3.

237 7 1
                                    


Na jej nadgarstku również widniała strzała w postaci tatuażu.Nauczyciel spojrzał mi prosto w oczy.

- Córka Artemidy..

Źrenice Foresta rozżeszyły się.

- Ona jest moją siostrą ? - wydusił wkońcu z siebie.

- Tak. Za jakieś - cenatur spojrzał na zegarek.- Za dziesięć minut dowiemy się kim jest.

Blondyn położył dziewczynę na kanapie.

- Sądzę,że potrzebuje wypoczynku -zaczął Chejron -Luke,oprowadź pana Foresta po obozie - rozkazał nauczyciel.

- Oczywiście - bruknął wyraźnie niezadowolony chłopak. - Chodź,Daniel - powiedział niby od niechcecnia blondyn. Brunet bez słowa podążył za przyjacielem.

**

W obozie panowało niezwykłe poruszenie głównie za sprawą odwiedzin Boga Złodziei - Hermesa,oraz nieprzytomnej dziewczyny,którą do obozu przyniósł Luke Castellan.

 Blondyn opowiadał pokrótce historię obozu,oraz pokazywał poszczególnie domki.

Gdy dotarli do domku numer osiem, Luke po raz pierwszy od opuszczenia  Wielkiego Domu spojrzał na swojego towarzysza.

W oczach Daniela,była niepewność i nieufność.

- To twój nowy dom - syn Hermesa wskazał na srebrny domek,ozdobiony różnymi płaskorzeźbami przedstawiającymi dzikie zwierzęta ale głównie było to jelenie - święte zwierzęta Artemidy.

Syn Artemis,wepchnął blondyna do domku.

- Czegoś mi nie mówisz - warknął trzaskając drzwi. Chłopak nawet nie zwrócił uwagi na niebieskie sklepienia na suficie czy srebrne dodatki wewnątrz domku.

- Wiesz już wszytsko,cały obóz ..

-Nie ! -warknął-  Trzy.Miesiące. -wydyszał wściekły- Od trzech miesięcy mnie okłamujesz !

- Że co ?! - tym razem i blondyn nie wytrzymał i podniósł głos.

- Jaki układ On ci zapoponował ?

Cisza.

- No dalej ! Mów ! -krzyczał coraz głośniej Daniel,zbliżając się do swojego ''brata''.

Na jego krzyki ponownie odpowiedziała cisza.

- Wszyscy jesteście siebie warci. Wracam do lasu. Nie potrzebuje głupiego obozu,ani jakieś siostry. -warknął

Blondyn spuścił wzrok na  podłogę,wiedział że powinien mu powiedzieć.Ale nie potrafił.Nie był w stanie przyznać się do układu,który zawarł. Miał oddać swoje ciało Kronosowi..

-Cokolwiek zrobisz,pójde za tobą. Ktoś musi ratować ci tyłek - mruknął Daniel.

Odwrócił się,w drzwiach zobaczył osobę,której by się tu nie spodziewał. Diana,

- Jak długo tu stoisz ? 

- Na tyle długo by usłysześ,to czego nie dałeś rady powiedzieć mi w oczy kiedy miałam trzy lata ! 

- Nie,nie.. - zawahał się- Moja siostra nie żyje ! Dom,w którym mieszkałem spłonął ! A ojciec uciekł,zostawiając Diane samą..Pośród płomieni - jego twarz wykrzywiła się w grymasie, a kolana ugięły się pod nim.

Szesnastolatka podeszła do Daniela kładąc mu rękę na ramieniu,uklękła przed nim.

- Ogień,nie był w stanie mnie powstrzymać,braciszku - w zielonych oczach dziewczyny błysnął srebrny blask.

- Diana.. 

-Też tęskniłam - przytuliła się do chłopaka.

Luke patrząc na to poczuł się winny.Miał świadomość,że jego przyjaciel dotrzyma obietnicy i pójdzie wraz z nim do Kronosa,będzie próbował go ratować.Wiedział,wiedział że Daniel straci siostrę,a Diana starszego brata. Nie chciał,próbował odgonić od siebie poczucia winy. 

Przecież to nie jego wina prawda ?

____

Pov.Luke

Z zamyśleń wyrwał mnie melodyjny głos brunetki.

- Czy to przypadkiem nie Ciebie  unieruchomiłam ? -spytała nazbyt pewnie.

- Tak,mnie.

-Jesteś synem Hermesa i May Castellan,prawda ?

- Tak-mruknął- Skąd wiesz ?

- To długa opowieść..

-Mam czas.

Blondyn posłałam przyjacielowi porozumiewawcze spojrzenie.Forest ulotnił się z domku podążając w kierunku domku dzieci Apollina.

-Chodźmy -zaproponowałem.-

Odpowiedział mi ciepły uśmiech dziewczyny.

- Wiesz,kiedyś byłam w pewnym domu.Był ogromny,ale i dziwnie znajomy.. 

Nie przerwałem jej.Popatrzyłem w jej oczy i znowu doznałem szoku.Ale to nie było nic przyjemnego..Jej oczy były zielone,miały zielonowężowy kolor..Takie jak u matki.

Upadła.

Poczułem niewielki ciężar na klatce piersiowej spowodowany nagłym upadkiem dziewczyny,prosto na mnie.

Spojrzała na mnie,jej oczy nadal były zielone.Ale ta zieleń była piękna,była zwierciadłem lasu.

- Nie idź tam,nie rób tego .. On Cię.. - jej głos był cichy i drżący.Właśnie miała dokończyć kiedy niespodzewanie między mną a nią wybuchła kula ognia.Ale jeszcze dziwniejsze było dla mnie to,że nie poczułem nic oprócz tego,że dziewczyna wypada mi z rąk.

Na środku lasu stał Apollo.

- Witaj , Apollinie - mruknąłem,kłaniając się nisko.

Bóg przekręcił głowę nawet na mnie nie patrząc,świetliste oczy skierowane były ku siostrze Daniela. Podszedł do niej mierząc złotą strzałą prosto w serce Diany.

Świst.

Strzała została wystrzelona.

Mój krzyk.

Jakież było moje zdziwienie,że zamiast martwego ciała brunetki zobaczyłem ogromnego srebrzystego jelenia. Wyglądał jakby był księżycem w postaci zwierzęcia..A może to księżyc odbijał się od srebrzystej sierści dostojnego jelenia ?

-D-diana ? -zawachał się Bóg.

Jeleń znikł odsłaniając zszokowaną dziewczynę.

- Miałaś być w Lasach na Północy,już na zawsze. Taka była cena za twojego życia - Apollo spuścił głowę widocznie czymś zmartwionym. Przeniósł swój wzrok na mnie. Oczy,które zazwyczaj emanowały pewnością siebie i żarem letniego  słońca zgasły.Były puste. 

W jego gestach i oczach zobaczyłem współczucie.Nie wiem co miało oznaczać ale domyśliłem się, że nic dobrego..

Heros czy zdrajca ? |Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz