- Cass, jesteś pewna że chcesz wracać sama ?- już po 23 - dodaję zerkając na swój złoty zegarek.- Spokojnie Soph, obie doskonale wiemy że dam sobie radę. - odpowiadam, przytulając dziewczynę na pożegnanie.
- Ohh, jesteś taka uparta Nicolson - wzdycha z rezygnacją, odwzajemniając uścisk.
- Za to mnie kochasz Carter - uśmiecham się szeroko, uwalniając z jej szczupłych ramion.
- Uważaj na siebie i daj znać, jak tylko dotrzesz do domu. - prosi, grożąc przy tym palcem wskazującym, co w jej wydaniu wygląda po prostu komicznie.
- Dobrze mamo. - wysyłam jej całusa w powietrzu, po czym kieruję się do furtki.
➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖➖
W drodze powrotnej mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje. Aby upewnić się czy moje przeczucie jest słuszne, rozglądam się we wszystkie strony. Po chwili stwierdzam jednak, że nie widzę niczego niepokojącego, a moja wyobraźnia jak zwykle wszystko wyolbrzymia. Kiedy mijam jedną z nowojorskich uliczek dostrzegam w niej postać wysokiego i postawnego chłopaka. Niby wszystko było by w porządku gdyby nie to że przyszpila do ściany innego mężczyznę.- P-proszę daj mi jeszcze kilka d-dni a na pewno oddam wszystko co do grosza.- Błaga łamiącym się głosem.
- Dostałeś wystarczająco dużo czasu, nie dam więcej robić się w chuja, zarozumiałeś ? - Pyta, przygniatając go coraz bardziej. Ten w odpowiedzi jedynie potakuje głową.
- Pytam czy zrozumiałeś ?! - Warknął wyciągając mały pistolet z tylnej kieszeni swoich spodni, mierząc nim prosto w jego skroń.
- T-tak.
- Dobrze. Więc rozumiesz też, że moja cierpliwość właśnie dobiegła końca. - Strzelił. Ciało chłopaka bezwładnie opada na ziemię, kiedy ten się od niego odsuwa.
Zanim zdążę jakkolwiek pomysleć moje usta opuszcza niekontrolowany pisk.
Wzrok mordercy kieruje się prosto w moją stronę. Serce wali mi jak oszalałe, jestem tak sparaliżowana strachem że nie mogę ruszyć się z miejsca, co wykorzystuje nieznajomy. Szybko pokonuje dzielącą nas odległość, patrząc prosto w moje oczy.- J-ja .. N-ni-ie - Staram się powiedzieć cokolwiek, jednak z moich ust wydobywa się jedynie bełkot.
- Jak dużo widziałaś ?! - Pyta, chwytając mnie za ramiona.
Nie odpowiadam. Nie jestem w stanie wypowiedzieć z siebie choćby słowa.
- Co, języka w gębie ci zabrakło ?! - Krzyczy potrząsając mną.
Nadal milczę, tępo wpatrując się w jego bursztynowe oczy, podczas kiedy z moich wypływają pierwsze łzy.
- Odpowiadaj, kurwa jak do ciebie mówię ! - Zdenerwował się. Mało powiedziane jest wkurwiony.
- Zabiłeś człowieka .. - szepce, spuszczając wzrok na swoje buty. - Zabiłeś niewinnego człowieka, jesteś potworem ! - Kontynuuję, będąc bardziej pewna siebie niż kiedykolwiek wcześniej.
Nim zdążę zareagować, jego dłoń styka się z moim policzkiem, powodując przy tym ogromny ból. Chwytam się za bolące miejsce mając nadzieję że choć w najmniejszym stopniu złagodzi pieczenie.
- Posłuchaj mnie szmato, jak jeszcze raz podniesiesz na mnie głos nie skończy się tylko na jednym uderzeniu, zrozumiałaś ?!
- Pytam kurwa czy zrozumiałaś !? - Ponownie mną potrząsa, gdy nie uzyskuje odpowiedzi, jednak tym razem zdecydowanie mocniej.
- Tak. - Odpowiadam cicho łkając.
- Świetnie. A teraz kochanie, powiedz dobranoc. - wyciąga zza siebie białą szmatę i przykłada mi ją prosto do nosa. Próbuje się szarpać, ale jest zdecydowanie silniejszy i większy ode mnie więc nie mam najmniejszych szans. Po upływie chwili po prostu tracę przytomność.
CZYTASZ
Kidnaper //Justin Bieber
FanfictionPewnej chłodnej nocy, Cassy postanowiła wyjsć od przyjaciółki nieco później niż zazwyczaj. Nie wyobrażała sobie jednak jak wiele będzie ją kosztować podjęta przez nią decyzja. Kto, lub co czyha na dziewczynę w ciemnych zakamarkach, ulic Nowego Jork...