Po skończonym treningu reszta dnia mijała strasznie wolno. Leżałam w pokoju słuchając ciszy w mieszaniu. Mama całymi dniami pracuje, a tata... Cóż... Mieszkamy same, ojciec nas zostawił 10 lat temu bez żadnego słowa, odszedł z dnia na dzień. I tak teraz wygląda każdy mój dzień. Coś się dzieje gdy wyjdę, ale w domu brakuje tylko cykania świerszcza by atmosfera była jeszcze bardziej przygnębiająca.
-Nie! Tak nie może być! Zmień coś w swoim życiu w końcu... - byłam strasznie zła na siebie za tą bezczynność. Złapałam torbę, do której spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy na naszą noc z Kasią. Zostawiłam mamie karteczkę z wiadomością, że na dzisiejszą noc zostaje u przyjaciółki. Pewnie i tak zadzwoni do mnie gdy wróci z pracy, ale może ta karteczka jej będzie wystarczać.
Wychodząc zamknęłam mieszkanie i udałam się w stronę parku. O dziwo dużo czasu przeleżałam, bo do spotkania z Kasią zostały już tylko dwie godziny, a miałam do niej tylko 15 minut drogi. Na szczęście wzięłam ze sobą ulubioną książkę, a teraz wystarczy znaleźć jakieś ciche i ustronne miejsce by się tam zaszyć i poczytać. Wybrałam swoją upatrzoną od lat ławeczkę, rzadko kto tamtędy chodzi więc bez zbędnych rozmyśleń wygodnie tam usiadłam i dałam się wciągnąć lekturze.
Nie czułam upływającego czasu, gdyby nie zadzwoniła do mnie Kasia.
-Hej, kiedy pani spóźnialska zamierza zapukać w moje drzwi, co? - Mówiła to z taką powagą, że naprawdę poczułam jak jest na mnie zła.
-A która jest godzina?
-Może jestem przewrażliwiona, ale trzy po dwudziestej.
-Jejku przepraszam! Już wstaję i biegnę do Ciebie! Zaraz będę!
Zerwałam się z ławki tak szybko, że natychmiast poczułam jak miałam odrętwiałą nogę. Faktycznie się trochę tam zasiedziałam. Schowałam książkę i prędko ruszyłam do Kaśki. Po drodze mijałam Maćka, który rozmawiał przez telefon, chyba umawiał się z kimś dzisiaj na wypad w miasto. Zachichotałam i pomyślałam, że pomęczę trochę jego fankę jak tylko stanę przed jej drzwiami.
Już miałam pukać gdy drzwi otworzyły się z impetem, a Kaśka wyskoczyła z nich i rzuciła mi się w ramiona.
-H..hej! Spokojnie, kilka godzin się nie widziałyśmy haha! Aż tak tęskniłaś? - O mało co mnie nie wywróciła, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-No raczej?! Dla mnie te godziny były jak lata... - Pociągnęła mnie do domu. - Śmiało, czuj się jak u siebie.
-Haha zapomniałaś, że ja już tu prawie mieszkam?
-No tak, częściej siedzimy u mnie. - zołza pokazała mi język.
Rozkładając się w jej pokoju zaczęłyśmy plotkować.
-Idąc do Ciebie widziałam M.. - Chciałam kontynuować ale Kaśka mi przerwała.
-Właśnie miałam zamówić pizze, ale nie wiedziałam jaką chcesz. Czekaj... Kogo widziałaś?!
-No daj mi dokończyć... Widziałam Maćka. - Na te słowa zaświeciły się jej duże brązowe oczka. - Rozmawiał przez telefon i z tego co słyszałam to się z kimś umawiał.
-Anka! Musimy go śledzić!
-Co?! Zaraz zaraz... Jakie śledzić...?
-Chcę wiedzieć czy może kogoś nie ma, skoro ja już nam ślub planuje. - Myślałam, że w tym momencie obie umrzemy ze śmiechu.Kasia nie żartowała, pobiegła się szykować do łazienki i o dziwo wróciła bardzo szybko zwarta i gotowa. Złapała mnie za rękę i wybiegła szybko z domu. Musiałam ja się wracać, bo pani zakochana drzwi zapomniała zamknąć, jeszcze ktoś by ją okradł a ze ślubu by były nici. Kierowałyśmy się w stronę parku, trzeba było pamiętać, że już się będzie powoli ściemniać i tak długo nie możemy się błąkać. Chodziłyśmy w kółko jakieś 15 minut i pewnie chodziłybyśmy tak dalej gdyby nie fakt, że zobaczyłyśmy tam Maćka... Ale już nie był tam sam... Obok niego była jeszcze...
_______________________________________
Przepraszam, za tak długą nieobecność. W moim życiu zastąpiły ogromne zmiany.
Myślałam, żeby tu już nie wrócić, ale jeden z bohaterów mojej opowieści nie dał o sobie zapomnieć.
Do zobaczenia niedługo ;)

CZYTASZ
Mgnienie
Teen FictionWszystko wydaje się być zaplanowane , ale nie zawsze tak jest. Życie głównej bohaterki może się zmienić w każdej chwili.