Biała, wielka sala. W środku jakby terraria a w nich ludzie. Chudzi, wycieńczeni... Wokół unosił się zapach środków dezynfekujących.
Pomiędzy szklanymi kopułami krążą istoty bez twarzy, z notesami. Słychać ich śmiechy i czyjś rozdzierający wrzask bólu. Wszyscy gromadzili się wokół jednego terrarium z blondynem. Chłopak był bardzo młody, wręcz dziecko. Wychudzony. Na ścianach spływała powoli krew, jednak na jego ciele nie było widać ani jednej ranki. Drżał leżąc na ziemi. W każdym takim „pomieszczeniu" była blaszana puszka. Gdy stworzenia bez twarzy, zebrały się wokół chłopaka, zapanowała cisza. Jedna z istot, wyciągnęła z kieszeni fartucha urządzenie... Telefon? Kilka kliknięć i puszka się otworzyła. Chłopak nie miał nawet sił by się ruszyć... Nie miał szans. Machinalna ręka, wbiła w jego delikatną skórę długą igłę i wpuściła do jego ciała cały różowy płyn.
Nastąpiło długie wyczekiwanie. Jedna z istot nagrywała całe zajście.
Nagle dzieciak wygiął się nienaturalnie, a pomieszczenie rozdarł kolejny wrzask cierpienia. Wbił tak mocno paznokcie w posadzkę, że aż mu popękały i kilka oderwało.
Kolejny wrzask i zaczął krztusić się własną śliną i krwią.
Po policzkach pociekły mu krwawe łzy. Przestał słyszeć wszystko dookoła. Nie był nawet pewien czy nadal krzyczy. Ból był rozrywający. Czuł jakby wzdłuż jego żył, pełzał jakiś ogromny robal, rozrywając je przy każdym ruchu. Wszystko wewnątrz jego płonęła.
Istoty bez twarzy wyglądały na szczęśliwe. Gratulowały sobie, ściskając swoje ludzkie dłonie nawzajem. A potem.. Nastąpiła ciemność.
Zerwał się nagle na łóżku z krzykiem.
Rozejrzał się energicznie. To znowu sen... Drżącą dłonią, odgarnął kosmyki włosów, które poprzyklejały mu się do mokrego czoła. Wstał z łóżka i ściągnął mokrą koszulkę, wrzucając ją do kosza. Stojąc pod prysznicem, próbował się uspokoić. Wsłuchiwał się w szum wody. Czuł jak krople spływają powoli po jego nagim ciele. Te sny ciągle się powtarzały. Ostatnio jednak się nasiliły.
Myślał o wszystkim innym, byleby wymazać ten obraz i.. To uczucie.
W końcu dziś musi być uśmiechnięty! Musi.
Ubrał się w czarną koszulkę, na to narzucił beżowy sweter. Do tego nałożył szare spodnie. Dość długo spędził przed lustrem. Wyszedł z mieszkania. Miasto dalej spokojnie żyło swoim rytmem, nie przejmując się tym, czy ktoś umiera, rodzi czy też komuś świat się zawalił na głowę.
Nie śpieszył się. Wstał zdecydowanie za wcześnie. Dochodziła dopiero 18.
Prowadził bardziej nocny tryb życia, ze względu na swoją pracę.
Zatrzymał się w jednej z przytulnych knajpek na starym mieście. Bardzo lubił tam przebywać. Stoliki znajdowały się przed lokalem i mógł spokojnie obserwować ludzi. Zamówił sobie kawę i duże ciastko z kremem. Gdy tak rozkoszował się tą chwilą, coś mu zaczęło przeszkadzać. Coś jak uparta mucha, która ciągle się nas trzyma. Ta mucha jednak nie siadała a trzymała się dalej i ciągle... gapiła.
Odwrócił się nagle i ujrzał chłopaka w czarnej bluzie z naciągniętym kapturem na głowę.
Ich spojrzenia się spotkały. Mieli podobne oczy, zielone.
Blondyn nagle się uśmiechnął ślicznie
-Mogę w czymś pomóc? - spytał odsuwając się od stolika.
-Nie powinno Cię tu być. - usłyszał w odpowiedzi. Nie tego się spodziewał..
-Przeszkodziłem? - spytał nie zrażając się niczym
-Nie powinno Cię tu być. - tajemnicza osoba wstała i podeszła do chłopaka. Wpatrywała się chwilę w niego intensywnie - Nie mam wątpliwości.Roześmiał się trochę nerwowo, zaskoczony nagłym obrotem spraw.
-Chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Jeśli Panu przeszkadza, mogę się przesiąść... Ale naprawdę nie rozumiem o co chodzi. - odparł i zmarszczył lekko nosek z uśmiechem.
Nieznajomy nagle się dosiadł. Ściągnął kaptur. Miał kruczoczarne włosy, sięgające ramion.Wyciągnął spod bluzy medalion. Był okrągły, wyryto na nim trzy rozłożyste kwiaty, nachodzące na siebie płatkami. A na samym środku widniała postać liska.
-Nie próbuj kręcić. - mruknął chłopak, będąc pewnym, że teraz nagle wszystko stało się jasne!
Blondyn wpatrywał się dość bezmyślnie w wisiorek, po czym bardzo powoli podniósł wzrok na chłopaka-To... Ja już może pójdę. Przykro mi ale nadal nie rozumiem... Ale jestem pewien, że ktoś z obsługi Panu pomoże! ! - odparł podrywając się. Dość szybko został usadzony na nowo, siłą.
-Siedź. - warknął chłopak i schował medalion. Wpatrywał się chwilę
-Dziwne... Jestem prawie pewien... - odetchnął głębiej i pokręcił głową i znów zaczął się przyglądać chłopakowi
-Będą Cię chcieli... Coś jest nie tak! - zdenerwował się. -Wybacz... - szybko się opanował
-Nazywam się Mashiro.
-Miło mi, a ja Kiyoshi i...
-I jesteś w niebezpieczeństwie.

CZYTASZ
Kiyoshi
Short StoryHistoria opowiada o Kiyoshim. Chłopaku o niesamowicie pogodnym usposobieniu i dużej ciemności skrywanej wewnątrz siebie. Co łączy nimfe, prostytutkę, magie i nieludzkie eksperymenty na ludziach? A no tutaj dużo...