Rozdział 3

6 0 0
                                    

Drrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Dźwięk dzwonka rozniósł się po szkole. Tłumy licealnej młodzieży zaczęły wychodzić z klas lekcyjnych, aby zaczerpnąć odrobiny swobody. Co po niektórzy nawet biegli, zupełnie nie zwracając uwagi na świat i ludzi wokół siebie. Mieli obrany cel, choć i tak nie byli w stanie go wypełnić. Ich życie obracało się wokoło błahostek. Nie mieli prawdziwych problemów. Ba! Nawet nie wiedzieli czym one były i jak wyglądała codzienność kogoś takiego. A moge wam jedynie powiedzieć, że nie było to nic przyjemnego. Przytłoczenie przez sprawy na które nie mamy wpływu lub co gorsza mamy i właśnie przez to wszystko niszczymy. Szanse, które otrzymujemy nikną jak za sprawą dotknięcia czarodziejskiej różdżki. Tracimy je bezpowrotnie.

Życie Ryana aktualnie było w takiej rozsypce. Wykorzystał już wszystkie swoje szanse. Miał się starać, a zaprzepaścił wszystko. Gdybym tylko był bardziej odpowiedzialny - powtarzał sobie w myślach - Gdyby tylko pan Smith był bardziej wyrozumiały.

W jego umyśle wciąż rozgrywała się scena jak rzuca kredą w znienawidzonego nauczyciela. Jego los był na skraju przepaści, a on jak ostatni idiota zepchnął go w nicość. Nie mogło mu to ujść na sucho. - Był o tym przekonany.

Szedł szybkim krokiem naprzód, przepychając się przez tłum licealistek. Kilka z nich rzuciło mu szczerzy uśmiech, ale on zupełnie nie zwracał na to uwagi. Kierował się przed siebie choć nie wiedział gdzie. Nie miał określonego celu, chciał się stąd po prostu wydostać. Chociaż na minutę zapomnieć o tej feralnej sytuacji. Nagle zdarzyło się coś czego nie przewidział. Nikt nie mógł tego przewidzieć. Z jednej strony z impetem wpadła na niego czerwonowłosa kruszynka. Pomimo swojej drobnej budowy potrafiła sprawić, że oboje leżeli teraz na ziemi. Jej oczy lśniły jakimś niespotykanym blaskiem - to była jego pierwsza myśl. Zaraz potem na jego policzki wpłynęła czerwona barwa. Zawstydził się. I był to pierwszy raz od dawna, gdy Ryan uznał, że jakakolwiek dziewczyna jest tak urocza.

Jej policzki również przybrały odcień dorodnej piwonii, kiedy nieskutecznie próbowała się z niego podnieść. Jej dłonie niezgrabnie błądziły w poszukiwaniu odpowiednieniej przestszeni do podparcia się. Ryan nie przyznałby się do tego nigdy, ale widok tej nieuważnej istotki sprawiał, że jego zamknięte serce chciało ją poznać lepiej. I mógłby tak teraz zostać. Wpatrzony w nią jak w obrazek, zapominając o całym świecie. Chociaż przez kilka minut.

- Ummmmm... Przepraszam, ale czy mógłbyś mi pomóc wstać? - zapytała cicho czerwonowłosa.

- Co? Aaa, tak. Jasne - odpowiedział zmieszany.

Chwilę później podniósł się do siadu, sprawiając, że  dziewczyna oparła się o  jego tors. Jej podbródek spadł na ramię Ryana, na co ten machinalnie wstrzymał oddech. Jej włosy pachniały jak róże, a chociaż chłopak na ogół nie przepadał za wonią popularnych kwiatów, to tym razem było inaczej. O dziwo, spodobał mu się ten zapach. Nie był tak ostry jak inne, które wąchał, ten był bardziej delikatny.

- Przepraszam za to - wydukała po paru minutach ciszy nastolatka.

Zobaczył jeszcze jej przepraszający uśmiech, a zaraz potem zniknęła gdzieś w tłumie innych uczniów.

Nie było mu przykro, że odeszła. Był zły na siebie. Zaprzepaścił swoją ostatnią szansę i to jak na złość właśnie teraz. Tuż po spotkaniu lśniącookiej czerwonowłosej. Nie zdążył jej nawet zapytać o imię.

Tymczasem dziewczyna w zawrotnym tempie zdążyła znaleźć się tuż przed drzwiami na stołówkę.

Jej oddech był niespokojny, a oczy spoglądały wokoło czujnie. Wbiegnięcie prosto w objęcia nieznajomego chłopaka wprawiło ją w dziwny rodzaj zażenowania. Zupełnie jakby wyczuła, że to co zrobiła było kompletnie nie na miejscu i do niej nie pasowało.  Pomimo to miała nieodparte wrażenie, że jej mały perfekcyjny plan na tym nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie! Może przystojny brunet jest w tej "budzie" kimś kogo warto znać, a zarazem ma jakichś ogólnie  szanowanych znajomych? Mogła się tylko domyślać.

One step from deathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz