6

27 4 0
                                    


Luke lubił Michaela. Z najprostszych przyczyn. Odnalazł w nim to, czego najbardziej w życiu szukał. Zapomnienie. Dla mającego problemy z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością chłopaka zapomnienie było jedyną formą ratunku, a ta pojawiła się w życiu Luke pod postacią czerwonowłosego Clifforda. Luke kupił trochę kawy, a Michael wraz z biegiem czasu namawiał Luke do zrywania gazet z poszczególnych okien w mieszkaniu blondyna. Czas mijał, a te niewielkie z pozoru zmiany zaczęły być dla obu z nich coraz bardziej zauważalne. W ich głowach kiełkowały nowe myśli, łączące się i tworzące niewidzialne nici, które splatały ze sobą spojrzenia i dłonie w przyciemnionym mieszkaniu blondyna.

- Pokochają to. – stwierdził pewnego wieczora Michael, który usadowił się pod ścianą, aby mógł być bliżej tworzącego Hemmingsa. Wbił swój wzrok w płótno i skupił się na plamie szarości zaraz obok świeżo namalowanego bajorka.

- Chcę tylko pokazać ludziom to, co widzę.- stwierdził blondyn potrząsając lekko głową. Nie był pewien czy się mu to udaje, ale nigdy nie miał wątpliwości, że musi cały czas próbować. Czuł się jak pewnego rodzaju napędzana maszyna, która raz wpędzona w ruch już nigdy nie miała się zatrzymać.

- Czy to jest... czy tak się właśnie czujesz?- Czerwonowłosy mówił o przeważających szarościach, błękitach i brudnych zieleniach. Luke nie używał kolorów jasnych, a Michael miał wrażenie, że wszystkie jego prace obrazują świat w tę pełną napięcia chwilę przed burzą.

- To moje dzieciństwo. Ten widok miałem przed oczami codziennie przez dziewiętnaście lat mojego życia. Poza tym... to tylko głupi krajobraz

Michael zagryzł wnętrze policzka i przytakując w ciszy zerknął kątem oka na rząd obrazów przedstawiających dokładnie to samo podwórze, ujęte pod tym samym kątem i okraszone idealnie podobnym do siebie zestawem barw. Ułożył dłoń na plecach blondyna i poczuł przez koszulkę chłopaka gorąco jego ciała. Opuszkami palców przesunął po miękkiej bawełnie, czując jak wprawia bicie swojego serca w pęd. Nie chciał przestawać z wielu powodów, choć najważniejszym dla niego był też, iż z twarzy Hemmingsa zniknęło napięcie. Czoło chłopaka stało się nagle gładkie, a on sam odgarnął z niego kilka kosmyków włosów, które już za chwilę ponownie wróciły na swoje poprzednie miejsce. Także zmarszczki wokół błękitnych oczu wygładziły się, przez co całe lico chłopaka stało się bardziej delikatne.

- Będę musiał wyjechać z Londynu na kilka dni.

- Kilka dni? – powtórzył maniakalnie Luke, nie spoglądając na Michaela.

- Cztery.

Luke nie pamiętał dalszej części rozmowy. Wiedział tylko, że to niedobrze i że musi dokończyć obraz bo „ludzie to pokochają". Zainteresowanie jego spuścizną właściwie nigdy go nie interesowało. Jako młody artysta nie biegał za krytykami ani za starszymi w fachu szukając uznania. Chciał tylko pokazać jak on widzi rzeczywistość, ale pragnął także uszczęśliwić Michaela, a ten z kolei zawsze bardzo cieszył się gdy ktoś doceniał prace Hemmingsa. Kiedy tak się działo oplatał jego dłoń swoją i powtarzał mu do ucha jak bardzo jest z niego dumny tak cicho, aby tylko ci dwaj spośród całego świata byli w stanie to usłyszeć. Wtedy przez ułamek sekundy Luke znów był w stanie dostrzec to anielsko mleczne światło, które tak doskonale okryło salon w jego rodzinnym domu kilka lat temu.


- Potem poznałeś Michael'a ?

- Kogo?

- Twojego... chłopaka.- oznajmiła ostrożnie kobieta. Chwilę później w karcie pacjenta nakreśliła niewyraźnie „niezdolność funkcjonowania wśród społeczeństwa, wyparcie traumy, zaawansowana schizofrenia"

- Ah tak... Michael. On jest podobny do Ashtona, wie Pani, oboje są tacy...

- Nierealni?

W pomieszczeniu zapadła cisza. Luke stracił oddech, a brunetka zagryzła wnętrze policzka. Do tak dalekiego punktu w terapii jeszcze nigdy nie dotarli, i choć była świadoma, iż chłopakowi nie można już pomóc, ciekawa jego skomplikowanego procesu chorobowego, nie zaprzestała nasłuchiwać. 

sane; mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz