Czekałam na lotnisku rozglądając się po pomieszczeniu. Szukałam wzrokiem Zaccagnino bądź przyjaciół oraz chłopaka z którymi miałam się tu spotkać. Ja - Crystal Reed, niepozorna, dość drobna brunetka. Około rok temu dostałam szansę się wykazać i zagrać w serialu aktualnie zdobywającego powoli coraz większą popularność. Poznałam tam swoją najlepszą koleżankę, Holland oraz bruneta, który sprawia, iż czuję się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Dawno się nie widziałam z żadnym z nich, przez co strasznie się stęskniłam.
Z przemyśleń wyrwała mnie dość niska blondynka, która stanęła obok mnie. Nie znałam jej, tego byłam pewna. Dziewczyna zaczęła bawić się długopisem i notesem trzymanym przez nią w dłoniach.
– Czy ty jesteś Allison z Teen Wolfa? – spytała cicho niepewnie nerwowo poprawiając włosy. Na jej twarzy pojawił się rumieniec. Chyba była jeszcze bardziej nieśmiała niż ja, czego jej zdecydowanie współczułam.
– Tak, to ja – uśmiechnęłam się przyjaźnie w jej stronę.
– Czy mogę cię prosić o autograf? – zadała pytanie unikając kontaktowego. To musiało być dla niej stresujące. Dla mnie natomiast zaskakujące było to, że o coś takiego mnie poprosiła. Nie czułam się popularna, mimo iż ludzie zaczynali coraz bardziej zwracać na mnie uwagę, czemu nie dało się zaprzeczyć. Westchnęłam cicho. Czy tego naprawdę chciałam? Tego nie byłam już pewna. Po chwili jednak uśmiechnęłam się przyjaznie do dziewczynki. Nie miałam zamiaru wyjść na nieuprzejmą.
– Jasne – oznajmiłam, a blondynka nieśmiało podała mi notes oraz długopis. – Dla kogo podpisać? – spytałam unosząc delikatnie kąciki ust.
– Dla Sabriny – uśmiechnęła się ostrożnie. Wpisałam jej się do notesu, a na jej twarzy tym razem pojawił się szeroki uśmiech. – Bardzo dziękuję - powiedziała poprawiając swoje włosy. – Też chciałabym zostać aktorką, jak ty – oznajmiła cicho, jednak zdołałam to usłyszeć.
– Jeżeli tego chcesz oraz będziesz na to pracować, to na pewno ci się uda – powiedziałam z przekonaniem. Co prawda, konkurencja w tej branży była spora, jednak nie chciałam martwić tym blondynki. Musiała otrzymać motywację, do spełniania marzeń, a nie brutalne ściągnięcie na ziemię. Skoro podeszła do mnie po autograf i wyznała mi coś takiego, to mógł być znak, że ceniła sobie moje zdanie. To było dla mnie szalone, ponieważ jej nie znałam, jednak sama byłam kiedyś podobna do niej, więc rozumiałam, jak się czuła.
– Naprawdę tak sądzisz? – spytała unosząc lekko kąciki ust.
– Jestem tego pewna – stwierdziłam z uśmiechem. – Już za niedługo świat usłyszy o Sabrinie... – zaczęłam, lecz nie skończyłam, gdyż nie znałam jej nazwiska. Uniosłam na moment wzrok z drobnej postaci blondynki oraz spojrzałam na ludzi spacerujących po lotnisku. Sprawdziłam, czy nikt z ekipy już nie szedł w moją stronę, ale nikogo z nich nie dostrzegłam. W oczy natomiast rzuciła mi się męska sylwetka, którą widziałam w oddali. Nie było dokładnie widać, jak wyglądał chłopak, jednak miałam wrażenie, że go znałam. Stał w miejscu wyglądając jakby się we mnie wpatrywał. Poczułam, jak moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Nie wiedziałam, co go spowodowało.
– Carpenter – dopowiedziała za mnie, a ja wróciłam do niej wzrokiem. Blondynka dalej się uśmiechała. - Czekasz tutaj na swojego chłopaka, Tylera? – spytała ostrożnie. Zaczynała się robić coraz śmielsza i najwyrwazniej nie przeszkadzało jej, iż rozproszyłam się na chwilę. Pewnie czytała magazyny plotkarskie, ponieważ nie wiedziałam, skąd indziej mogłaby mieć taką informacje. Ludzie często pytali mnie, co u bruneta, z którym się spotykałam, więc nie było to dla mnie szczególnie zaskakujące.
– Tak, czekam na niego – oznajmiłam z delikatnym rozbawieniem, widząc jej minę. Dziewczynka już miała mi odpowiedzieć, jednak podeszła do nas kobieta wyglądająca na około czterdzieści lat. Położyła rękę na ramieniu blondynki.
– Sabrina, idziemy – powiedziała nieznoszącym sprzeciwu tonem. Odciągnęła młodą pannę Carpenter, która pomachała mi na pożegnanie oraz udała się za panią prawdopodobnie będącą jej mamą. Uśmiechnęłam się do niej, po czym wróciłam do obserwowania ludzi na lotnisku. Nie widziałam już tego chłopaka, który się we mnie wpatrywał, więc uznałam, że już sobie poszedł. Westchnęłam z ulgą. Nagle poczułam, że ktoś położył mi ręce na oczach. Uśmiechnęłam się delikatnie.
– Tyler – powiedziałam z radością, czekając aż zdejmie dłonie z mojej twarzy. Nic takiego jednak się nie stało. Usłyszałam za to śmiech. Zorientowałam się, że dość dobrze go znałam. Poczułam, jakby moje serce na chwilę się zatrzymało.
– Zgaduj dalej, kochana – oznajmił cicho tak doskonale mi znany męski głos z rozbawieniem, a we mnie uderzyła fala wspomnień. Większość z nich była dobra, ale zobaczyłam również kilka tych złych. Otrząsnęłam się szybko i zdjęłam ze swoich oczu jego ręce. To było niemożliwe. Dlaczego ze wszystkich ludzi, to właśnie na niego musiałam tutaj trafić? Obróciłam się szybko w jego stronę. Dłonie miał schowane do kieszeni i wpatrywał się we mnie z typowym dla siebie, lekko kpiącym uśmiechem. Zupełnie takim, jak miał, kiedy się poznaliśmy.
– Daniel... – wyszeptałam spoglądając na niego z niedowierzaniem.
– Crystal... Piękna i jakże błyskotliwa – westchnął teatralnie Sharman. – Widzę, że mnie pamiętasz – mrugnął do mnie z rozbawieniem. Nie wiedziałam, jak mu na to odpowiedzieć. –Zaniemówiłaś? – zadał pytanie unosząc brew do góry.
– Co ty tutaj robisz? – spróbowałam jakoś zmienić temat i przy okazji dowiedzieć się interesującej mnie informacji. Nie widziałam się z nim kilka lat, więc zaskakujące było to, że tak nagle spotkałam go na lotnisku.
– To, co ty, moja droga – powiedział mierząc mnie wzrokiem. Przygryzał wargę, by nie wybuchnąć śmiechem.
– Daniel... – westchnęłam cicho kręcąc głową z niedowierzaniem. To była jedna z jego gierek, które stosował. Kiedyś się przyjaźniliśmy, więc dobrze go znałam. Wszystko jednak zmieniło się, gdy oboje poczuliśmy do siebie coś więcej. Co prawda, żadne z nas nie powiedziało tego wprost, jednak było to widać. Byliśmy trochę jak Dylan i Holly przed wyjawieniem swoich uczuć. Postanowiłam to wtedy zignorować, by nie psuć naszej przyjaźni, ale on później musiał wyjechać i nasze drogi się rozeszły. Jednak uczucie, które do niego żywiłam długo pozostawało w moim sercu. – Wiesz, o co mi chodzi - powiedziałam śmiejąc się cicho.
– Wiem – przyznał poruszając zabawnie brwiami. Ponownie się zaśmiałam. – Jednak naprawdę robię to, co ty - oznajmił poważnie. Teraz nie miałam pojęcia, o co mu chodziło. Widząc moją minę uśmiechnął się pod nosem. – Czekam na reżysera serialu, w którym grasz. A raczej: w którym gramy - wyjaśnił, a ja po raz drugi tego dnia zamarłam.
***
Hejka ^^
Jak zapewne zauważyliście, trochę mnie tutaj nie było i nie wiem, czy ktoś z Was jeszcze pamięta o tym opowiadaniu. Jednak jeśli tak jest, to bardzo się cieszę i przepraszam, że trzeba było tyle na to czekać :/
Mam nadzieję jednak, że mi to wybaczycie :D
Wesołych Świąt wszystkim! ^^
Matlenea
CZYTASZ
I Got This Role 2 | Daniel Sharman
Roman pour AdolescentsCzas - pojęcie, które ciężko zdefiniować. Podobno leczy rany. Odległość - przestrzeń oddzielająca od siebie dwa miejsca lub punkty. Jednak czy czas w połączeniu z odległością nie mogą czegoś popsuć? Kilka miesięcy rozłąki potrafi sprawić, że wiz...