Tego samego wieczoru przekonałam się co to znaczy NAPRAWDĘ imprezować w klubie. Sama jednak nie tańczyłam, ani nie byłam bezpośrednio w to zamieszania. Była godzina dwudziesta pierwsza, a ja obserwowałam, jak roztańczone pary wirują na parkiecie. Sala była zapełniona po brzegi, a część alkoholi które uzupełniła Mai już się kończyły. Był czwartek, a ja byłam pełna podziwu dla osób, które przyszły tutaj trzeźwe, a wyjdą... w dość specyficznym humorze i stanie. Oczywiście niejednokrotnie byłam w takim miejscu, namiętnie wyciągana przez Ino. Nie miałyśmy z Hinatą szans w tym starciu z blondynką. Dziewczyna była zawzięta tylko w trzech aspektach: zakupach, imprezach i facetach. Trzeba jednak jej przyznać, że zawsze dobierała odpowiednią porę na takie eskapady – na pewno nie w środku tygodnia, pamiętając naprawdę pouczającą lekcję. Nie byłam jednak w stanie myśleć za dużo o tym, bo co kilka sekund do baru podchodziły nowe osoby, z nowymi zamówieniami. Niektórzy zabierali to, po co przyszli i wracali na kanapy do znajomych, bądź wolni strzelcy zostawali i nieudolnie starali się nawiązać ze mną rozmowę. Dla tych mniej wstawionych byłam miła, natomiast reszta miała większego pecha. Rudowłosa poleciła mi, że lepiej jest nie zawiązywać bliższych kontaktów z pijanymi klientami. Jedno słowo za dużo, bądź nawet za mało mogło graniczyć z niechcianą sytuacją. Jak stwierdziła – nie było sensu szarpać sobie nerwów. Okazało się, że Suigetsu i Juugo robili tutaj za ochroniarzy. Nie byli oni oczywiście jedyni, lecz oni pilnowali spokoju przy wejściu. Nie każdy mógł wejść, jak później się dowiedziałam, do Akatsuki. Chętny musiał posiadać wejściówkę (wielokrotnego użytku), którą otrzymywało się w kredycie zaufania. Najpierw otrzymali ją pracownicy, a z tym pojedyncze karty dla innych. Oddali je znajomym, którym ufali. Potem samo się rozeszło. Przymykano oko na niektórych. Pomimo, że nie wpasowywali się w kategorie, to posiadali tę właśnie kartę i respektowali zasady. Nie było mowy jednak o niepełnoletnich. Tych od razu odsyłali z kwitkiem pomimo zaproszeń. Dlatego zaskoczeniem dla mnie było, że byłam traktowana tutaj z przywilejem, dodatkowo pracując w takim miejscu. Dostrzegałam parę dziwnych zachowań, ale nie bardziej, jak w podobnych klubach. Akatsuki było otwarte dopiero od godziny dwudziestej. Parę minut przed otwarciem weszło, ku mojemu zdziwieniu, wiele dziewczyn. Okazało się potem, że są to kelnerki, które również roznosiły alkohole i przekąski, jeśli ktoś sobie takowe zażyczył. Przekonałam się, że jest to bardzo duże udogodnienie patrząc, ile ludzi jest w lokalu. Gdybym miała obsłużyć każdego z osobna po tej godzinie - co tutaj spędziłam - byłabym wypompowana całkowicie. Parę razy wyłapałam w tłumie znajome twarze Deidary, Peina czy choćby Sasuke. Nie trwała jednak sekunda, a już znikali mi z oczu. Westchnęłam przeciągle nalewając kolejnego drinka. Podając zamówienie, spojrzałam na zielonowłosą dziewczynę. Kojarzyłam ją gdzieś, ale nie miałam pojęcia skąd. Ona jednak skupiając wzrok na mnie, zacisnęła wargi i z aktem obrazy zabrała szklankę. Z wysoko uniesioną głową odeszła, a ja jedynie podniosłam brwi do góry. Zignorowałam zuchwałe zachowanie i przyjrzałam się przyjaciółce. Robiła właśnie jakieś skomplikowane, kolorowe drinki. Nie oszczędzając przy tym widowiskowych ruchów rękami. Podeszłam do niej bliżej i oparłam się łokciami o niższy blat, od strony barmanki. Z uśmiechem na ustach potrząsała w górze shaker do drinków, mieszając gwałtownie trunki. Rozlała je do połowy szklanki, a potem nalała do osobnego kieliszka innego alkoholu. Finalnie wlała go do wcześniej przygotowanej mieszanki, a kontrastujące ze sobą kolory niebieskiego i czerwonego efektownie się połączyły. Wrzuciła do tego po kostce lodu i podała dwa drinki dziewczynom na przeciwko siebie. Zanim odeszły spostrzegłam, że roztapiający się lód pozostawiał w alkoholu białą mgiełkę. Mai była świadoma mojej obecności, ale dopiero gdy tamte odeszły spojrzała na mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam się jej tym samym.
– Co to było? – Zapytałam ciekawa.
– Mój specjał. Krwawa laguna. – Powiedziała i założyła swoje krótkie włosy za uszy. – Każda z barmanek i barmanów ma swój jeden, specjalny drink. Możesz go zamówić tylko u tej jednej osoby. – Posłała mi oczko. – Zainteresowana? – Zapytała widząc, że wpatruję się w nią intensywnie. Zaskoczyła mnie mile, bo jest to coś indywidualnego, co oddziela od siebie każdego pracownika za ladą. Na pewno spostrzegła błysk w moim oku, bo schyliła się do mnie i szepnęła mi parę słów na ucho.
CZYTASZ
Ai o Isoide
RomanceDo niedawna mogła uznać siebie za typową nastoletnią uczennicę, która żyła bez większych problemów oraz trosk. Wszystko zaczęło się drastycznie zmieniać po śmierci jej przyszywanego, starszego brata, którego kochała ponad wszystko. Niedługo zaraz po...