Dzień jak co dzień. Magnus budzi się w swoim mieszkaniu, obok nie zastaje ukochanego. Przeciera oczy, czując jak do nozdrzy napływa mu zapach świeżo mielonej kawy. Jak na zawołanie podnosi się z łóżka i człapie do kuchni. Kiedy Alexander go widzi, uśmiecha się z czułością. Zawsze go ten widok rozczulał. Spokojnie parzy dalej kawę, czekając aż czarownik do niego podejdzie, wtuli w jego plecy, skradnie delikatny, lekko nieprzytomny pocałunek i oprze się o blat obok. Tak się dzieje, jak w zegarku. Chłopak śmieje się z tego cicho, jednak mężczyzna to zauważa
- Z czego się śmiejesz Groszku Pachnący?
- Z niczego - odpowiada cicho Alec i ich usta na nowo łączą się w pocałunku. Chłopak oplata kark ukochanego, czując jednocześnie jego ramiona wokół swoich bioder. Łowca szybko się odsuwa, wracając do robienia kawy. Udaje, że to niby nic, ale na jego policzki wypływa szkarłatny rumieniec. Gdy ten czeka aż kawa się zrobi, czarownik patrzy na niego z przechyloną głową. Kocha tego chłopaka, naprawdę go kocha. W swoim nieśmiertelnym życiu tylko raz spotkał miłość, która jednak nie była nawet w połowie tak wspaniała jak ta, której doświadcza teraz. Chłopak zanosi kawę na stół, na którym czeka już śniadanie. Poranek jak każdy inny. Cały dzień miał taki być. Jednak los lubi płatać figle. Ten dzień miał być jednym z nich.
Alexander walczy z demonem. Po podpisaniu Zimnego Pokoju wszystko zaczyna się walić bardziej niż wcześniej. Magnus od jakiegoś czasu jest bardzo zaangażowany w wojnę z tymi pomiotami i ludźmi, którym nie podoba się nowy ustrój. Czarownik nie widzi jak Alec zabija swojego przeciwnika, jednak nie widzi też jak kolejny demon atakuje go od tyłu. Młody Łowca również tego nie zauważa. Czuje tylko ból w klatce piersiowej, po którym pada na ziemię. W ustach zbiera mu się krew. Szepcze imię ukochanego, który jakimś cudem to słyszy. Kiedy widzi chłopaka zakrwawionego, podbiega z przerażeniem wymalowanym na przystojnej twarzy i klęka obok niego, układając go w swoich ramionach.
- Alexandrze... - zaczyna mówić, jednak głos mu się załamuje. Wzrok chłopaka jest nieobecny, oczy zamglone. Czarownik szepcze jego imię na zmianę z błaganiem, by nie umierał i deklaracjami miłości. Widzi kiedy dusza Aleca opuszcza jego ciało na zawsze i jak razem z nim umiera część jego serca. Słyszy w oddali krzyk Jace'a, ale nie zwraca na niego uwagi. Teraz liczy się dla niego tylko jego ukochany, który leży martwy w jego ramionach. Zaczyna płakać i powtarzać swojemu Łowcy, żeby wrócił do niego. Deklaruje, że zrobi wszystko, żeby go odzyskać. Nagle wszystko wokół niego znika. Nie ma pola bitwy, Łowców ani demonów, Alexandra. Nie ma nic. Tylko on. Nagle słyszy głos.
- Zrobisz wszystko, tak Magnusie? - mężczyzna waha się przez chwilę, jednak zdecydowanie odpowiada
- Wszystko jeśli on wróci do życia.
- Nawet kosztem własnego? - Magnus zamiera. Już wie z kim rozmawia. Asmodeusz. Czarownik nie zastanawia się długo.
- Pragniesz mojej nieśmiertelności. Otrzymasz ją, jednak również mam jeden warunek.
- Błagasz mnie o życie swojej miłości i jeszcze stawiasz warunki? Cóż za arogancja mój synu. Jednak... Dobrze. W końcu to twoja ostatnia wola. Spełnię ten warunek, o ile nie będzie to chęć dalszego życia.
- Nie. - Asmodeusz wychodzi z ukrycia. Jest taki jak przy ich ostatnim spotkaniu kilka lat temu. Podchodzi do Magnusa i rozkłada ręce jak do uścisku.
- Kilka lat temu również byłeś gotów zginąć dla tych nędznych ludzi. Strasznie słaby się stałeś na Ziemii. Ale teraz sam mi się oferujesz. To takie szlachetne. Ble - Pan Piekieł spluwa z odrazą, jednak zaraz podejmuje przerwany wątek - Chodź do mnie mój synu. Oddaj mi swoją nieśmiertelną duszę i zajmij miejsce obok mnie. - Magnus niechętnie podchodzi do ojca i daje mu się objąć. Wie, że właśnie podpisuje na siebie wyrok śmierci, ale wie również, że tylko tak zwróci życie ukochanemu. - Witaj w domu.
***
Alexander budzi się kilka dni później w nowojorskim Instytucie, nie pamiętając co się stało, ma pustkę w głowie z ostatnich kilku lat. Na szafce nocnej widzi pierścień ze szmaragdem. Nie pamięta go, jednak wie, że jest dla niego w pewien sposób ważny. Zakłada go na palec i ukazuje mu się pół materialny mężczyzna o śniadej cerze, żółtych kocich oczach i roztrzepanych czarnych włosach. Nagle wszystko sobie przypomina. Wie jak on się nazywa, kim dla niego był.
- Magnus... - szepcze kiedy mężczyzna do niego podchodzi, nachyla się nad nim, całuje delikatnie i ponownie oddala
- Kocham Cię Alexandrze. Żegnaj ukochany. - mówi i cofa się, znikając we mgle. Ostatnie co młody Łowca widzi to dłoń czarownika, wskazująca na szafkę nocną.
- Też Cię kocham - szepcze, czując łzy na policzkach. Spogląda na szafkę i widzi kartkę. Sięga po nią, czyta uważnie każde słowo i każde kolejne go coraz bardziej zasmuca. Dowiaduje się wszystkiego i wie, że wszystkie jego wspomnienia są zaklęte w tym pierścieniu ze szmaragdem, który dał Magnusowi rok temu i pamięta o ukochanym póki go nosi. Na próbę zdejmuje pierścień i znowu czuje tylko pustkę jakby ostatnie kilka lat przebalował i dopiero obudził się po kacu. Ponownie wkłada go na palec i wszystko wraca do jego świadomości. Postanawia, że nigdy nie rozstanie się z tym pierścieniem. Gdyby nie ostatnie słowa listu, nigdy by go nie zdjął, żeby nigdy nie zakochać się w nikim innym. Jednak ostatnia wola jego ukochanego była bardzo jasna."Obiecaj, że znajdziesz szczęście w życiu, ponownie się zakochasz i nie będziesz na zawsze zatapiał się we wspomnieniach z pierścionka. I nigdy, ale to prze nigdy, nie spróbujesz się zabić mój Aniele.
Żyj tak jakbym nigdy nie istniał"
- Obiecuję.
Od tego dnia, Alexander żył jak dawniej. Zakładał pierścień tylko w ważne dla nich dni: Urodziny Magnusa, ich rocznica, data ich śmierci. To właśnie podczas jednego z takich dni poznał młodego Łowcę. Chłopak od początku go zauroczył swoim charakterem i niewątpliwym talentem. Jednak dopiero później Lightwood zauważył coś, co dodało jego sercu skrzydeł. Tak bardzo znajome, piękne, żółtozielone kocie oczy. Nie wiedział czy to tylko jego halucynacje, czy może czarownik ujawnia się w jego nowym ukochanym. Dostrzegł ten szczegół w rocznicę śmierci Magnusa, kiedy miał na palcu pierścień ze szmaragdem. Od tego czasu już nigdy go nie zdejmował.
CZYTASZ
I Promise
Fanfic"Dopóki śmierć nas nie rozłączy..." ale czy śmierć jest w stanie tak naprawdę rozdzielić dwie kochające się dusze?