感觉我的存在

267 49 9
                                    

Szum odbijających się od siebie fal krążył w głowie Chanyeola niczym najpiękniejsza melodia, a widok lekko zaróżowionego nieba siłą wyrył się w jego pamięci

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Szum odbijających się od siebie fal krążył w głowie Chanyeola niczym najpiękniejsza melodia, a widok lekko zaróżowionego nieba siłą wyrył się w jego pamięci. To był cudowny wieczór. Pogoda sprzyjała jak jeszcze nigdy, wiatr spokojnie muskał twarz i ciało Parka, który czuł się gorzej niż zazwyczaj. Czuł się nieszczęśliwy. Czuł się, jakby wszystko co najgorsze przytrafiało się właśnie jemu. Jakby radość była pojęciem zupełnie mu nieznanym.

Park spuścił głowę w dół, dostrzegając kilka kroków przed nim twarz pięknego mężczyzny usypaną z piasku. Niepewnie podszedł do obiektu, schylając się oraz ostrożnie unosząc odbicie ludzkiej twarzy, które po kilku sekundach po prostu rozpłynęło się na jego oczach. Jakby nigdy nie istniało. To było za mało czasu. Chanyeol nie zapamiętał szczegółów ludzkiej twarzy w fakturze piasku.

Tej nocy czarnowłosy śnił o przeszłości.

Znów miał siedem lat. Życie znów było kolorowe. Proste. Bez problemów, wypełnione miłością i ciepłem. Tej nocy Chanyeol przez chwilę czuł się bezpiecznie, czuł ramiona swoich rodziców przytulających go z czułością i miłością. Śnił, że znów wspinał się na drzewo, które od wielu lat rosło przy posiadłości jego rodziców. Dotknął chmur. Widział niebo i postacie uśmiechające się do niego szczerze, jakby wiele lat czekały na jego przyjście. Boskie stworzenia niemal nachalnie wpatrywały się w sylwetkę Chana, sprawiając, że ten zaczął się cofać, by runąć na ziemię z ogromną siłą, łamiąc kilka gałęzi i kości. By o mały włos nie umrzeć. Park zbudził się z niemym krzykiem na ustach i łzami w oczach. Nigdy wcześniej nie miał koszmaru. Nigdy wcześniej nie budził się w środku nocy, czując się otoczonym, obserwowanym, tak jak teraz.

Wybiegł z domu, nie przejmując się swoim niepełnym ubiorem. Wybiegł na deszcz, starając się uciec jak najdalej przed spojrzeniem, które na sobie czuł. Uciekał, tańcząc w nieprzemijającym deszczu. Czując, że żyje. Czując kwitnący w nim zalążek szczęścia, który po chwili został przygnieciony chęcią powrotu do domu. Jakby coś go tam ciągnęło. Jak do więzienia, w którym sam siebie zamykał, chcąc zapewnić sobie bezpieczeństwo, nietykalność. Chciał wrócić w miejsce, do którego należy. Do którego należy jego ciało i dusza. Chciał wrócić, zapominając, że jeszcze przed chwilą czuł się w małym procencie szczęśliwy.

___________
[a/n]
hm, więc witam w moich nowym chanbaeku, który będzie troszkę inny od reszty moich prac. Przewiduję (łącznie z tym) 4 rozdziały, które raczej nie będą długie. 400/500 słów to będzie taki max. Mam nadzieję, że przesłuchacie piosenkę, którą dodałam wyżej, bo naprawdę zasługuje na uwagę! Miłego dnia, skarby.

runaway ✾ bbh&pcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz