Wizyta

409 16 2
                                    

Sasuke

Chodziłem i chodziłem po swoim starym pokoju. Miałem w głowie groźbę Kakashiego. Mimo, iż się go nie bałem jego słowa budziły mój wewnętrzny niepokój. Zastanawiałem się gdzie mogę ją zabrać. Jaka restauracja będzie wystarczająco dobra? Jestem ostatnim z Uchihów. Mam trochę pieniędzy.

- Ehhhh nic tu nie wymyśle. Z resztą i tak już powinienem po nią iść. Zacząłem mówić sam do siebie. Nieźle. Naprawdę chyba przyda mi się dziewczyna.

Wyszedłem z domu. Rozglądałem się za dobrą restauracją. Minąłem nawet Ichiraku ramen. Muszę przyznać że nieźle się odbudowali. Nie zatrzymywałem się. 5 minut później wstąpiłem do kwiaciarni.

- Sasuke-kun! Witam co podać? A może przyszedłeś mi wyznać co czujesz? - Ino patrzyła na mnie jak w obrazek.

- Co czuję? Cóż...- podrapałem się po głowie - Czuję, że kolacja nie wypali.

- Kolacja?! Z dziewczyną?!

Miałem wrażenie, że za chwilę zemdleje.

- Tak. Jakie kwiaty będą najlepsze?

- Czerwone róże, oczywiście. Jednakże jeśli idziesz po nią do jej domu to byłoby w dobrym guście przedstawić się rodzicą. A w takiej chwili nie idzie się z pustymi rękami. Musisz też wziąć coś dla jej mamy. Nie muszą to być kwiaty, ale na przykład czekoladki - mina mi zrzedła. Nie pomyślałem o takich drobiazgach.- Och Sasuke-kun widać, że w takich sytuacjach jesteś mało ogarnięty. Ehh to nic udzielę ci dalszego wykładu.

- Byle krótki bo już jestem spóźniony.

- Dobrze, a więc jej tacie też coś powinieneś dać. Na przykład sake.

- Dobrze to w takim razie poproszę jeden bukiet czerwonych róż i jeden bukiet dla jej mamy. Hmm- oglądałem wszystkie kwiaty, każdy z nich był piękny i się wyróżniał. Ale najbardziej spodobały mi się - żółte róże. Tak dla jej mamy poproszę bukiet z żółtych róż.

- Świetny wybór. Musisz poczekać jakieś 10 minut.

- W takim razie ja szybko biegnę po tą nieszczęsną sake

Za daleko nie musiałem biec, ponieważ sklep z alkoholem był zaraz obok. Widać bylo, że znają się na rzeczy. Było tu mnóstwo trunków z wielu zakamarków świata. Nie wdawałem się w pogawentkę. Polecił mi wino słodkie prosto ze słonecznych wzgórz. Kupiłem. Musiałem zdać się na sprzedawcę ponieważ nigdy jeszcze nie piłem alkoholu. Wróciłem do Ino. Musiałem jeszcze chwilę poczekać. Bukiet dla jej matki był już gotowy. Czekałem tylko na ten najbardziej pożądany.

- Gotowe. Jest piękny.
- Ile płace?
- 5000 jenów. Ewentualnie mogę dać ci rabacik jeśli wyjawisz jej imię - uśmiechnęła się zachęcająco.
- Nie trzeba rabatu, a ma na imię - powiedziałem przez ramię wychodząc- Sakura.

Pierwszy raz widziałem jak Ino opadła szczęka.

Gdy szedłem ulicą ludzie się na mnie gapili. Zupełnie nie wiem czemu przecież ostatni Uchiha może zabiegać o względy jakiejś dziewczyny. No nic za chwilę musiałem skręcić w jej uliczkę. Pierwszy raz zacząłem się przejmować co inni o mnie pomyslą. Ubrany byłem chyba dobrze. Ciemne spodnie, ciemno granatowa koszula i na niej czarna marynarka z rodzinnym herbem po prawej stronie. 
- Bardzo ładnie- pochwalił mnie ktoś stojący we ciemnym zakamarku. - pamiętaj ma być miło, ma się czuć jak księżniczka

Zniknął.

Wszedłem po schodach i stanąłem przed jej drzwiami. Nie wiedziałem kto otworzy i który bukiet powinienem pokazać. Zdecydowałem, że zapukam i schowam oba za plecami. W końcu mam tylko jedną rękę. Wachalem się ale to zrobiłem

Puk puk.

- Otworzę! - Usłyszałem głos Sakury.

Ufff. Nacisnęła klamkę. A ja wyciągnąłem zza pleców bukiet czerwonych róż.

- Sasuke-kun!!?
- Witaj. Pamiętasz? Umówiliśmy się na dzisiaj.
- Tak, tak. Pójdę tylko na górę po kilka rzeczy.

Chciała zamknąć drzwi.

- Nie mogę poczekać w środku?
- Hai- jej zdenerwowanie było czuć na kilometr. Z resztą nie tylko jej. Wzięła ode mnie kwiaty i zauważyła drugi bukiet.
- Dwa?
- Bo widzisz... ja też się przygotowałem.
- Mamo, tato.
- Dobry wieczór. Nazywam się Uchiha Sasuke i chciałbym zabrać państwa córkę na kolację. - nigdy tak bardzo nogi mi się nie trzęsły. - Proszę to dla gospodyni - wręczyłem kwiaty- a to dla gospodarza.
- Alkohol? Ty chyba jesteś jeszcze niepełnoletni? - zbadał mnie wzrokiem od stóp do głów pan Haruno
- Zgadza się, dlatego zdałem się na sprzedawcę.
- Dobrze widze, że jesteś porządnym
mężczyzną i mogę ci na ten jeden wieczór oddać moją małą Sakurcie.
- Kochanie - uspokoiła swojego męża, żona - jest prawie dorosła.

Sakura uciekła do swojego pokoju po kilka rzeczy. Wróciła po 15 minutach przebrana w długą suknię z jednym rozcięciem od kolana w dół. I z lekkim makijażem. Wyglądała prześlicznie.

- Wyglądasz prześlicznie.
- Och kochanie- nie wiedział co powiedzieć. Ja też bym nie wiedział. Gdyby nasza córka wychodziła na pierwszą randkę. - A ty - zwrócił się do mnie- masz ją dobrze traktować bo inaczej będziesz miał ze mną do czynienia. Masz ją odstawić maksymalnie dziesięć minut po północy.

Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.

Chwila... NASZA córka???




Pierwsza randka SasuSakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz