不要这样做

115 39 0
                                    

Chanyeol był już szczerze zmęczony swoją ucieczką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chanyeol był już szczerze zmęczony swoją ucieczką. Był zmęczony swoją innością i mętlikiem w głowie. Był cholernie zmęczony swoim życiem, które naprawdę nieźle dawało mu w kość. Chciał odpocząć, ale miał tylko jeden pomysł, jak to zrobić.

Szedł lasem, tworząc nową ścieżkę oraz muskając ubrudzonymi farbą palcami korę najbliższych drzew. Czuł się obserwowany. Każdy jego krok, gest czy słowo było monitorowane, ale nie miał pojęcia przez kogo. W momencie gdy mężczyzna stanął na skraju urwiska, poczuł nieznaczny dotyk. Jakby wiatr owinął pętle wokół jego nadgarstka, zatrzymując go w miejscu.

Obserwował pieniące się, rozbijające o ostre skały fale, zazdroszcząc im, że niczego nie czują. Chanyeol od zawsze był bardzo kruchy. Delikatniejszy i bardziej czuły od reszty. Był wyjątkowy, bez dwóch zdań był wyjątkowy. Czuł rzeczy, których inni nie czuli. Widział i słyszał o wiele więcej. Był bardziej podatny na ból fizyczny i psychiczny. Może właśnie dlatego uciekał? Uciekał od zranienia i ludzi. Przede wszystkim ludzi. Ale teraz dostrzegł, że jego ucieczka nie ma sensu. Może dlatego był o krok od zostawienia tego świata, rodziny, swojego małego domku i Baekhyuna. Baekhyuna, który tak naprawdę nie był tylko wyobrażeniem Chanyeola. On istniał. Istniał i z przerażeniem obserwował całą sytuacje, do której dopuścił. Zafascynowany chłopakiem, chciał być bliżej tego wyjątkowego człowieka. Szkodził mu, ale był na to ślepy. Dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo krzywdził Chanyeola, który niedawno dostrzegł obecność demona.

- Baekhyun... - cichy, niemalże niedosłyszalny szept ciemnookiego opuścił jego spierzchnięte usta, unosząc się na wietrze oraz mieszając z szumem fal uderzających o skały

- Baekhyun, zabierz mnie do domu - poprosił, wykonując krok w przepaść, który miał zakończyć jego życie.

Ale to nie mogło się tak zakończyć. Baekhyun nie mógł na to pozwolić. Właśnie dlatego nagłe szarpnięcie spowodowało upadek Chanyeola na miękką trawę skropioną poranną rosą. Chanyeol zaczął płakać, myśląc, że to naprawdę już koniec, po chwili czując, jakby wiatr gładził jego polik. Przerażony uniósł swe powieki, które do tej pory kurczowo zaciskał, rozglądając się oraz mocno zagryzając swą dolną wargę na promienie słoneczne oświetlające jego twarz.

- Przepraszam... - szepnął, czując, że znów zawinił. Szybko podniósł się z miejsca i pobiegł z powrotem w stronę domu. W stronę portretu Baekhyuna, za którym zaczął tęsknić

runaway ✾ bbh&pcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz