W nocy nie mogłam spać. Wieczorem Plaster podał mi jakieś zioła, po których szczypał mnie język. Przewracałam się z boku na bok na niewygodnym posłaniu. Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich... Aiden! Trzymał małą pochodnię, która oświetlała złośliwy uśmieszek na jego twarzy.
- Jednak mnie nie posłuchałaś - zaśmiał się psychopatycznie, podchodząc bliżej.
Wstałam z łóżka i cofnęłam się, byle być dalej od niego. Potwornie się go bałam. Był ode mnie wyższy i dużo silniejszy.
- S-sam do mnie p-przyszedł - wydukałam.
Aiden zaśmiał się, kręcąc głową.
- Mam dziwne przeczucie, że wejdziesz mi w drogę - powiedział, przypierając mnie do ściany.
- N-nie - zapewniłam.
- Lepiej, żeby tak było - warknął.
Nagle poczułam coś ostrego, wrzynającego mi się w udo. Pisnęłam z bólu, szarpiąc się na boki. Przez łzy widziałam jak Aiden wyciąga scyzoryk z mojej nogi, uśmiechając się do mnie paskudnie. Osunęłam się na podłogę, wyjąc z bólu. Nawet nie zauważyłam, kiedy wyszedł. Sama nie wiem, kiedy obwiązałam ranę kawałkiem materiału wydartego z prześcieradła i wytarłam kocem plamy krwi z podłogi. Potem położyłam się do łóżka, wciąż płacząc. Czułam jak ból szarpie mi skórę, eksploduje w udzie i rozdziera mięśnie. Płakałam i płakałam. Spałam ledwie kilka godzin. Co chwilę budziłam się z krzykiem. Koszmary stawały się coraz gorsze. Było w nich pełno krwi i ognia. Nad ranem do pokoju wszedł Newt.
- Co się stało? - Spytał od razu.
- Nic - odparłam krótko.
- Wyglądasz źle - stwierdził. - Płakałaś.
Nie odpowiedziałam. Przykryłam się szczelniej kołdrą.
- To przez te koszmary - skłamałam.
Nienawidziłam ich i bałam się przez nie spać, ale nie były powodem napuchniętej twarzy i podkrążonych oczu.
- Nie - odparł, po czym przykucnął przy moim łóżku. - Dlaczego kłamiesz?
- Nie kłamię - jęknęłam.
Westchnął.
- Chcę, żebyś gdzieś ze mną poszła - powiedział.
- Źle się czuje - odparłam szybko, przyciskając kołdrę do ciała.
- Co ci jest? - Spytał.
Martwił się. Widziałam to w jego dużych brązowych oczach.
- Jeśli ci powiem, to obiecasz, że to zostanie wyłącznie między nami i że nie będziesz próbował z tym nic zrobić? - Spytałam.
- Nie wiem - odparł niepewnie. - Obiecuję, że nikomu nie powiem.
Uniosłam powoli kołdrę, a potem materiał spodenek i zerwałam kawałek prześcieradła, którym obwinęta była paskudna, ropiejąca rana.
- Cholera - sapnął zdenerwowany. - Kto ci to zrobił?
- Jeden z chłopaków przyszedł tu w nocy - powiedziałam cicho, spuszczając głowę.
- Kto? - Powtórzył twardo Newt.
- Przecież nikogo tu nie znam -przypomniałam.
- Potrafiłabyś go rozpoznać? - Spytał.
Pokręciłam szybko głową. Aiden zabiłby mnie gołymi rękoma, gdybym go wydała.
- Było ciemno i miał coś na twarzy - skłamałam.
Newt wypuścił ze świstem powietrze i drżącymi z wściekłości dłońmi dotknął mojego napuchniętego uda.
- Znajdziemy go - zapewnił.
- Obiecałeś - przypomniałam.
- Wiem, ale...
- Obiecałeś - przerwałam mu.
- Ale muszę coś zrobić - jęknął.
- Więc nie zostawiaj mnie już samej - powiedziałam.
- Obiecuję, nie zostawię - usiadł na łóżku i mocno mnie przytulił.
- Nie bój się, Skye, jestem tu - rozbrzmiało nagle w mojej głowie, a zaraz potem pojawił się w niej obraz blondyna, trzymającego mnie za rękę, podczas gdy Teresa wbijała w moją szyję serię igieł.
- Skye - powtórzyłam. - Jestem Skye.
CZYTASZ
OBIEKT X
Teen FictionSkye w niewyjaśniony sposób trafia do Strefy. Miejsca, w którym żyją sami chłopcy, próbujący wydostać się zza murów więzienia. Czy będzie w stanie im pomóc? I jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić? Co przyniesie jej przyjaźń z byłym zwiadowcą i pot...