1

1.2K 50 18
                                    

Ogromnych rozmiarów budowla zapiera dech w piersiach. Cóż, muszę się do niej przyzwyczaić, ponieważ jak dobrze pójdzie będę przebywać tu częściej niż we własnym mieszkaniu. Przejeżdżam ręką po swojej granatowej sukience i pewnie podchodzę do szklanych drzwi, które następnie otwieram. Przede mną od razu pojawia się starszy o conajmniej dziesięć lat mężczyzna, który jest najprawdopodobniej ochroniarzem zważywszy na jego mundur.
-Dzień dobry. - mówi miło. - Panna Low, prawda? - pyta prawie pewny.
-Tak, dzień dobry. - odpowiadam równie przyjaznym tonem.
-Pan Gerix już na Pannę czeka. Proszę za mną. - komunikuje i rusza długim korytarzem na wprost.
Idę parę kroków za nim i zastanawiam się jak to możliwe, że po skończonej produkcji w Los Angeles dostałam kilka propozycji do grania głównych ról. Wyjazd do Londynu był moją ucieczką, tak więc oczywistym jest, że bez chwili namysłu spakowałam się i wyleciałam.
-To tutaj. - odzywa się mężczyzna wskazując na drzwi.
Cicho mu dziękuję, a następnie staram się swoje zdenerwowanie zakryć profesjonalizmem. Po wzięciu głębokiego oddechu moje knykcie spotykają się z drewnianą powierzchnią, a już po chwili widzę starszego mężczyznę w garniturze, który zaprasza mnie wewnątrz pomieszczenia.

.

-To może omówimy szczegóły, ponieważ po wstępnej rozmowie zauważyłem, że casting jest po prostu formalnością. - zapewnia.
-Zamieniam się w słuch. - mówię zakładając prawą nogę na lewą z poważnym wyrazem twarzy.
-Wcieli się Pani w rolę Agnes Malvet. I um... ważne jest to, by Pani nie mówiła nikomu ze swojego otoczenia o odgrywanej roli. - widząc moje niezrozumienie wymalowane na twarzy od razu dodaje. - Już tłumaczę. Tak więc chcemy, by na codzień wyglądała Pani zupełnie tak, jak Agnes. Wiadomo, że później tytułowa Brzydula przechodzi metamorfozę, a my chcemy zapewnić widzom jak najwięcej...
-Wrażeń? - przerywam.
-Otóż to. - mówi z entuzjazmem. - Zależy nam na początkowej anonimowości. - po wypowiedzeniu bada mój wyraz twarzy. - Za chwilę powinna zjawić się tutaj Iza.
Kim do cholery jest Iza? Gerix ponownie zauważając, że moje brwi są za blisko siebie postanawia się odezwać.
-Ach, no tak. Iza jest najlepszą charakteryzatorką. Po podpisaniu umowy proponuję, by Pani od razu oddała się w jej ręce.
Wypuszczam głośno powietrze i dokładnie analizuję wszystkie za i przeciw. Ugh... No, w sumie to może być ciekawe. Swoją drogą muszę pomyśleć nad jakimś menadżerem.
-Zgoda. Podpiszę to. - patrzę z uśmiechem na mężczyznę, który podaje mi długopis oraz umowę wstępną. Zaraz... Umowę wstępną?
-Umowa wstępna? - pytam wyraźnie zdziwiona.
-Tak. Są tam zawarte punkty o których dzisiaj rozmawialiśmy. Prześlemy Pani całą umowę dziś wieczorem i na jej podpisanie umówimy się za tydzień o piętnastej.
Nie zwlekając ani chwili dłużej składam podpis w wyznaczonym miejscu i odsuwam od siebie przedmioty. Zaraz po tym w drzwiach pojawia się młoda kobieta, trochę przy kości z platynowymi włosami, która przez uśmiech wydaje się dość przyjazna.
-Dzień dobry.
-Witaj, Iza. - mówi Gerix nie obdarzając spojrzeniem dziewczynę. - To jest Panna Low.
Uśmiecham się do Izy i razem wychodzimy z pomieszczenia.
-Miło mi Panią poznać. - odzywa się jako pierwsza.
-Wystarczy Marisol. - zwracam się do niej.
-Och, okej. - obdarowywuje mnie uśmiechem. - Chodź, tu jest moje królestwo. - otwiera drzwi i wchodzimy do środka.
-Jak bardzo strasznie będę wyglądać? - pytam ze śmiechem.
Dziewczyna pochłonięta przygotowaniem odpowiednich rzeczy wskazuje ręką na zdjęcie przypięte do tablicy korkowej. Mój wzrok wędruje tam od razu i...
-O cholera. - mówię zatykając usta.
Pierwsze co rzuciło się w moje oczy to ogromne okulary, zaraz później aparat, grzywka... A może pierwsze były ubrania? Cokolwiek.
-Mocne, co? - pyta odwracając się do mnie.
-Ale nie ścinamy włosów? - patrzę z przerażeniem.
W odpowiedzi dostaję śmiech. Cóż, to chyba znaczy, że cięcia nie będzie na pewno. Chyba.
-Nie jestem fryzjerką, proszę cię. - mówi ze śmiechem. - dobierzemy perukę.
-W peruce muszę chodzić cały czas, prawda?
-Nawet do sklepu po bułki. Nikt nie może się dowiedzieć jak wyglądasz naprawdę. Ale to chyba masz w umowie.
-Tak, tak... - moje zdanie przerywa pukanie do drzwi.
Dwaj mężczyźni i jedna starsza kobieta wchodzą wewnątrz pomieszczenia przyglądając mi się uważnie.
-Marisol, to jest Danny, Ian i Anna. Pomogą mi z Pięknej zrobić Bestię. - żartuje.

.

-Dobra, Marisol. Na trzy otwierasz oczy, okej? - odzywa się po trzech godzinach pracy Iza.
-Boję się. - mówię zgodnie z prawdą.
-Spokojnie, to twój nowy wygląd przez um.. Parę miesięcy. - śmieje się Ian. - Raz, dwa i...
-Trzy. - dopowiadam i otwieram oczy. - O kurwa. - mamroczę.
-Też mi się podoba. - śmieje się Danny.
W lustrze zobaczyłam kompletnie obcą mi osobę. Czarnej oprawy zerówki zasłaniały conajmniej jedną trzecią mojej twarzy. Atrapa aparatu ortodontycznego założonego przez Iana całkowicie zmieniła mój uśmiech. Pamiętam, że gdy miałam dwanaście lat na siłę próbowałam się zaprzyjaźnić z prawdziwym aparatem, który miałam na zębach i... No dobrze tego nie wspominam. Zamiast długich, brązowych włosów pojawiły się czarne do ramion, a czoło zasłaniała grzywka kształtem przypominająca półkole. Co do ubrań, za które odpowiedzialna była Anna to... W skrócie kompletnie nie mój styl. Spódnica w kratę do kolan, rajstopy ciemniejsze dwa tony od mojej skóry, buty na dwucentymetrowym obcasie, zaokrąglone na czubku z paskiem usadowionym mniej więcej na środku stopy. Górę stanowił luźny sweterek. Mówiąc luźny mam na myśli rozciągnięty. Reasumując... Myślę, że to będzie najciekawszy okres w moim życiu.
-Coś jest źle? - pyta Danny.
-Wszystko. - odpowiadam od razu.
-Czyli zrobiliśmy to co do nas należało. - śmieje się Ian.
-Ciekawi mnie, kto jeszcze będzie współpracował ze mną na planie. - odzywam się zamyślona.
-Z tego co wiem to twoim filmowym szefem będzie bardzo... Cóż, miły mężczyzna. - mówi Iza.
-Zdecydowanie. - odpowiada Anna.
-To znaczy? - marszczę brwi.
-Dowiesz się niedługo. Nikt z kadry oprócz nas nie wie, jak nazywasz się na prawdę. I Marisol... Tak musi zostać.
-Tak, zdecydowanie każdy mnie rozpozna. - mamroczę patrząc ponownie w lustro.
-Chodzi o to, że pomimo wszystko nie możesz wyjawić swoich prawdziwych personaliów. Każdy dowie się kim jesteś w momencie przemiany głównej bohaterki. - oznajmia Iza.
-Ale ja chyba mogę wiedzieć z kim będę pracować, prawda?
-Nie. - mówi krótko. - Dowiesz się na planie.
Nie powiem, zdziwiła mnie odpowiedź dziewczyny. Z tego co wiem to każdy aktor wie z kim będzie pracować. Postanawiam nie komentować jej wypowiedzi. Żegnam się i wychodzę na parking, gdzie czeka już na mnie Marcus.

DO NOT TOUCH ME || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz