Kiedy się obudziłem, za oknem był już zmierzch. Zamrugałem kilkakrotnie, aby poprawić swój wzrok, a potem podniosłem się do pozycji siedzącej. Mogę się już poruszać. To chyba dobrze... Poczułem pod palcami miękki materiał. Wziąłem go do rąk i dokładnie obejrzałem. To była czarna marynarka i zdecydowanie męska. Przyłożyłem ją sobie do nosa. Pachniała jakimś drogim perfumem... Dlaczego znajdowała się przy mnie? Czyżbym ją nosił? Nie, to niemożliwe - stwierdziłem.
Po chwili wstałem na chwiejnych nogach i zacząłem iść w stronę lustra. Spojrzałem na swoje odbicie. Ujrzałem młodego chłopaka z krótkimi, brązowymi włosami i dużymi, zielonymi oczami. To... jestem ja? Przyjrzałem się swojej twarzy. Miałem na niej kilka otarć, siniaków i niewielką ranę na policzku, która zaczęła się już goić. Moje dłonie były podobnie okaleczone, a pod krótkimi paznokciami miałem bród i drobne ziarnka piasku. Dotknąłem moimi palcami zimnego szkła lustra i jeszcze raz spojrzałem na swoje odbicie.
- Widzę, że się obudziłeś - usłyszał za sobą kobiecy głos.
- Petra - rozpoznałem ją.
- Chodź, zrobiłam ci ciepłą kąpiel - nie mogłem zobaczyć wyrazu jej twarzy, ponieważ stała w cieniu. Jednak po głosie wyczułem, że coś było nie tak...
- D-Dobrze - zgodziłem się. Wyszliśmy z pokoju. Ujrzałem ciemny hol i schody prowadzące na parter.
- Łazienka jest za tymi drzwiami. Jak się wykąpiesz, daj mi znać. Przyjdę od razu. Kiwnąłem twierdząco głową, a następnie wszedłem do pomieszczenia. W środku czekała na mnie wanna pełna parującej wody z przyjemnie wyglądającą, białą pianą. Zdjąłem swoje ubranie i bez namysłu zanurzyłem się w niej po samą szyję. Nagle poczułem ból piekących ran na całym moim ciele. Syknąłem, ale po pewnej chwili przyzwyczaiłem się do tego uczucia. Było mi tak dobrze... Zupełnie inaczej niż dotychczas. Nie zaznałem jeszcze takiego przyjemnego ciepła, a może i tak? Nie wiedziałem, ponieważ niczego nie pamiętałem... Poczułem uścisk w piersi. Dlaczego nie mogłem sobie niczego przypomnieć? Te dwie kobiety nic o mnie nie wiedziały... Nie mogły mi nic sensownego powiedzieć. Czy nie było na świecie kogoś, kto się mną dotychczas opiekował? Rodzice? Rodzeństwo? Może dowiem się tego, gdy zejdę po tamtych schodach? W końcu... dowiem się prawdy.
Wyszedłem z wanny i wytarłem mokre ciało ręcznikiem. Potem ubrałem na siebie czyste ubranie. Kiedy wyszedłem za drzwi, ujrzałem kapcie na podłodze. To na pewno była sprawka Petry... Włożyłem je i zacząłem iść w stronę schodów. Powinienem był ją wcześniej zawołać, ale nie obchodziło mnie to. Chciałem zakończyć tą farsę i wrócić do domu. Tutaj czułem się zbyt obco...
Zszedłem na parter. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno. Okna nie oświetlały holu zbyt dobrze, ale zauważyłem światło na samym końcu korytarza. Zacząłem iść w jego stronę. Wyjrzałem zza ściany i zobaczyłem pomieszczenie, w którym znajdował się długi stół na dwanaście krzeseł, a nad nim kryształowy żyrandol. Niedaleko był też rozpalony kominek. Zauważyłem coś jeszcze... Zerknąłem na osobę siedzącą przy stole. Mężczyzna w krótkich, kruczoczarnych włosach w czarnym swetrze przeglądał jakieś papiery i popijającego kawę z białej filiżanki. Nie mogłem dojrzeć jego twarzy, gdyż siedział odwrócony do mnie tyłem. Nie byłem pewien, co miałem zrobić. Wejść czy odejść i zostawić osobę w spokoju? Zanim jednak zdążyłem podjąć decyzję, nieznajomy mnie ubiegł.
- Nie czaj się tak tylko wejdź - usłyszałem głos. Nie musiał nawet na mnie spojrzeć. Czuł moją obecność lub usłyszał zbliżające się kroki. Wszedłem nieśmiało do pomieszczenia, ale awaryjnie ciągle stałem niedaleko drzwi. - Podejdź - rozkazał. Zacząłem iść w stronę ciemnowłosego, lecz gdy zauważyłem ruch z jego strony, zaprzestałem czynności. Mężczyzna wstał i odwrócił się w moją stronę. Znam go - podpowiedziała mi moja podświadomość. Ta twarz... wydaje się być znajoma. Pamiętam ją i te niesamowite, kobaltowe tęczówki... - Przypomniałeś sobie coś? - spytał niespodziewanie, a ja w odpowiedzi pokręciłem przecząco głową. Nie mogłem odwrócić wzroku od tych magicznych oczu. - Jesteś głodny? Petra przygotowała ci posiłek... leży na blacie, w kuchni. Przynieś go tutaj - powiedział i znowu spojrzał w swoje dokumenty. Zrobiłem jak mi nakazał. Odnalazłem pomieszczenie z jasnożółtymi ścianami i podłogę pokrytą ciemnymi kafelkami. Wszystkie drewniane szafki miały blaty pokryte drogim marmurem. Na jednym z ich ujrzałem srebrną tacę z przykrytym talerzem, filiżanką i niewielkim, białym dzbankiem. Pochwyciłem ją za uchwyty i wróciłem do jadalni.
YOU ARE READING
Lost in the Darkness (Ereri/Riren)
FanfictionPiętnastoletni Eren Jaeger zostaje sprzedany przez handlarzy żywym towarem. Okazuje się, że nie ma żadnych wspomnień ani bliskich. Znany na całym świecie agent policji - Rivaille przyjmuje nastolatka do siebie i daje schronienie do czasu znalezieni...