1 Nadzieja

5K 281 13
                                    

       Mężczyzna zmarszczył nos jakby coś w jego okolicach śmierdziało i otworzył oczy które przez ten zapach pochłonęły białka,będąc całkiem czarne. W rzeczywistości nie był to smród,lecz znana już dla osobnika woń krwi, a sam fakt , że to ona sprawiał,że chciał się krzywić,pluć,i drapać by tylko zagłuszyć pragnienie jakie powodowała. Wstał ostrożnie musząc podeprzeć się drzewa i skierował głowę w stronę z której dobywał się zdradziecki zapach. Nie mógł tak dłużej, odmówienie kolejnego posiłku będzie równe z własną śmiercią. I może nie dosłownie bo na nich nie było sposobu nie licząc tego cholernego metalowego kołka nasączonego potężną magią. Zbyt długa przerwa w jedzeniu osłabiała wampiry, sam Severus ledwo trzymał się na nogach a te i tak drżały z każdym krokiem. Gdyby w takim stanie spotkał go jakiś nieprzyjaciel skończył by swój żywot natychmiastowo. Dlatego też tym razem postanowił zjeść,tylko trochę,odrobinę by odzyskać utracone siły i znaleźć rozwiązanie sytuacji w której był. Krew była coraz bardziej wyczuwalna aż w końcu zobaczył jakieś dziwne wielkie zwierzę odchodzące z jego kolacją. Westchnął zrozpaczony i opadł na kolana zdając sobie sprawę że nie wygra w walce z dziwnym zwierzęciem i musi się pożegnać z jedzeniem . I kiedy był już przygotowany na dalsze "umieranie " znowu to poczuł.

      Tym razem zapach nie był silny , zupełnie jakby posiadacz tej krwi był poza lasem. Ale to co czuł, było nie do opisania . Słodka woń, świeża,zupełnie jakby dziewicza. Nieskalana niczym co zmieniłoby jej smak przez co mężczyzna ruszył w jej stronę zdając sobie sprawę że to musi być jakieś młode zwierzę. Ludzie zatruwali się ,to alkoholem wypitym dla zabawy,tytoniem który wszedł w świat magiczny od mugoli,narkotykami czy choćby mroczną magią którą używali w niecnych celach. Również i jedzenie sprawiało że krew robi się brudna, na to było tyle sposobów że od razu wykluczył możliwość złapania człowieka. Jęknął z zachwytem będąc blisko kiedy zapach otoczył go niczym ciepła kołdra co dla jego zimnego ciała było przyjemne jak nigdy. Ukucnął za drzewem przygotowany do ataku, skupił całą swoją siłę nie mogąc pozwolić tak cudownemu kęskowi uciec. Policzył do trzech i rzucił się w stronę ofiary przygniatając ją do ziemi. Zaciągnął się powietrzem uśmiechając z zadowoleniem i otworzył oczy, które musiał zamknąć by lepiej się skupić. I zamarł pochłonięty najpiękniejszą zielenią ujawniającą strach i zaciekawienie. I mógłby przyglądać się dłużej dziwnie znajomym oczom gdyby nie zapach. Przełknął ciężko ślinę przerażony, że trafił na człowieka,czarodzieja,i zdecydowanie wybawiciela świata który do cholery nie miał prawa pachnieć tak cudownie ! Kły wysunęły się gdy zauważył że z policzka cieknie czerwona życiodajna ciecz . Rana była drobna, wyglądało to tak jakby zwyczajnie zacisnął mocniej dłonie na twarzy a jeden z paznokci musiał przebić cienką skórę. Nie zastanawiał się co robił, głód przysłonił mu zdrowy rozsądek dlatego pochylił się zlizując krew i warknął kiedy dreszcz przyjemności oblał jego ciało zmuszając do skosztowania pożywienia bardziej . Zsunął się niżej i wyczuł miejsce w którym krew płynęła zdecydowanie szybciej. Oblizał usta, kły, i niedelikatnie wgryzł się w szyję ofiary pijąc wielkimi łykami. Nigdy nie pił czegoś tak cudownego . Żadne wino,herbaty z różnych krajów czy krew wypita do tej pory nie równała się z tą należącą do chłopaka.Do Pottera! I ta myśl sprawiła, że wrócił zdrowy rozsądek przez co odsunął się szybko patrząc na ciało pod sobą. Czerwona twarz, pewnie wystraszona, załzawione oczy,pewnie z bólu i....w tym momencie oczy skierowały się wprost w jego przez co zobaczył coś czego się nie spodziewał. Pożądanie . W szoku przyglądał się zielonym tęczówką. Czyżby Potter był masochistą? A może tak działały wampiry? To by wyjaśniało chęć ludzi do zostania ich pożywieniem . Zamknął oczy opanowując się a kiedy je otworzył były już normalne , choć wciąż nieco ciemniejsze niż kiedyś .

-S-nape!?- usłyszał piskliwy głos a zaraz potem ciało pod nim odsunęło się jak najdalej. Zmarszczył brwi zaskoczony i dopiero po chwili dotarło do niego że tak się nazywał. Spojrzał na chłopaka i westchnął
-Na twoje nieszczęście​ tak - warknął nie mogąc się powstrzymać i skarcił się przez to . Zdał sobie sprawę, że wypił jego krew bez pozwolenia,i powinien się choć trochę hamować- Wybacz Potter- powiedział po raz pierwszy przyznając w ten sposób do winy i spoglądając jeszcze raz na szyję chłopca odwrócił się i pognał z powrotem do lasu , nie chcąc by ktokolwiek widział jak zranienie żywej osoby go boli
*
       Harry był daleko myślami siedząc wciąż na skraju lasu. Próbował przetworzyć w myślach to co stało się u Malfoy'ów i wytłumaczyć to sobie w jakiś racjonalny sposób ale za każdym razem nadzieja na to, że źle ich zrozumiał niszczona była przez rzeczywistość. Zacisnął mocniej dłonie na twarzy i syknął czując że rani sobie przez to policzek. Nie zwracał na to uwagi a przynajmniej starał się. Zasłużył. Kiedy już miał wstać i ruszyć do zamku coś z tyłu zaszeleściło ale nie zdążył się nawet odwrócić kiedy ktoś przygniótł go do ziemi. Spojrzał szybko na twarz mężczyzny i wciągnął powietrze czując jak serce przyspiesza mu bicia. Snape. On żyje ! Poczuł ulgę ale wtedy też z jego ust wyłoniły się dwa ostre zęby sprawiając że zamarł . Ocknął się dopiero czując śliski, gorący język na policzku przez co zarumienił się zakłopotany. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć ale zaraz też jęknął boleśnie kiedy niespodziewanie wgryzł się w jego szyję. Nie było to zbyt delikatne ale po jego wyglądzie mógł zauważyć że był spragniony i raczej nie kontaktował, przecież normalnie w życiu by go nie tknął! I zdając sobie z tego sprawę dopiero wtedy skupił się na tym co się działo. Silne, męskie, umięśnione gdzie trzeba ciało, leżące niemal całkiem na jego zdecydowanie drobniejszym, chłodna, duża dłoń trzymająca mniejsze utrudniając ucieczkę . I ten gorący oddech na szyi wraz z ustami...i może to chore ale jak na nastoletniego napełnionego hormonami chłopaka przystało podnieciłe się, delikatnie rozchylając nogi ,sprawiając że większe ciało lepiej się na nim ułożyło. Jęknął zadowolony i zacząłby się ocierać gdyby wampir w tym momencie nie postanowił się odsunąć sprawiając, że odwrócił chwilowo wzrok zażenowany sytuacją, bojąc się, że został przyłapany na własnych grzesznych myślach.

     Chłopak odetchnął głośno i wrócił spojrzeniem na mężczyznę zamierając na chwilę gdy patrzył na niego spostrzegawczo. Postanowił udać głupiego by nie pomyślał że to jego sprawka
-S-NAPE!?- pisnął i odsunął sie od niego kawałek choć ciało zaprzeczało przy tym . Zadrżał słysząc jego głos który nagle wydawał się o wiele przyjemniejszy dla ucha i rozszerzył oczy na przeprosiny. Cholera. Nie wiedział co się stało ale widział ten głos w oczach. Widział kły! Nie miał za co przepraszać skoro to był jego sposób na przeżycie! Miał dużo pytań ale nie zdążył zadań nawet jednego kiedy ten poprostu uciekł.

     Harry siedział jeszcze przez chwilę na trawie patrząc szeroko otwartymi oczyma w las i dotknął szyi . Nie czuł krwi, jedynie dwie gładkie kropki na szyi co dało znać że jakiekolwiek to były rany zostały zagojone. Czy Snape naprawdę został wampirem?  Jak to się stało? Jak on sobie radzi? Czy wszystko z nim dobrze?Gdzie teraz się podziewa i czy ktoś o tym wie? Tyle pytań ! Po zakończeniu wojny szukał go , chciał podziękować, odwdzięczyć się za całą pomoc z której zdał sobie sprawę jeszcze zanim dowiedział się o zdradzie przyjaciół. Nie chciał myśleć że mężczyzna również mógł być w to zamieszany. Nie teraz gdy wróciło to co czuł patrząc na niego w szkole.          

       Zamknął oczy i zarumienił się lekko wspominając jego ciało na swoim i ciepłe wargi przyciśnięte do szyi . Westchnął cicho. Wyglądał jak on, tyle, że młodziej, zmarszczki zniknęły a nos był prosty co mogło dać do zrozumienia że miał taki zanim ktoś mu złamał a ten zrósł się niewłaściwe. Hermiona kiedyś opowiadała o wampirach. Sama myśl o byłej przyjaciółce sprawiła że poczuł ból w sercu a resztki przyjemnego podniecenia odeszły w niepamięć. Otrząsnął się w końcu i uśmiechnął patrząc z powrotem na las
- Pomogę panu, tak jak Pan mi - Powiedział w ciszę i postanowił wrócić do zamku obmyślając plan i mając nadzieję na szybkie ponowne spotkanie z wampirem.

Bo czarny to mój ulubiony kolorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz