rozdział IV

1.4K 57 41
                                    

~Harry~
Przebrałem się w coś bardziej odpowiedniego, wziąłem coś do picia, torbę z potrzebnymi rzeczami i oczywiście swoją błyskawicę. Uśmiechnąłem się na samą myśl grania w quidditcha. Zszedłem na dół. Przy wyjściu czekała na mnie przebrana Ginny. Miotłę miała na barkach, a włosy w niedokładnym ładzie. Podobało mi się to.
- To co, idziemy? - zapytała z lekkim uśmiechem.
- Tak, już - ocknąłem się z zamyślenia.
Gdy mieliśmy wychodzić, zszedł Ron.
- Gdzieś idziecie? - zapytał podejrzliwie.
- Yyy...- przełknąłem ślinę.
- Idziemy grać. Wiesz, wyluzować się - odpowiedział Ginny bez odczucia presji.
- To może ja i Hermiona pójdziemy z wami - powiedział tym samym tonem, a Hermiona go szturchnęła.
- Ej, o co ci chodzi - szepnął do Hermiony
- Dobra, nieważne. Chodź Harry - Ginny złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do wyjścia.

~Ginny~
Szliśmy na boisko za pagórkiem. Oboje milczeliśmy przez całą drogę. Nie mogłam wytrzymać tej krępującej ciszy.

- A więc, co planujesz? W kwestii gry - zapytałam.
- Nooo... kilka kółek wokół boiska. Potem trochę się pościgamy, popodajemy sobie kafla, postoje ci na bramce i tego typu ćwiczenia - położył torbę na ziemi.
- No to zaczynamy - wsiadłam na miotłę, szybko i zgrabnie odepchnęłam się od ziemi. Spojrzałam na niego będąc na pewniej wysokości - No dawaj Potter, ruszaj się! - zaśmiałam się głośno i zaczęłam robić szybkie kółka w okół boiska.

~Harry~
Uśmiechałem się zadziornie, wsiadłem na miotłe i odepchnąłem się od ziemi. Ruszyłem za nią.
- Ile ma być tych kółek!? - zapytała głośno ruda
- Na początek może dziesięć! - odpowiedziałem jej i wyrównałem z nią lot.
- Dobra! To kto zrobi dziesięć kółek pierwszy! - zaśmiała się i zostawiła mnie w tyle
Szybko się ocknąłem i poprawiając okulary, poleciałem za nią.

~Ginny~
Spojrzałam za siebie, był tuż za mną, ale ja nie dawałam za wygraną. Po zdobytych dziesięciu okrążeniach, wylądowałam. Spojrzałam na Harry'ego który zaraz po mnie wylądował.
- Wygrałam!
- Mam szybką miotłę, ale ty jesteś lepsza, jak? - zapytał ze zdziwieniem.
- No widzisz - zaśmiałam się - co jest moją nagrodą?
- Hmm... 3 życzenia, co ty na to? - spojrzał na mnie z cwanym
uśmieszem.
- Okej, a teraz co robimy Potter?
- Bierzemy kafla i ćwiczymy podania, a potem mała przerwa - wyjął kafla i rzucił go w moją stronę. - Na trawę i przy podaniach będziesz robić brzuszki.
- Mówisz jak prawdziwy trener Potter - imponowało mi to. Posłuchałam się go i położyłam się na trawie.
- Gotowa? - zapytał.
- Jasne - powiedziałam szybko i rzuciłam piłkę robiąc brzuszek.
- Dobrze - odrzucił mi piłkę.

(Rysunek ma przedstawiać tylko sytuacje, nie ich wygląd)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Rysunek ma przedstawiać tylko sytuacje, nie ich wygląd)

Zrobiłam jeszcze dziewiętnaście brzuszków, a potem Harry usiadł obok mnie i podał mi wodę.
- Dzięki - napiłam się trochę zdyszana, zdjęłam bluzę. Zostałam w koszulce na ramiączkach, w której od razu było mi chłodniej.

~Harry~
Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem, nie mogąc powstrzymać się by zerknąć w jej dekolt. Szybko jednak się ocknąłem.
- Ginny? - zapytałem niepewnie.
- Tak? - spojrzała na mnie z czerwonymi policzkami.
- Czemu nie okazałaś żadnych uczuć gdy Fred umarł? - zapytałem ciekawy jej odpowiedzi.
- Harry ja po prostu... -westchnęła - Przejęłam się tym i to bardzo. Nie wiesz jak chciało mi się płakać, po prostu ryczeć. Byłam w rozpaczy, ale spojrzałam na moją rodzinę i na wszystkich wokół. Wszyscy byli pogrążeni w smutku i gdybym też ja była, to kto uspokoił by mamę, pocieszył brata, kto myślał by racjonalnie i pomógł im się pozbierać? Musiałam wziąć się w garść i być spokojna, musiałam dla nich - odetchnęła i spojrzała smutno na trawę.
- Wow... Ginny - byłem w szoku. Nie
spodziewałem się tego. Spojrzałem na nią z podziwem i przytuliłem ją powoli - jesteś naprawdę bardzo dzielna.
- Wracajmy do treningu - wstała.
- Okej - westchnąłem, podnosząc się.

Dużo już nie rozmawialiśmy, na pewno nie o śmierci Freda. Cały trening przeszedł sprawnie, ale nie broniłem jakoś wspaniale, wręcz przeciwnie, przynajmniej było zabawnie. Dzięki temu Ginny i ja trochę się rozerwaliśmy.

- Wracajmy. Zaczyna się sciemniać.
- Za chwilę. Boisz się ciemności Potter? - zażartowała.
- Nie - zaśmiałem się i usiadłem obok. Słońce zachodziło, a ja naprawdę bardzo chciałem ją pocałować, lecz nie wiedziałem jak ona na to zareaguje. Patrzyłem na jej włosy, które błyszczały w świetle zachodzącego słońca. Wyglądały jakby płoneły, przez co wpatrywałem się w nie jeszcze bardziej intensywnie.

~Ginny~
Widok z pagórka na którym siedzieliśmy był naprawdę piękny. Gdy na niego patrzyłam czułam ogarniający mnie spokój. W tej dopiero chwili uświadomiłam sobie że to nareszcie koniec walki, że jesteśmy bezpieczni, że jestem tu z nim, z chłopakiem którego kocham. Spojrzałam na niego z uśmiechem, ale gdy przyjrzałam się jego wyrazowi twarzy, spoważniałam. Zbliżyłam swoje usta do jego patrząc to na jego nos, to na oczy.

Miłość w nowym świecieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz