Pożar

3 0 0
                                    

-Zniknął... - padło ciche stwierdzenie. Na sali rozległ się szum. Oburzenia? Niepokoju...

-Jak to.. Zniknął? Przecież... Czuć go!

-Przeniósł się.. Tu.

Ponownie szum i szmery. Tym razem głośniejsze...

-To... To chyba dobrze? - odezwał się ktoś inny.

Zielonooki pokręcił powoli głową, nie podnosząc wzroku

-On... On chyba nie wie.

Ciche śmiechy

-Niemożliwe by nie wiedział. - odparł mężczyzna o śnieżnobiałych włosach. - Nie pochodzi z plugastwa, czuć to od razu.

Ponowne szmery i głośniejsze komentarze, nikt nie trawił plugastwa...

-On nie wie. - odparł pewniej chłopak stojąc na środku sali. - Jestem pewien, że nie wie... Uważa, że należy... Do nich.

Szum na sali stał sie głośniejszy, niepokój i pogarda zdawały się przeważać wśród ludzi

-Cisza!! - krzyknął białowłosy, natychmiast wszyscy się uspokoili. - Nie rozumiem jakim cudem mogło do tego dojść.. - odetchnął głębiej zbierając swoje myśli. Zmrużył oczy zastanawiając się and dalszymi krokami

-To włóczęga go przeniósł. - padło wyjaśnienie.

Pojedyncze krzyki zaskoczenia i strachu.

-Co..?! Jak On... - mężczyzna aż wstał - Pieprzony mąciwoda... W co On pogrywa... - zacisnął dłonie w pięści

zielonooki podniósł głowę, ich spojrzenia się spotkały... Ledwo wytrzymał ten nacisk antracytowych oczu.

-Masz go odnaleźć za wszelką cenę. - rozkazał, jego słowa odbiły się po sali echem... Nikt nie śmiał się teraz odezwać, zdawać by się mogło, że wszyscy przestali oddychać

-Masz go tu sprowadzić. Ma żyć. Ale nie musi być.. W jednym kawałku

Chłopak skłonił się

-Tak, sir. - odparł i wyszedł z sali. Odgłos jego kroków, pobrzmiewał jak echo nieuchronnego przeznaczenia...

~~~~~

Powoli zapadała noc. Siedział z kubkiem w dłoni, wpatrując się w kominek. Płomyki ognia tańczyły wesoło, odbijając się w jego oczach

-Zdajesz się być nieobecny... Powiesz w końcu co Cie spotkało? - spytała dziewczyna. Była mniej więcej jego wzrostu, miała krótkie brązowe włosy, ścięte widac nieporadnie.

Blondyn przyglądał jej się chwilę. Usiadła obok niego, a raczej oklapła w rozkroku. W dłoni trzymała butelkę alkoholu, którą sączyła powoli.

Odetchnął głebiej i pokręcił głowa, nie mogąc znaleźć słów którymi mógłby opisać to wszystko...

-Nie martw się. Niedługo ojciec powinien wrócić z miasta. Przywiezie sporo dobrych rzeczy i upieczemy wielkiego świniaka! Od razu poczujesz się lepiej, jesteś strasznie chudy - odparła i upiła spory łyk trunku.

Uśmiechnął się blado. Nie miał kompletnie ochoty na rozmowę ani tym bardziej na jedzenie. Był im wdzięczny za gościnę, był przybłędom a przyjeli go jak swojego... Nie chciał być niegrzeczny.

Czuł się wykończony wrażeniami z ostatnich kilku godzin.

-Jestem.. Zmęczony - odparł spokojnie i ponownie się uśmiechnął do dziewczyny

-Rozumiem. Połóż się więc w moim pokoju. Rano poczujesz się lepiej i wtedy porozmawiamy - odparła i pokiwała powoli głową z aprobatą dla swoich własnych słow. Uśmiechnęła się pod nosme i upiła kolejnego dużego łyka.

Pokój był skromnie urządzony. Położył się na łóżku, ale nie było mowy o śnie. Czuł się bardzo niepewnie...

Nie mógł pojąć co to za dziwne miejsce, w które trafił. Zastanawiał się, czy ten chłopak i mężczyzna z parasolem byli...

Smród dymu nie pozwolił mu rozmyślać dalej.

Usiadł natychmiast. Dym był gryzący i gęsty... Ulatywał przez drzwi.

Poderwał się na równe nogi, to nie był spalony garnek!

Widok po drugiej stronie zmroził go, mimo buchającego gorąca. Wszystko płonęło... Ława, zasłony...

Zrobił kilka kroków do przodu zasłaniając dłonią usta. Dusił się, oczy mu łzawiły.. Nie mogł dostrzec dziewczyny.

-Alice! - krzyknął, chyba tak mu się przedstawiła.. Nie był pewien.

Płonąca belka spadła na ziemie, tuż obok niego. Chciał się wycofać do pokoju, ale upadł. Wtedy usłyszał krzyki...

"Szukajcie go!"

"Musi tu być!"

Znieruchomiał...Szukali go?! O niego chodziło?!

Wyczołgał się do pokoju i zamknął drzwi. Podniósł się kaszląc i oddychając ciężko. Otworzył okno drżącymi dłońmi i wyczołgał się przez nie.

"Tu jest jeszcze jeden pokój!!"

Ruszył biegiem przed siebie.

Słyszał pościg za sobą i krzyki. Nie mógł już zrozumieć co wołają... Gonili go zawzięcie. Świeże powietrze wdzierało się do jego płuc, jakby miało je rozerwać.

Nogi odmawiały mu powoli posłuszeństwa a świat rozmywał się coraz bardziej. Poczuł, ze leci... Paznokciami zaorał po drzewie, próbując utrzymać równowagę. Niestety to na nic.

Jednak zamiast twardej ziemi poczuł... pustkę. Grunt pod stopami zniknął.. Spadał!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KiyoshiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz