by Syriuszowa
Hermiona z zainteresowaniem i lekkim zaniepokojeniem, patrzyła na aurorów, którzy wkroczyli do Wielkiej Sali. Nie wiedziała dlaczego, ale miała dziwne przeczucie związane z tą sytuacją.
Powiodła wzrokiem po stole Gryfonów i zaniepokoiła się jeszcze bardziej, bo nigdzie nie widziała jeszcze Rona i Harry'ego.
Dwójka Aurorów przeszła koło miejsca, w którym siedziała, o coś się przekomarzając. Hermiona uniosła brwi w zdziwieniu, gdy usłuszała skrawki rozmowy o książce i morderstwie oraz wsmiankę o kotach.
Nie spotkała w swoim życiu wielu Aurorów, ale ci dwaj wydwali się dość nietypowi.
Harry i Ron wbiegli na salę w ostatniej chwili i usiedli zdyszeni.
- Gdziewyście byli?! - syknęła, pochylając się w ich stronę.
- Wybacz, Hermiono. Wpadliśmy na mały... zastój przy ruchomych schodach - mruknął Harry, nakładając sobie tosta.
- Zdążyliśmy przecież na czas. Coś ty od rana taka nerwowa? - zapytał Ron, przeżuwając swoje śniadanie.
Hermiona skrzywiła sie lekko i posłała im niezadowolone spojrzenie.
- Jeśli jeszcze nie zauważyłeś, Ronaldzie, w naszej szkole są Aurorzy. A to zazwyczaj nie wróży nic dobrego.
Ron mruknął coś pod nosem, na co Hermiona pokręciła głową. W tym też momencie Profesor Dumbledore wstał ze swojeg miejsca i zabrał głos.
- Nie będę was długo zanudzał, ale to ważna sprawa. Jestem pewien, że do tej pory zauważyliście już, że Howgart gościć będzie Aurorów, przez najbliższe kilka dni - powiedział donośnym głosem.
Hermiona nadal miała co do tego złe przeczucie.
- Być może dotarła do was już wiadomość o śmierci jednego z czrodziejów w pobliżu bagien. Aurorzy są tutaj, by zbadać wskazówki, które poprzez rzeczy znalezione na miejscu zbrodni, doprowadziły ich tutaj. Chcę żebyście wszyscy z nimi współpracowali i ułatwili im ich pracę, możliwie jak najbardziej. Panowie.
Dumbledore gestem dłoni oddał mównicę Aurorom.
- Postaramy się, by ten proces był jak najbardziej bezboloesny - powiedział wyższy z mężczyzn. - Teraz, chcę, by każdy na tej sali, kogo nazwisko zaczyna się na literę "G" wystąpił do przodu, a następnie poszedł za nami, tam wyjaśnimy dalszą część - oznajmił tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Przez Wielką Salę przeszedł zaciekawiony pomruk. Z lekkim wahaniem, uczniowie z nazwiskiem zaczynającym sie na tą literę zaczęli wstawać z miejsc.
- A niech mnie! Hermiono, ty też się w to wliczasz - powiedział Ron.
- T-tak, zauważyłam - wyjąkała, lekko oszołomiona.
- Lepiej idź, Hermiono. Oni nie wyglądają na zbyt cierpliwych - powiedział cicho Harry. Uśmiechnął się lekko, chcąc dodać jej otuchy.
Hermiona wzięła głęboki oddech i skierowała swoje kroki w kierunki Aurorów.
Wiedziała, że jej przeczucie nie było błędne. Nie wiedziała tylko, czego się spodziewać i miała nadzieję, że nie będzie to miało, z nią nic wspólnego.
CZYTASZ
Ta,której imienia nie można wymawiać
FanfictionW szóstym roku nauki w Hogwarcie, Hermiona odkrywa mroczne siły działające na jej korzyść oraz przeznaczenie, które bardzo różni się od ratowania świata. AU, wielorozdziałowe.