Ceremonia przeznaczenia

27 3 2
                                    

Gasper obudził się o północy , nie mógł spać. Już niedługo miało się okazać czy jego największe marzenie się spełni. Wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Starał się nie obudzić wujka.
Nalał sobie mleka do kubka i usiadł przy stole.
-Co ty też chcesz? Po tych słowach wypuścił swego zwierzoducha ze stanu uśpienia. Był to lis imieniem Grefro. Jego zwierzoduch położył mu się w nogach. Gasper wstał i wziął dwie nóżki kurczaka po czym podał je Grefro a, ten z wdzięczności potarł kitą o jego nogi.
-Jutro wielki dzień. Stwierdził. Grefro popatrzył na niego. Gasper odczytał z jego wzroku słowa:《 tak z pewnością jest jutro wielki dzień więc powinieneś odpocząć.》
-Masz rację idę spać. Grefro popatrzył na niego po raz kolejny《wspaniale ja zaraz dołączę, tylko skończę》. Gasper się zaśmiał lubił jak Grefro zdarzało się rymować.
《Z czego tak się śmiejesz?》
-Ja? Z niczego. 《Aha bo ci uwierzę 》
-No dobra koniec tych śmiechów. Muszę się wyspać.

¤¤¤

-Gasper pora wstawać. Wuj Gaspra najwyraźniej martwił się iż jego podopieczny spóźni się na ceremonię przeznaczenia.
-Tak już wstaję... rozległ się głos spod kołdry.
-Wstawaj spóźnisz się na ceremonię przeznaczenia!
-Dobrze.
-Za pięć minut śniadanie. Powiedział Hanry i wyszedł.
-O rany. Grefro popatrzył na niego i przechylił swój łeb.
-No co? Grefro się odwrócił i poczmychał do kuchni. Gdy Gasper wszedł do salonu zastał wuja jedzącego śniadanie.
-Jak się spało? Wuj popatrzył na Gaspra.
-Siadaj i jedz nie możesz się spóźnić.
-Grefro zostaw moją nogę! Krzyknął Hanry i popatrzył na brązowego lisa o zielonych łapach. Po chwili lis wylazł spod stołu i przysiadł przy krześle Gaspra.
-Ogólnie uważam iż termin ceremonia jest zbyt.....ceremonialna. Powiedział Gasper zsuwając ukradkiem Grefro udko.
-Ja też tak uważam ale cóż można poradzić? No dobra koniec gadulstw zbieramy się. Odeszli od stołu. Hanry poszedł wyszykować konia, a Gasper udał się na poszukiwania swojego sztyletu, bo jak podejrzewał Grefro gdzieś go schował. Po chwili gdy Gasper wyjął swój sztylet razem z pochwą spod legowiska jego zwierzoducha Hanry powiedział że konie są gotowe. Gasper włożył buty i wyszedł na ganek. Letnie słońce raziło go w oczy.
-Pośpiesz się! Pogonił go wuj.
-Dobrze dobrze. Odparł Gasper. Wsiadł na konia. Po chwili ruszyli. Do zamku Greenwave była godzina drogi.
Przez większość czasu jechali w milczeniu. Czasami jednak rozmawiali o tym co mu przypadnie na ceremonii.

¤¤¤

Dwóch przybyszów wyłoniło się z lasu. Wyjechali na gigantyczną polanę. Po środku tejże polany stał zamek Greenwave. Wokół zamku były wszędzie porozsiewane chaty. Paręnaście metrów od wioski była fosa. Ujrzeli również most, który umożliwiał przejście na stronę zamku. Za fosą po stronie dwójki przybyszów rozciągały się pola uprawne. Paręnaście minut przed wyjechaniem z lasu zaczęli słyszeć szum morza.
-A oto zamek Greenwave. Powiedział jeden.
-Piękny. Odparł Gasper. Widział zamek Greenwave tylko jeden raz w życiu. Miał wtedy cztery lata. Teraz ma czternaście i do tego za jakieś pół godziny zacznie się ceremonia przeznaczenia.
-Jak myślisz wujku jakie mam szansę na to bym został tym kim chciałbym być? Spytał Gasper kiedy razem z wujem ruszyli w stronę zamku Greenwave...

Elitary scouts Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz