Rozdział 7

781 64 10
                                    

Następnego dnia Venus nie widziała w Lokim ani grama bezbronnego dziecka z nocy. Teraz był dumny i... zdeterminowany do działania, jakby śmierć jego matki tylko go uskrzydliła. Venus była jedyną osobą w Asgardzie, która wiedziała, jak bardzo Loki przeżył tę stratę.

- Nie możesz teraz zaatakować Odyna – upomniała go. – To nierozsądne. To była jego żona. Kochał ją. Stracił kogoś, to oczywiste, że nie jest w pełni sił!

- Możemy nie mieć więcej szans Venus. Teraz albo nigdy!

- Więc nigdy – powiedziała stanowczo, zakładając ręce na piersi i tupiąc nogą o podłogę. Loki zamrugał szybko zaskoczony. – Może i Odyn jest chujem, ale nawet on zasługuje, by uporać się za stratą. Na ten moment ważniejsze jest to, że Nebula pewnie jest wkurwiona na maksa, że Ronan nic nie zdziałał i wkrótce przyjdzie tu osobiście.

- Jak przyjdzie, to ją przywitamy – odparł Loki, chwytając Venus za policzki i gładząc je ostrożnie kciukami. – Ale wtedy będę już królem...

- Przestań – warknęła Venus i odsunęła się od niego. – Dajmy sobie dzisiaj spokój. Lepiej... Coś ci pokażę. – Chwyciła go za rękę i posadziła na fotelu. – Ja... Pracowałam nad czymś w wolnych chwilach. Możesz posłuchać?

Siadając przy fortepianie, spojrzała z wyczekiwaniem na Lokiego.

- Będę zaszczycony.

Venus odetchnęła ciężko. Najlepiej myślało jej się przy muzyce, a ku temu dostępny miała tylko fortepian. Nic więc dziwnego, że udało jej się dokończyć dawno skomponowaną melodię jej matki.

Zaczęła grać i lekkie dźwięki wypełniły komnatę. Loki uniósł wysoko obie brwi i oparł swoje plecy, relaksując się. Łokieć lewej ręki położył na podłokietnik, a brodę oparł na dłoni. Nieznana mu melodia pieściła jego uszy. Nie były to dźwięki szybkie, nie były też wolne. Loki nigdy nie słyszał czegoś tak... pięknego, pełnego emocji. Fakt, że Venus sama zgrała ze sobą dźwięki, był fascynujący.

Słuchał, jak kolejne dźwięki mieszały się ze sobą. Loki nigdy nie interesował się czymś, co nie mogłoby mu przynieść zysków, ale Venus pokazała mu, jak bezinteresowna muzyka może w prosty sposób go zrelaksować, odciąć od realnego świata. Bo słuchając muzyki, Loki często odpływał. Znajdował się sam w wyobrażeniach swojego świata i... podobało mu się to. Musiałby być kompletnym głupcem, gdyby było inaczej.

Venus od niedawna była w centrum tego wszystkiego. Gdy grała, wszechświat kręcił się wokół niej i Loki dawał się ponieść temu pięknemu nurtowi.

Otworzył oczy nagle, kiedy muzyka ucichła. Venus już się w niego wpatrywała w oczekiwaniu. Jej niebieskie oczy świeciły dziwnie.

- Masz rację – powiedział spokojnie, bardzo powoli. – Możemy mieć dzisiaj chwilę wolnego. Teraz, zagraj mi jeszcze raz.

Venus uśmiechnęła się lekko. Loki nie musiał nic więcej mówić. Wyczytała z jego myśli, jak bardzo spodobał mu się utwór. Zaczęła grać od początku.

+++

Tymczasem w sali tronowej miała miejsce narada, na której czele stał Odyn.

- Nadal nie udało się nam uruchomić tarczy nad pałacem – powiedział Fandral, patrząc na projekcję pałacu. – Artyleria jest bezradna. Nawet Heimdall ich nie widzi. Mój królu... jesteśmy niemal bezbronni.

- Dostrzegasz teraz swój błąd? – zapytał Thor, szybkim krokiem podchodząc bliżej grupy. Odyn obrócił się ku niemu. – Zostawcie nas.

Zebrani strażnicy i wojowie zaczęli opuszczać salę.

Gold Cage | Loki FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz