Prolog

331 24 5
                                    

Ostatnia lekcja... - pomyślałam. Po tej lekcji miałam się spotkać z moimi przyjaciółmi. Jedynymi przyjaciółmi w tej głupiej szkole. Nagle zabrzmiał dzwonek na przerwę, szybko się spakowałam i wybiegłam z sali. Patrząc się w podłogę zupełnie zapomniałam ,że na przerwach są straszne tłumy. Biegłam na salę lecz nagle na kogoś wpadłam.

- Victoria ? Nic Ci nie jest ? - był to jeden z moich przyjaciół. David. Uśmiechnęłam się lekko do niego. On również się uśmiechnął i pomógł mi wstać. - Ty naprawdę jesteś taka niezdarna czy tylko udajesz ? - zaśmiał się.

- Haha bardzo śmieszne wiesz.  - trąciłam go w ramię.

- No toż żartuje... - przestał się już śmiać. - Biegniesz na salę ? - spytał jeszcze trochę się śmiejąc.

- A gdzie indziej ? Na dywanik do dyrka mnie nie ciągnie...

- Taa... Dobra chodź idziemy pewnie czekają. - razem ruszyliśmy w stronę sali gdzie trenują. Przy tym nie zabrakło śmiechów i wygłupiania się. Jak doszliśmy chłopacy już się rozgrzewali.

- O już jesteście. - uśmiechnął się lekko Jude. - David idź się szybko przebierz i zaczynamy. Ty Victoria dzisiaj z nami trenujesz ?

- A moge ? - spytałam z nadzieją. Kochałam z nimi grać...lecz...ktoś mi zabronił z nimi grać.

- Tak !!! - odpowiedzieli chórem na co się lekko zaśmiałam. Poszłam do damskiej szatni się przebrać. Jak się przebrałam związałam swoje włosy w kucyka. Wyszłam z szatni.

- PannaYoshitomi już gotowa ? - spytał Herman. Wyraźnie byli trochę wkurzeni.

- Tak. - uśmiechnęłam się.

- Nareszcie !!! Ile można się przebierać ?!

- Nie zapomnij ,że też musiałam związać włosy... - chłopacy walnęli facepalma. Na co się zaśmiałam pod nosem. - To co zaczynamy ? - spytałam nadal się śmiejąc. Graliśmy dosyć długo gdy nagle przerwał nam męski głos ,który dobrze znałam. ,,Pan'' Dark - pomyślałam.

- Yoshitomi przebrać się i do mojego gabinetu. - poszedł w stronę długiego,ciemnego korytarza. Ze złości kopnęłam piłkę w kierunku bramki, gdzie stał Joe. Wokół piłki  wytworzyła się czarna ,,aura''. Joe próbował obronić mój strzał lecz piłka wpadła robiąc ogromną dziurę.

- Victoria...Jak ty to ? - zaczął Jude. Wszyscy podbiegli do mnie.

- To było wspaniałe !!! - powiedzieli chórem.

- No nawet najlepszy bramkarz na śmiecie tego nie obronił ! - skończył Jude.

- Ja nie wiem... Kopnęłam za złością piłkę... i..tak jakoś ona... - tłumaczyłam się. - Muszę już iść Pan Drak na mnie czeka...-pobiegłam zostawiając oszołomionych chłopaków. Jak znalazłam się pod drzwiami gabinetu dyrektora zapukałam. Jak usłyszałam ciche ,,proszę'' weszłam do środka.

- Chciałeś mnie widzieć. - powiedziałam zamykając z trzaskiem drzwi.

- Siadaj... - powiedział cicho. Zrobiłam to co rozkazał usiadłam na krześle.

- Co to ma znaczyć ? - był wyraźnie wkurzony. Ja tylko spuściłam głowę.

- Ale wiesz dobrze ,że ja kocham ten sport ! Czemu cały świat chce żebym nie grała ! - wykrzyczałam.

- Nie cały świat piłka zabiła Twoją matkę i twoje rodzeństwo ! - uniósł swój ton głosu. - Jasne ?!

- Jasne jak słońce... - w moich oczach poczułam lekkie łezki.

- A teraz zmykaj do domu.

- Dobrze tato...

______________________________

I jak ? Podobało się ? Pisać dalej ? Czy sb darować ?


,,Dlaczego mi to robisz ?! Jesteś okropny !''Where stories live. Discover now