Rozdział V

11 0 0
                                    

Ash

"Uważam, że on cię wykorzystuje"-z westchnieniem zamknąłem bolące oczy-słowa brata od paru tygodni nie dawały mi spokoju. Pojawiały się nawet w snach, które i bez tego nie były przyjemne.
W sumie to dziwne, o tym jak bardzo były prawdziwe wiedziałem już  dawno, możliwe nawet,  że zanim jeszcze je usłyszałem-jednak dopiero kiedy ktoś wypowiedział je na głos, oprzytomniałem i wreszcie to do mnie dotarło. Czułem się obrzydliwie-przez tyle lat byłem manipulowany i zmuszany do robienia tych wszytkich rzeczy-morderstw, kłamstw, szantaży... To co zostało mi wpojone w dzieciństwie, po latach zbierało straszliwe żniwo.

Nie sądzę żebym  czuł się jakoś specjalnie winny, owszem wiem,że powinienem-w końcu pozbawiłem życia tylu ludzi,odebrałem dzieciom ojców, żonom mężów (nigdy nie zabiłem kobiety),nie potrafiłem. To tak, jakby ktoś odebrał mi cząstkę człowieczeństwa... Byłem wściekły i rozżalony.  Chciałem z tym skończyć,rozumiałem jednak,  że nie mogę. Jeszcze nie teraz. Musiałem siedzieć cicho i obserwować jak to wszystko się potoczy.
Nie chciałem niepotrzebnie zaszkodzić rodzinie. A niewątpliwie moje odejście miało by przykre konsekwencje.
Niemniej jednak miałem nadzieję,że do czasu następnego zlecenia zdołam coś wymyślić....

****

Wróciłam z zaświatów! Po długich pertraktacjach Nico załatwił mi przepustkę u Hadesa pod warunkiem, że ruszę swój leniwy tyłek i zacznę wreszcie pisać. Tak więc oto jestem. Postaram się wrzucać kolejne fragmenty w mniejszych odcinkach czasu.
Pozdrawiam ciepło
*Ladymusicana*




The missing oneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz