Leże na kanapie. Nie ma nikogo w domu. W końcu przychodzi Papyrus z trzy godzinnego testu. Podchodzę do niego i pytam się czy mogę pójść do Toriel.
-Tak, Frisk. Ale wróć za niedługo. Nikt nie chce by Sans się martwił-
-Dobrze!-
Wyszłam z domu i kierowałam się w stronę Ruin. Toriel obiecała, że kiedy przyjdę do niej dzisiaj z kwiatkiem to da mi ciasto z cynamonem. Szłam przez Snowdin, most i trochę ścieżki. Niestety musiałam iść przez las, bo przez psa z armii królewskiej, rozwaliła się droga. Szłam przez las, aż spotkałam szkieleta.
-Sans, czy to ty?-
Szkielet odwrócił się do mnie. To nie był Sans. Miał pękniętą czaszkę. Uśmiechał się złowieszczo. Zaczęłam uciekać, lecz zaczął walkę. Jego ataki naprawdę były mocne. Po dwóch atakach, miałam 1/10 HP. Wtedy wiedziałam, że zginę, a on dostanie moje Lv. Zamknęłam oczy i czekałam na GAME OVER. Ale się nie wydarzyło. Spojrzałam w górę. Ktoś mnie uratował. Atak nie mógł mnie dosięgnąć. Wcisnęłam Mercy i uciekłam...
CZYTASZ
Colorfull dream [Ink x Reader]
FanfictionPostanowiłam rozpocząć serie z sans x reader :) zapraszam na inne opowiadania 🍪🍪🍪