Prolog

442 27 4
                                    

by Syriuszowa

Auror znany jako Bob, patrzył na ciało nieszczęśnika znalezionego na bagnach z niesmakiem.

To już kolejny w ciągu ostatniego miesiąca, zawsze w tak samo paskudnym miejscu, z tym samym przerażonym wyrazem twarzy.

Kolejny czarodziej torturowany Cruciatusem i zabity Avadą.

Mugolska policja została poinformowana o przejęciu sprawy przez biuro Aurorów, bo ofiara zdecydowanie nie była mugolem.

Bob pokręcił głową i podszedł do kolegi po fachu. Alfonso trzymał w dłoni grubą, zakrwawioną i zabłoconą książkę. Bob uniósł brew, na co Alfonso nieco się skrzywił.

- Upuścił uciekając?

Alfonso pokręcił głową.

- Wierz lub nie, to go zabiło.

Bob zamrugał kilka razy z rzędu i popatrzył na swojego partnera jak na mugola.

- Wybacz, ale chyba źle cię usłyszałem. Zabito go Avadą Kedavrą.

- Nie, mój drogi, zabito go tym tomem. Avade dodano już po fakcie.

- Po co ktoś miałby zadawać sobie tyle trudu? Avada w zupełności by wystarczyła.

Alfonso wzruszył ramionami.

- Jego czaszka jest roztrzaskana. Ktoś musiał mieć wiele siły w rękach, żeby zrobić to książką. Chociaż jest ona dość ciężka, fascynujący sposób...

Bob prychnął i zabrał książkę z rąk partnera. Obrócił ją w dłoniach i obejrzał z każdej strony. Nie znajdując na niej nic prócz błota i fragmentów, o których wolał nie myśleć, otworzył ją.

Na pierwszej stronie widniały inicjały oraz data. Bob zmarszczył brwi i w zastanowieniu, postukał palcami w okładkę. Kto podpisywał książki jedynie inicjałami i datą? I dlaczego czarodziej zabijał książką zamiast magią? Kto zabijał tomem Historii Magii?

Głowa rozbolała go na samą myśl o zajmowaniu się tą sprawą, ale obowiązek był obowiązkiem. Miał zamknąć książkę, gdy coś w rogu strony przykuło jego uwagę.

- Alfonso, spójrz na to – powiedział.

Złapał drugiego mężczyznę za rękaw i pociągnął w swoją stronę. Alfonso wymruczał coś pod nosem z niezadowoleniem, ale spojrzał do książki.

- Co to ma być? - zapytał z westchnieniem.

Bob przewrócił oczami, jakby było to oczywiste.

- To, mój drogi, znaczy, że chyba wiem gdzie szukać naszego książkowego zbrodniarza.

Alfonso przypatrywał mu się chwilę po czym wydał z siebie niezadowolony dźwięk.

- Nie znoszę, szukać w tym zamku – burknął.

- Trudno. Wygląda na to, że musimy złożyć w Hogwarcie wizytę.

                                                           **********************

Witajcie kochani w naszym opku „Ta, której imienia nie można wymawiać".

Lucjuszowa i ja będziemy pisać rozdziały na zmianę i mamy ich już trochę zaplanowanych. W każdym razie Hermi rządzi więc :D Miłego czytania muaaa !

Ta,której imienia nie można wymawiaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz