Część 4

279 17 7
                                    

Zobaczyliśmy Inka! Podbiegł do nas, zdyszany. Wziął na ramie Sansa i zaczął iść w stronę wyjścia.

-Co się tu stało?-zapytał

-Ja zostałam tu uwięziona przez Horror'a, a Sans...-przerwał

-Nic ci nie jest?-

-Nie, nic. Dzięki za troskę-

-O co tu chodzi? Mówiłem ci byś zrobiła dokładnie co powiedziałem. Frisk, czy ty masz alzhaimera?-zaczął się złościć

-Ej! Nie podnoś na nią głosu-powiedział sans

-Ekhem... Przepraszam, ale się denerwuje tą sytuacją. Przed resetem był jeden klon, nie licząc mnie. A teraz są dwa. Myśląc logicznie to pewnie za każdym następnym resetem przybędzie o jednego sansa więcej. Niedobrze... Nie możemy resetować, tak?-

-Ale co z Toriel i Papyrusem? Przecież nie pozwole by...-

-Frisk. Chcesz by więcej twoich przyjaciół zginęło?-złapał mnie wolną ręką za ramię

-Nie...-

-No właśnie. A teraz płyniemy do Waterfall. Idziemy do Undyne. Mam nadzieje, że ona nadal żyje-

-Też-dodałam

Poszliśmy do Snowdin. Zaszliśmy do domu szkieletów i położyliśmy Sansa na kanapę, by odpoczął. Pożegnałam się z nim i wyszliśmy na dwór. Zaczęłam iść w prawo, ale Ink mnie powstrzymał.

-Czy ja mówiłem, że idziemy?-

Złapał mnie za rękę i zaczął iść w stronę północy snowdin. Zagwizdał melodyjnie co spowodowało, że przypłynął koleś w płaszczu. Zapytał się nas melodyjnym głosem gdzie płyniemy. Ink odpowiedział mu. Wsiadliśmy na łódkę, a ta zaczęła płynąć. W połowie drogi pan w płaszczu (nwm jak się nazywał) zapytał nas czy jesteśmy parą. Ink zaczął się rumienić na kolory tęczy i wymyślać argumenty, że nie jesteśmy. Śmiesznie to wyglądało. W tym szumie usłyszałam od towarzysza "Kocham ją, ale nie jesteśmy parą". Pomyślałam, że mi się wydawało, ale coś czułam, że naprawdę to powiedział. Dalszą drogę siedzieliśmy cicho. Nadal Ink nie puścił mojej ręki. Widać było, że o czymś myślał. Nic nie mówił i patrzył się na wodę. Szturchnęłam go, ale on tak się zagłębił w myślach, że nawet nie drgnął. Postanowiłam odpuścić. 


Wysiedliśmy na brzeg i pożegnaliśmy się. Poszliśmy do domu Undyne. Odetchnęłam z ulgą gdy zauważyłam, że nadal stoi ani się nie pali. Ink podszedł do drzwi i zapukał, a ja spojrzałam na kukłę która stała przed domem. Podeszłam do niej i tknęłam ją palcem. Ta drgnęła i odwróciła się do mnie. 

-Czego?-zapytała kukła ze złą miną

-E-emm... Nic... Ch-chciałam... No...-zaczęłam się jąkać

-Co? Jesteś kolejną, która myśli, że jeśli ktoś jest kukłą to już nie żyję i jest  zwykłym śmieciem?-zapytał jeszcze z gorszą miną

-N-nie... Ja uważam, że jesteś bardzo ładną kukłą... Chciałam się tylko zapytać o coś...-próbowałam go pocieszyć

-Jesteś miłym człowiekiem, ale teraz idź stąd. Widziałem kogoś kto jest nie z tego świata. I nie jest miło nastawiona-

-Bardzo dziękuję, kukiełko!-podziękowałam

Podeszłam do drzwi, aż się otworzą. Zobaczyłam Inka rozmawiającego z Undyne. 

-Hm... Bardzo to ciekawe. Nigdy nie słyszałam o takim przypadku. O cześć ziomku!-krzyknęła Undyne gdy mnie zauważyła

-Cześć Undyne-przywitałam się

-To jak myślisz, Ink? Ta teoria jest dziwna, ale prawdopodobna, c'nie? Mi zbytnio nie przypada do gustu, ale jedyna która mi przyszła do głowy-

-Jaka teoria?-zapytałam

-Teoria o tym, że ktoś z innego AU jest marionetkarzem i posyła swoje marionetki pod postacią złych klonów Sansa. Możliwe, że posunie się do takiego czynu, że zmusi wszystkich Sansów do tego by zniszczyli wszystkie AU. Tylko kto jest tym marionetkarzem? Myślałem nad Errorem, ale jeśli on zaatakował Sansa to nie może być on. Ani Horror, ani Error... Nightmare? Dust? Nie...-rozmyślał

-A może to nie klon Sansa?-zapytałam

Oboje spojrzeli na mnie i krzyknęli "NO JASNE!!". Poczułam, że mam większe IQ od nich, ale szybko minęła ta myśli gdy zaczęli wymieniać wszystkich z innych universów. Po kilku minutach usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięki z zewnątrz. Wtedy coś wywaliło drzwi z framugi i wywaliło je na kilka metrów przez dach. Zobaczyliśmy...

(HAHA, TEŻ WAS KOCHAM <4)

Colorfull dream [Ink x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz