Jest niedziela....obudził mnie ten zjebany budzik k***a znowu zapomniałam go wyłączyć...
Nnaawet nie zdążyłam się umyć i Bartek napisał do mnie wiadomość....
Bartek:Hej Julcia
Ja:Hej zjebie
Bartek:mniejsza z tym
Ja: o co chodzi
Bartek:spotkajmy się o 12:30 pod drzewem w parku dobrze
Ja:ale po co...
Bartek:Julka proszę!!!
Zdziwiłam się....może coś się stało...może..nie...ja już sama nwm :C
Ja:no db :/
Była Godzina 10:30
Poszłam do łazienki by ogarnąć włosy nie chciało mi się ich spinać wiec rozczesalam i zrobiłam lekki makijaż gdy wyszłam z łazienki była godzina 11:15
Ubrałam krótkie spodenki i bluzkę z rysunkiem banana,wyszłam z domu, o godzinie 11:50 byłam już na miejscu.Gdy nagle ktoś mnie popchnol i powiedział z podniesionym głosem ,, na kolana suko " byłam wystraszona i gdy spojrzałam za siebie i zobaczyłam Bartka razem ze swoją paczką..
On stał nie wiedząc ci się dzieje a ja...cierpiałam z bólu...kopali mnie...bili aż udało mi się uwolnić pobiegłam do domu cała w płaczu i nie patrzyłam na drogę...Bartek chciał za mną pobiec ale mu nie pozwolili...gdy wróciłam do domu poszłam do pokoju i Zamknełam się na klucz mojej mamy nie było w domu, zresztą jak zawsze ona miała na wszystko wyjebane...