Rozdział 2

5.5K 105 11
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


4 tygodnie później...

Od czterech tygodni robimy to co wtedy na mazurach. Widujemy się codziennie i świetnie się bawimy. Ale tydzień temu powinnam dostać okres i trochę się martwię. Chociaż używaliśmy zabezpieczeń, więc to jest raczej niemożliwe. Jednak Piotrek prosił, żebym zrobiła test tak na wszelki wypadek. Powiedziałam o tych podejrzeniach przyjaciółce i ona na mnie nakrzyczała, że nie pilnowałam się i spałam z Piotrkiem. Ale w końcu kiedy się uspokoiła to powiedziała, że pójdzie do apteki i będzie przy mnie.

Oczywiście ta chwila kiedy na nią czekałam trwała w nieskończoność. Ale w końcu wróciła cała czerwona i zziajana.

- Martyna co się stało?- zapytałam przerażona, a ona rzuciła na kanapę mój test ciążowy i opadła na fotel.

- Poszłam do apteki, a tam aptekarka jak usłyszała co chcę kupić to powiedziała, że jestem za młoda, ale wtedy powiedziałam jej, że to dla mojej starszej siostry. Ale ta kobieta spojrzała na mnie takim wzrokiem, że chyba nie uwierzyła, więc zostawiłam tylko pieniądze i zabrałam opakowanie chowając szybko w torebce- wyjaśniła patrząc na mnie lekko zdenerwowana.

- Dziękuje Martyś- powiedziałam i ją przytuliłam, a ta tylko odgarnęła włosy i się do mnie uśmiechnęła.

- Bierz ten test i leć do łazienki go zrobić- rozkazała, a ja wzięłam pudełko z kanapy i poszłam do łazienki. Zrobiłam test i nastawiłam budzik w komórce, żeby zadzwonił kiedy upłynie wyznaczona ilość czasu. Czekając wzięłam pudełko po teście do ręki i spojrzałam na to dziecko, które było tam narysowane. Za chwilę mogło się okazać, że to JA będę miała takie właśnie dziecko. W końcu zadzwonił mój budzik w telefonie, więc go wyłączyłam i spojrzałam na test. Odwróciłam go wynikiem ku górze z drżącymi dłońmi i ujrzałam jedną kreskę. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam płakać jak głupia.

Wyszłam z łazienki cała zapłakana i spuchnięta od płaczu. Martyna podbiegła do mnie wystraszona.

- I co? Nastka ty płaczesz, jak wynik? Pozytywny?- dopytywała, a ja stałam bezruchu.

- Dziewczyno powiedz coś!- krzyczała, a ja wydusiłam z siebie tylko ''nie'' i rzuciłam się jej na szyję. 

Przytuliła mnie mocno i obie się popłakałyśmy.

Po kilku minutach trwania w uścisku oderwałyśmy się od siebie i obie otarłyśmy łzy.

- Anastazja proszę cię tylko o jedno, uważaj. A najlepiej to tego już nie rób, bo widzisz jak to się może skończyć. Jedna chwila i nieszczęście gotowe- Martyna mówiła jak nakręcona i machała rękami.

- Martyna spokojnie.


Wieczorem Piotrek do mnie przyszedł i jego pierwsze pytanie jak zostaliśmy sami w pokoju. 

TatuśWhere stories live. Discover now