Czemu się o mnie troszczysz?

35 3 0
                                    

Z pełnym żołądkiem nareszcie wychodzę z tego ponurego pokoju. Kieruję się w stronę schodów. Zbiegam po nich. Po zejściu z ostatniego schodka, zatrzymuję się. Widzę mnóstwo młodych osób, bijących się ze sobą w gigantycznej sali, w której nie znajduje się właściwie nic ciekawego, prócz ogromu wolnego miejsca i dużej tablicy po prawej stronie z różnymi imionami nieznanych mi osób, a obok nazwisk są napisane rozmaite cyferki, które Bóg wie, co znaczą...

To ma być te szkolenie, o którym mówił Christopher??

Serce zaczyna mi coraz szybciej bić, a ja z niewiadomego powodu okropnie się stresuję. Wszyscy ubrani są prawie identycznie. Kolor przewodni ciuchów - czarny. Dziewczyny mają dopasowane do ciała koszulki bez rękawów oraz dość luźne spodnie zrobione z widocznie wygodnego materiału. Na stopach założone mają buty przypominające glany.

Faceci wyglądają podobnie. Oczywiście czarna bluzka z dekoltem w serek, z krótkim rękawkiem, spodnie typu jogger, a na nogach identyczne buty jak dziewczęta.

 Dostrzegam nagle Chrisa, który właśnie mocno przyłożył jakiemuś chłopakowi w twarz, a on upadł na ziemię.

Złapałam z nim kontakt wzrokowy.

Podał rękę temu mężczyźnie, pomagając mu wstać z podłogi, mówi mu coś i zaczyna żywo iść w moją stronę, nieustannie patrząc w moje oczy.

- Hej Rose.

- Cześć - nieśmiało odpowiadam

- Cieszę się, że przyszłaś, to bardzo ważne.

Dla mnie nie..

Milczę, nie mając pojęcia co ze sobą zrobić, jak się zachować, odpowiedzieć.

- Więc Rose. Tutaj będą odbywać się co ranka dwugodzinne treningi, szkolące Cię oraz przygotowujące. Musisz w każdym z nich obowiązkowo uczestniczyć. Bądź tutaj zawsze punktualnie o szóstej trzydzieści. Potem masz chwilę dla siebie, możesz się odświeżyć, przebrać itd. Równa dziewiąta jest śniadanie trwające dwadzieścia minut, jeśli się na nie spóźnisz, prawdopodobnie będziesz później głodna, a tego raczej nie chcesz. Od razu po śniadaniu wyruszamy w teren, konkretnie do lasu, podzieleni na pięć drużyn. Każdy team jedzie innym samochodem, a będąc na miejscu, łączymy się w dwójki z osobą ze swojej drużyny, oczywiście później szukamy przeciwnych drużyn i z nimi walczymy. Zawsze ktoś musi zginąć. Całe "polowanie" na siebie trwa zazwyczaj do nocy, później wracamy tutaj, jest kolacja, koło godziny dwudziestej, a potem mamy trochę czasu wolnego, choćby na porozmawianie z kimś, a o dzu dwudziestej czwartej każdy ma być już w swoim pokoju.

Rozumiesz?

- Właśnie nie do końca, skoro mamy bić się ze sobą, to jaki ma sens zbieranie jak największej ilości " żołnierzy " jeśli i tak wszyscy się prędzej czy później pozabijamy.

- To jest walka na przetrwanie, tutaj nie ma litości. Najlepsi zostaną, słabsi.. No niestety pożegnają się z życiem.

- Chris. Powiedz mi tylko jedno. Po co to wszystko, przeciw komu my walczymy, jaki to ma sens? - zapytałam.

- Wkrótce cały świat będzie należał do Ameryki. Nikt inny nie będzie się liczyć. Będziemy najpotężniejsi, nie do zwyciężenia.

Osłupiałam. Moje serce niemalże stanęło. Poczułam jak moje oczy otworzyły się jeszcze szerzej, a ja nie potrafiłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. W mojej głowie panował całkowity rozgardiasz. Byłam w szoku.

- Co?! Ty sobie ze mnie teraz żartujesz? Przecież to tylko zniszczy nasz kraj, wcale nie będziemy potężniejsi!

 To jest dobre? Kolejna wojna? Niekończąca się bitwa. Płacz, rozpacz. Setki zabitych, niewinnych ludzi. Do czego to prowadzi?? Macie w ogóle jakąkolwiek świadomość tego, co wy chcecie zrobić?

Only with youWhere stories live. Discover now