywitaliśmy się razem z mentorem i wszyscy zebrani usiedli przy okrągłym, drewnianym stole.

- Podoba ci się w naszym mieście?- Spytał mnie wyróżniający się draenei.

- Bardzo. Nigdy jeszcze nie byłam w tak pięknym miejscu.

- Podróż była pewnie męcząca, ale mówicie mi wybaczyć, że was nachodzę. Chciałbym przeprowadzić rozmowę z Issi jak najszybciej było by to możliwe.

- Nic się nie dzieje Velenie. - Stwierdził Fereon.

Spojrzałam na albinosa. W sumie mogłam domyślić się, że to Velen. Jako najwyżniejszy oraz najstarszy draenei mósi się wyróżniać.

- Wyczuwam w tobie potężnego, starego ducha.

- Dz... dziękuję.

- Silniejszego niż przy ostatnim spotkaniu.- Dodał po chwili.

Zamilkła nie wiedząc co powiedzieć. Nie przypomniałam sobie żadnego wcześniejszego spotkania z jakim kolwiek draenei.

- Wybacz mi, ale nie pamiętam żebyśmy się wcześniej widzieli.

- Spotkaliśmy się gdy pierwszy raz zawitałaś w Dreanorze. Jak widać nie pamiętasz nic ze swoich podróży. Dlatego od jutra zaczniesz się douczać.- Velen stwierdziwszy wstał i razem ze swoją światą wyszedł.

- Od jutra zaczniesz budować zupełnie nowe życie.- Ostrzegł mnie Fereon.

- Wiem i jestem na to gotowa.- Zapewniłam go uśmiechając się lekko.

Czerwona różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz