Jego oświadczyny 1/2

1K 43 19
                                    

Scott: Mcall chciał, aby wyszło bardzo romantycznie. Dlatego postanowił ci się, oświadczyć w walentynki. Rano poprosił Allison i Lydię, aby pomogły mu w wyborze idealnego pierścionka zaręczynowego. Później, gdy słońce powoli zachodziło, chłopak zabrał cię do waszego ulubionego parku. Było to spokojne miejsce, którego ludzie nie odwiedzali za często. Scott rozłożył duży koc, na którym położyliście się przytuleni.

- Masz ochotę coś zjeść? - spytał, gładząc sie delikatnie po policzku.

- Tak, zgłodniałam. - odparłaś. Mcall wybrał numer, zamawiając wasze ulubione potrawy, i prosząc o dostarczenie je do parku. Pół godziny poźniej, otrzymaliście swoje zamówienie.

- Czekaj. - powiedział Scott, gdy chciałaś już zacząć jeść. Wyciągnął kilka małych świeczek i zapalniczkę. Próbował zapalić jedną z nich, jednak zamiast tego niechcący podpalił ci włosy.

- Mcall! - wrzasnęłaś wściekła, a zdenerwowany chłopak próbował ugasić ogień.

- Przepraszam. - mruknął cicho, gdy było już po wszystkim.

- Daruj sobie. - warknęłaś nadal lekko wściekła. - Chcę do domu. - dodałaś.

- Miałem jeszcze wiele planów na ten wieczór.

- W takim razie dzisiaj ich niezrealizujesz. - mruknęłaś, próbując wstać. Mcall chwycił cię za ręke.

- To pozwól, chociaż zrealizować ten najważniejszy. - powiedział, całując cię delikatnie w policzek. Przewróciłaś oczami, ale ciekawa co Scott dla ciebie przygotował, nieruszyłaś się z miejsca. Brunet wyciągnął bukiet herbacianych róż i pierścionek, po czym uklęknął. Zszokowana zakryłaś usta dłonią.

- y/n chciałem, aby ten wieczór był wyjątkowy. Trochę to zepsułem, ale chcę żebyś wiedziała, że mi na tobie bardzo zależy. Czy sprawisz, abym stał się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i wyjdziesz za mnie? - spytał.

- Tak. - odpowiedziałaś bez zastanowienie, po czym wtuliłaś się w Scott'a.

Stiles: Wieczorem chłopak zaprosił cię do drogiej, ekskluzywnej restauracji. Zamówiliście jedzenie i praktycznie siedzieliście w milczeniu, bo Stiles ze zdenerwowaniem, co po chwilę wpatrywał się w ekran telefonu.

- Kochanie, co ci jest? - spytałaś z troską. Stilinski wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć.

- O co ci chodzi, kobieto? - odburknął po cichu, nawet na ciebie nie patrząc.

- Mieczysław, jesteś... - zaczęłaś, ale przerwał ci głośny huk. Stiles przewrócił się, do tyłu, ciągnąc za sobą cały obrus. Wrzasnął głośno, gdy uderzył o zimne kafelki i, gdy zamówiona przez niego zupa, wylądowała mu na twarzy. Szybko podbiegłaś do chłopaka, aby mu pomóc wstać, oczywiście zwróciliście uwagę całego lokalu.

Gdy udało ci się, podnieść Stilinskiego, który cały czas ze łzami w oczach, wrzeszczał, że chyba umiera, zauważyliście odświętnie ubranego Derek'a, który trzymał w rękach małe ukulele.

- Mam już zacząć? - spytał niepewnie Hale.

- Och zraczyłeś się zjawić, jak miło. - rzucił sarkastycznie. - Szkoda, że miałeś być już godzinę temu. - posłał mu morderczę spojrzenie. Derek mruknął ciche "przepraszam", a Stilinski gestem pokazał, aby zaczął grać.

Muzyka z instrumentu, oraz śpiew Derek'a, rozległ się po całym lokalu. Twój chłopak nadal sycząc z bólu, doczłapał się do stołu i przetarł twarz chusteczkami. Po chwili wyciągnął z kieszeni obrączke, niestety mimo starań nie był w stanie uklęknąć, więc spojrzał ci głęboko w oczy i trzymał cię mocno za dłoń.

Teen wolf - preferencje Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz