Jego oświadczyny 2/2

862 32 11
                                    

Peter: Hale nigdy nie miał zamiaru się żenić, więc to że go z tym trułaś zaczęło go irytować. W sumie jego oświadczyny, były trochę z przymusu.

- Peter, nie będzie dzisiaj obiadu. - odparłaś ze złością, gdy mężczyzna znowu niechciał słyszeć o żadnym ślubie.

- Nie to nie. Taki masterchef, jak ja potrafi sobie przygotować jedzenie. - odpowiedział, ze znudzeniem przełączjąc kanały telewizyjne.

- Co najwyżej kuchnie spalić. - prychnęłaś pod nosem.

- Widzę, że wątpisz w mój geniusz.

- Nie, ale zaczynam wątpić w nasz związek. - mruknęłaś. Naprawdę chciałaś się z nim ożenić, bo mimo wszystkich wad, kochałaś Peter'a ponad życie. Chciałaś z nim wziąść ślub marzeń, po czym spędzić resztę życia.

- Przestań pierdolić farmazony, nie da się ciebie już słuchać. - odpowiedział spokojnym tonem, nie odrywając wzroku od telewizora.

- W takim razie żegnam, idę sobie do Stiles'a. - ubrałaś szybko buty i kurtkę, zabrałaś telefon i poszłaś do domu swojego przyjaciela.

***
Minęły niecałe dwie godziny, a ty siedziałaś ze swoim przyjacielem na kanapie, zajadając sie ciastkami i ogladając jakąś kiepską komedię. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.

- (y/n) idź otworzyć. - powiedział brunet, a ty bezsłowa podeszłaś do drzwi. Stał tam Hale, z niezbyt zadowoloną miną.

- Czego chcesz? - spytałaś.

- Przemyślałem to i jak tak ci zależy, to możemy się hajtać czy coś... Kupiłem obrączki, teraz załatw, tylko jakąś salę weselną.

- Jesteś taki romantyczny. - odpowiedziałaś sarkastycznie.

- Uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - uklęknął na wycieraczce przed drzwiami. - Już było, więcej romantyzmu?

- Powiedzmy.

- Więc, jaka jest twoja odpowiedź?

- Zastanowię się. - odpowiedziałaś, drapiąc się z tyłu głowy.

- No weź! Wiesz ile wydałem za te obrączki?! - wstał, lekko oburzony.

- Och Peter, myślę że obrączki z loombardu wcale nie są takie drogie. - zaśmiał się Stilinski, opierając o framugę drzwi.

- Zamknij się lepiej. - odburknął ze złością.

- Bo co? Znowu mi zagrozisz, że wyląduje w szpitalu? - spytał brunet.

- Nie, tym razem w kostnicy. - uśmiechnął się sztucznie.

- Dobra, zamknijcie się już. - przewróciłaś oczami. - Mój przyszły mężu, chodźmy do domu. - zwróciłaś się do Hale'a.

- Czyli oświadczyny przyjęte? - spytał, a ty przytaknęłaś.

Mimo, że oświadczyny nie należały do najlepszych, to ślub był, jak z bajki. Teraz Peter niczego nie żałuje, i uważa, że ślub z tobą to najlepszę co go spotkało.
 
Jackson: Chłopak zabrał cię na tydzień do Francji. Dobrze wiedziałaś, że mieliście tam świętować dwa lata, waszej znajomości. Każdy dzień był niesamowity. Dużo zwiedziliście, oraz kupiliście wiele rzeczy. Co dziwne, wcale się nie kłóciliście. Wręcz przeciwnie, było tak cudownie, jak na początku waszej znajomości. Jackson był miły i czuły, oraz cały czas obsypywał cię komplementami. Ostatniego wieczoru poszliście pod wieżę Eiffla. Było trochę chłodno, a ty nie zabrałaś swojego sweterka. Whittemoore zdjął swoją bluzę, ubierając ją tobie, a sam został w krótkim rękawku.

Teen wolf - preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz