Rozdział X

6.3K 640 405
                                    


Kilkanaście minut później cała czwórka znajdowała się w salonie. Keith zdążył się już ubrać i stał teraz pod ścianą ze skrzyżowanymi rękoma. Czuł się skonsternowany i osaczony, ale nie chciał tego po sobie pokazać.

Lance krążył powoli po pokoju, podczas gdy jego przyjaciółki siedziały w milczeniu na kanapie i wodziły za nim wzrokiem. Młodsza dziewczyna, z krótkimi włosami o rudawym odcieniu, nie wyglądała na speszoną. Opierała się swobodnie o oparcie kanapy i Keith mógłby przysiąc, że widok zakłopotanego Lance'a sprawiał jej ubaw. Nigdy wcześniej jej nie widział, jednak z opowieści Latynosa wnioskował, że to musi być Pidge.

Druga dziewczyna była starsza i wyższa. Miała ładne niebieskie oczy i długie, śnieżnobiałe włosy. Siedziała wyprostowana, z rękoma złożonymi na kolanach i lekkim rumieńcem na twarzy. To musiała być Allura. Keith nigdy wcześniej z nią nie rozmawiał, ale wydawało mu się, że widział ją parę razy w szkole.

Gdy czarnowłosy wybiegł zirytowany z pod prysznica, nie spodziewał się, że w mieszkaniu będzie ktoś jeszcze. Był tak zszokowany widokiem Pidge i Allury, że nie czuł nawet zawstydzenia z powodu paradowania w samym ręczniku. Zrozpaczony wyraz twarzy Lance'a powiedział mu jasno i wyraźnie, że jego przyjaciółki pojawiły się tu bez zapowiedzi, więc tym samym cała tajemnica, której dochowywał Lance, wyszła na jaw.

- No? Odezwiesz się w końcu? - rzuciła Pidge. - Zwykle nie możesz przestać gadać, a teraz milczysz - westchnęła. Następnie skierowała spojrzenie na Keitha i z powrotem na Lance'a. Jej usta rozciągnęły się w uśmieszku. - Wiesz, zawsze żartowałam z twoich upodobać do horoskopów, maseczek i gejowskich roślinek na oknach, ale mimo wszystko jestem zaskoczona, że naprawdę okazałeś się-

- To nie tak! - nie dał jej dokończyć Lance.

Przeczesał nerwowo kasztanowe włosy i spojrzał bezradnie na Keitha. Chłopak jeszcze nie widział wcześniej, aby szatyn się tak denerwował. Aż w końcu uświadomił sobie, dlaczego.

Tym razem nie chodziło o Lance'a. Chodziło o Keitha i jego tajemnicę o pobycie tutaj, której chłopak obiecał dochować. Okłamywał swoich przyjaciół, aby Keith czuł się lepiej.

Czarnowłosy nie chciał, aby ktoś wiedział, że pomieszkuje u Lance'a. Że u niego pasożytuje. Zwyczajnie mu było z tego powodu głupio.

Ale sytuacja wyglądała teraz inaczej. Tydzień w towarzystwie Lance'a zmienił go bardziej niż znajomość z jakąkolwiek inną osobą. Keith po raz pierwszy od dawna był szczęśliwy i uczył się powoli myśleć pozytywnie. W dodatku teraz wszystko malowało się tak jasno. Mógł zostać tutaj z Lancem, a od poniedziałku zaczynał pracę. Wszelkie długi odeszły w zapomnienie i teraz oboje byli tylko współlokatorami.

Lance zasługiwał, aby Keith odciążył go z tego kłamstwa. Po tym wszystkim co dla niego zrobił, od uratowania go przed prawdopodobną śmiercią pod ścianą sklepu, po podnoszące na duchu wieczorne rozmowy i uśmiechy każdego dnia. Za danie czarnowłosemu nadziei, że z czasem będzie lepiej i uda mu się w końcu jakoś ułożyć życie.

Keith westchnął głośno, odstępując od ściany.

- Wszystko wyjaśnię - oznajmił.

***

Keith zaczął mówić, a Lance stał i patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, zaskoczony, że każde słowo, które wypowiadał czarnowłosy, było prawdą.

Powiedział o wszystkim.

O tym, że uciekł z domu zastępczego i skończył na ulicy. Nie wspominał co prawda nic o swojej prawdziwej rodzinie, czy nawet o Davidzie, ale było to całkowicie zrozumiałe. Keith wyjaśnił, że Lance znalazł pół żywego pod ścianą sklepu, zabrał do domu i się nim zaopiekował. Wspomniał też, że bądź co bądź zrobił to głównie ze względu na wcześniejsze uratowanie mu życia jak i również na horoskop, co sprawiło, że obydwie przyjaciółki spojrzały w tym momencie na Latynosa z politowaniem. Czarnowłosy przyznał, że miał odejść wczoraj, ale zaczyna od poniedziałku pracę i będzie dokładał się od tej pory do czynszu, więc tym samym są teraz po prostu współlokatorami.

Horoscope |Klance|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz