Wiktoria x Ink (+18 [Lemon {Informacje na końcu}])

276 9 20
                                        

Beata766- . . . . . . Nie wierzę, że to robię. . . . . . . Zabijcie mnie! >/////./////<

Ink-Toooo. Ja może sobie pójdę? *Error łapie go żyłkami.*

Error-Chyba śnisz.

Beata766-Ci co nie chcą tego widzieć, słuchać, lub wolą inny ship z Inkiem. . . . . . . To możecie już iść. Ja Wiktorię shipuję z Inkiem i nie zmienię tego.

Error-Dobra zaczynaj, bo mi Ink chce uciec. *Śmieje się parszywie. Ink się mocno rumieni. Chce się schować w szalu, ale żyłki Errora za mocno go trzymają.*

Zaczynamy.  

(Uwaga. Rozdział zawiera sceny erotyczne i nie ma na calu nikogo zniesmaczyć, obrazić czy poniżyć. Sceny zawarte w rozdziale są tylko moim głupim wymysłem. Jeżeli ktoś shipuje Inka z kimś innym [Na przykład z Errorem.] proszę bezmyślnie nie wyzywać i pogodzić się z tym, że ktoś ma inne poglądy niż wy. Dziękuję)  

*************

 Wiktoria siedziała u siebie w domu. Ink poszedł jak zwykle do pracy. Miał parę problemów z AU i musiał je naprawić.

Coraz rzadziej się widywali. Do tego dochodziły inne czasy w innych światach. Przez co była możliwość, że w jednym AU minie jeden dzień, a u Wiktorii rok.

Mimo to Wiktoria pozostała wierna Inkowi i czekała dalej. Wierzyła też w wierność Inka, który zawsze kochał ją wręcz do szaleństwa.

Któregoś dnia. . . .

Ink przybył ze swojej wyprawy. Niestety w bardzo ciężkim i rannym stanie. Upadł na kolana w pokoju Wiktorii i próbował zatamować wylew krwi z rany na ręce. Ręka została przebita wcześniej.

Wiktoria, słysząc hałasy w swoim pokoju, od razu do niego weszła.

Widząc Inka w takim stanie od razu do niego podbiegła.

-INK! Jezu. Co się stało?-Wyjęła szybko z szuflady bandaże i wodę utlenioną.

-N-Nie, nie. Spokojnie. To nic. Ja. . . . Ja tylko m-muszę to zatamować i będzie spokój.-Próbuje mieć zimną krew i nie martwić Wiktorii. Ona jednak nie zważając na jego słowa, szybko mu pomaga. Oczyszcza i zawiązuje sprawnie rękę w bandaż. Ink wzdycha.

-Dziękuję. Ale nie musiałaś.

-Jesteś cały w ranach. Muszę. Co się stało?-Zaczęła oczyszczać i bandażować następne rany.

-. . . . To nieważne.

-A co jeżeli potem stanie się coś jeszcze gorszego? Powiedz mi, proszę.-Ink po chwili wahania wzdycha i mówi.

-. . . . . No dobrze. . . . . . Powiem ci. Miałem jeszcze większy problem niż przypuszczałem. Jedno z AU samoczynnie zaczęło się rozpadać. Nie wiedziałem dlaczego. . . . . było to SugarTale. Zanim w ogóle zareagowałem. . . . . zaatakował mnie cień. To on mi zadał tę ranę. Gdy chciałem go zaatakować. Rozpływał się w mroku i atakował z innej strony.

-Czyżby Nightmare?

-Też tak pomyślałem. Gdyby nie fakt, że Nightmare dzisiaj jest przez cały czas z Dreamem. Dlatego też Dream nie mógł mi pomóc. Jedyną osobą, która się starała mi pomóc, to Sugar. Ale nawet on mało zdziałał. Gdy byłem za bardzo ranny. . . . Uciekłem. I teraz jestem tutaj. Pewnie SugarTale już nie ma.-Wzdycha. Wiktoria przytuliła go.

-Sądzisz, że powróci?. . . . . Ta postać?

-Nie mam pojęcia.-Tak samo delikatnie tuli Wiktorię.

Wszystko i nic. (Czyli moje bazgroły, One-Shot i pogadanki. XD)Where stories live. Discover now