Rozdział 4 Ellen

30 3 8
                                    

Obudziło mnie walenie, w drzwi. Kto to? Nie, nie  chcę tego otwierać.

-Ellen, Ellen żyjesz? Bo zaraz ci drzwi wywarzę!

Usłyszałam głos Pitera. Wyskoczyła z wanny i ubrałam mój czerwony szlafrok. Wyszłam z pomieszczenia. Na dworze nadal była noc.
Czemu on przyszedł? SMS!

Podeszłam do drzwi, które po chwili namysłu otworzyłam. Zobaczyłam zaskoczona minę Pitera. Cały się, aż zarumienił od wstydu.

-Ellen, wiesz jak się martwiłem, że mogłaś tu zginąć i jeszcze ten SMS?! Co tu się odpierdzialało.- On się przy tym tak jąkał. Wyglądało to tak niewinnie i uroczo.

-Wiesz jest źle, bardzo źle, ale poczekaj za chwilę ci wytłumaczę tylko daj mi się ubrać- uśmiechnęłam się zabawnie i lekko flirtownie.

Piter wszedł do środka i usiadł w salonie na kanapie. Ja za to w tym samym czasie poszłam do mojego pokoju. Przybliżyłam się do komody z której wyjęłam granatowe jeansy i czarną bluzę w  ''zebrę,,. Po chwili wróciłam do niego, który widząc mnie zaczął się uśmiechać.

- Tak się cieszę, że mogę zobaczyć Cię żywą, a teraz powiesz mi w końcu co tu się działo?!

Opowiedziałam mu wszystko co zaszło tej jednej nocy. Piter słuchał tego  z przerażeniem i niebywałą ciekawością.

-Ellen, trzeba go złapać i to szybko.-Powiedział do mnie zmartwiony głosem.

- Wiem, martwię się o to wszystko, a najbardziej o Sebastiana i Barleya. Niech spoczywają w pokoju- ostatnie słowa wypowiedziałam o pół tonu ciszej. Nie chciałam , żeby Piter mnie usłyszał.
Po wspomnieniu o psie i sąsiedzie zaczęłam płakać.

- Nie płacz, nic już nie pomożesz Barleyowi, a Sebastiana poszukamy i będzie dobrze.

- A co jeśli skończył tak samo jak on? Jak już nie żyje?

Wyciągnęłam chusteczkę z kieszeni i przetarłam nią moje zapłakane oczy. Nie chciałam ujawniać moich uczuć przed Piterem. Musiałam się pogodzić ze śmiercią Sebastiana. Wstałam z kanapy i poszłam do łazienki. Musiałam czymś obmyć tą twarz. Gdy wchodziłam do środka pomieszczenia zobaczyłam przerażającą rzecz. Moje imię było napisane krwią na lustrze. Znów pojawił się strach, lecz go ukryłam.Nie chciałam wyjśc na strachajłę przed Piterem, którego nadal kochałam. Zmyłam napis i łzy z mojej twarzy.

-Ellen! Wyglądasz o wiele lepiej!- krzyknął do mnie Piter w chwili wyjścia z łazienki.
- Dziękuję.

Poczułam straszne zimno, pewnie dlatego, że zima nadchodziła dużymi krokami. Zbliżyłam się do szafy z zamiarem wyjęcia z niej mojego ulubionego czerwonego koca. Jednak to co zobaczyłam w środku spełniło wszystkie moje wymagania.

-Sebastian!

Nie mogłam w to uwierzyć. Pies spał na kocyku, jakby nic się nie stało. Szczeście przeszło mnie całą, a strach momentalnie znikł. Nic w tym momencie mnie nie obchodziło. Morderca, Piter, Barley, zabójstwa, kartki w krwi, wszystko to wskoczyło na drugie miejsce. Obudziłam malucha, który z ogromną radością zaczął mnie lizać i na mnie skakać.

-Ellen i widzisz? Mówiłem, że jest dobrze. Naprawdę on cały czas tutaj siedział? Daj mu wody!- powiedział do mnie Piter głosem pełnym podniecenia.

Poszłam do kuchnii i przyniosłam szklankę z wodą dla Sebastiana. Gdy wszystko wypił zaczęliśmy się wszyscy razem bawić. To były chwilę radości. Naszej radości.

-Okej już dobrze, Ellen musimy o tych wydarzeniach porozmawiać z Michaelem. Poza tym trzeba wezwać ekipę techniczną z Morrowem,żeby przebadać ciało i miejsce zbrodni. Przydało by się jeszcze zbadać krew która była na kartkach.
I na lustrze
- Musimy przekonać się do kogo ona należała.

- Podejrzewam, że jest to krew Barleya- wypowiadając to imię, zabolało mnie w sercu.
-Też o tym myślałem, lecz nie możemy wyciągąć pochobnych związków bez analizy genetycznej. Ellen jedziemy do szefa i tak już straciliśmy sporo czasu na gadaniu.

- Piter ja mogę zostać. Poradzę sobie.

-Jedziesz ze mną i koniec kropka.- Jak Piter się uprze to trzeba robić to co chce.

- Okej, jadę z tobą.

Spakowaliśmy się i zabraliśmy Sebastiana.
Weszłam do srebrnego Volgswagena który należał do Pitera. Był zadbany. Jadąc autem na komisariat zauważyłam, że nastało już południe, a ja nadal nic nie jadłam. Poczułam okropny głód.
Piter niestety to usłyszał i zajechał na stację paliw, żeby kupić mi Hot- Doga.

Dojechaliśmy do komisariatu. Jak zwykle był zadbany, aż można było się w nim przejrzeć. Weszliśmy do środka z Sebastianem na rękach. W normalnych okolicznościach nie wolno tutaj wchodzić z psami, dzisiaj był wyjątek. Na początku skierowaliśmy się do gabinetu Michaela.

-Dzień dobry szefie.- Powiedzieliśmy to w tym samym czasie. Brzmiało to jak przywitanie dzieci w przedszkolu.

-Po co tu przyszliście? I to jeszcze z tym sierściuchem.- powiedział to nawet się z nami nie witając.

-Musimy Ci coś powiedzieć- zaczął Piter- bo detektyw Ellen została zaatakowana w środku nocy i mnie o tym poinformowała.

-Dobrze, a po co jest tu ten pies?- zapytał się już trochę  zażenowany tą sytuacją.

- Pani Ellen podejrzewała, że został zabity przez zabójcę, ale na szczęścia znalazła go całego i zdrowego. Nie chciała się z nim rozstawać, bała się, że ktoś go znów zabierze.

-Hmmm. Komisarzu Piter i detektywie Ellen, proszę usiądźcie i opowiedzieć mi to wszystko od początku do czasu kiedy się tu pojawiliście.

Zaczęliśmy mówić Michaelowi o wszystkich wydarzeniach które miały miejsce tylko jednej nocy. Po wysłuchaniu naszych słów szef zamyślił się chwilę i odpowiedział.

-Ellen pod twój dom wysyłamy policję. Niech Cię pilnuje przez najbliższy czas. Przy okazji zadzwonię do ekipy technicznej, żeby przyjechała jak najszybciej. Wyjdzcie z mojego gabinetu na chwilę. Posłuchaliśmy się . Wychodząc z gabinetu razem usadowilismy się na krzesłach.

-Proszę wejść!- krzyknął do nas szef.

Posłusznie znaleźliśmy się w środku.

-Więc słuchajcie, ekipa zjawi się za 2 godziny dlatego bo Morrow musi skończyć swoją pracę, a jeśli chodzi o twoich ochroniarzy Ellen musisz poczekać chwilę, aż się ogarną.

Zgodziłam się na czekanie przed jego gabinetem z czego Piter zaczął już swoje nadgodziny.

Zobaczyłam 3 facetów ubranych w kamizelki kuloodporne koloru niebieskiego. Pomału doprowadzili mnie do auta z którego powróciłam już do domu.
----------------------

Hejo! Przepraszam, że tak późno 😢. Obiecałam, że wstawię w czwartek, ale coś mi nie wyszło. To się już nie powtórzy, obiecuję😇. Jak podobały się wam nowy rozdział? Nie chciałam tak szybko uśmiechać Sebastiana, niech jeszcze pożyję😊.
INFO:
Rozdziały z tej książki będą się pojawiać co cztery dni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 01, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Krok W KrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz