Krocze po szpitalnym holu cisza mnie przytłacza, lecz idę twardo. Słyszę trzaskanie windy zepsutej. Strach mnie napędza. Serce bije niczym pompa ładująca strach do mego wnętrza. Jestem coraz bliżej mrocznego budynku zwanego prosektorium. Podchodzę cicho, skradając się do worka pełnego. Czuje swój strach. Na ustach cały drętwieje, lecz nie powstrzymuje się. Rozpinam worek do końca. Spoglądam na zwłoki, po czym chwila odchodzę aż mnie łapie cos za rękę ... i słysze głos ...twoje dni są policzone. Czas mija. Zegar tyka i czarno się robi przed oczami. Budzę się w kostnicy ...
To opowiadanie jest na faktach, lecz nie wszystko jest prawda jedynie to, że pracuje w szpitalu
przy zwłokach.