Od zawsze podziwiałem Gerarda. Był dla mnie wzorem, oparciem i chciałem być taki jak on. Nigdy nie pozwolił mi odczuć, że jestem gorszy, a tak się czułem. To Gerard zawsze był tym, którego wszyscy lubili i szanowali. Ja byłem tylko jego cieniem. Uwielbiałem rozmawiać z nim na różne tematy, zwłaszcza nocami przy papierosie. Czułem wtedy, że kogoś obchodzi moje zdanie. Kiedy wracałem z każdej nieudanej randki, umiał mnie pocieszyć i razem szukaliśmy źródła problemu. W końcu zrozumiałem, że jestem gejem. Początkowo to ukrywałem, martwiąc się, że Gerard mnie znienawidzi, ale nie. On był przy mnie, kiedy uświadamiałem to sobie i godziłem się z tym. Po kolejnych kilku tygodniach zrozumiałem, że jak szczeniak zakochałem się w Gerardzie. Wiem, że to głupie, ale czasem specjalnie wchodziłem mu do łazienki, żeby go podglądać, oczywiście udając, że to przez przypadek. Kiedy Gerard przychodził zły lub smutny po nieudanych randkach, zawsze byłem pierwszy, żeby go pocieszyć. Jednego razu przyszedł tak pijany, że ledwo zaniosłem go do pokoju. Całą noc wtedy nie spałem, tylko siedziałem przy nim, bo bałem się, że zwymiotuje i się udusi. Niestety, pijany Gerard był coraz częstszym widokiem. Raz miał siłę, żeby ze mną porozmawiać.
- Powiedz mi, mój mały Frankie, dlaczego na świecie jest tyle złych rzeczy?
- Nie wiem, Gee, ale powiedz mi czemu tyle pijesz?
- Muszę zagłuszyć uczucia, Frank.
- Jakie uczucia?
- Uczucia do ciebie, mój mały Frankie. – I pocałował mnie wtedy. Z jednej strony kurewsko mi się to podobało, a z drugiej to było tak okropnie złe i niemoralne, gdyż Gerard był pijany.
Rano modliłem się, żeby niczego nie pamiętał i chyba moje prośby zostały wysłuchane, bo rano zachowywał się jak zawsze. Był sobą, był tym sassy Gerardem, na widok którego mój koleżka reagował zbyt entuzjastycznie. Ponieważ. Ten. Idiota. Nie. Założył. Koszulki.
Dni mijały, a ja coraz bardziej przyłapywałem się na tym, że myślę o tym, jakby to było, gdybym był chłopakiem Gerarda. Postanowiłem więc, że będę go unikał. Ten związek nie ma prawa bytu. Po za tym nawet jeśli, to Gerard i tak nic do mnie nie czuje. Takim sposobem minęły trzy miesiące. Przez trzy miesiące unikałem Gerarda jak ognia, zamieniłem z nim może kilka zdań. Spałem już, kiedy Gerard wpadł do mojego pokoju i zaczął wypytywać, oczywiście był pijany, nic nowego.
- Frankie, czemu? Czemu mi to robisz? Dlaczego mnie unikasz? Co zrobiłem źle?
- Gee, spokojnie. To nie ty, to ja.
- Co? Co ty pieprzysz?
- Ja cię kocham, Gerard, ale nie tak jak powinienem.
- No to oboje mamy problem, Frankie. – I pocałował mnie. Po raz kolejny. Będą pijanym. A ja oddałem pocałunek.
- Frank? Mogę dzisiaj z tobą spać?
- Możesz… - I ułożył się koło mnie. Możecie myśleć „Czemu nie może po prostu normalnie się z nim związać?” Ano, głównym problemem jest to, że Gerard jest moim przyrodnim bratem, a to będzie nasz brudny, mały sekret…Interpunkcja i okładka AnkaEchelon