1.

426 32 3
                                    


piątek, 21 listopada 13:28

Obserwowałam krople deszczu gromadzące się na oknie. Towarzyszący im silny wiatr co jakiś czas łamał wpół wysokie drzewa. Mimo tego, że było popołudnie, na dworze zdawał się być środek nocy. Szara barwa nieba, powoli wpadała w czarną. Co jakiś czas ciemność rozświetlało jasne światło dawane przez piorun. Świadomość tego,jak bardzo lało na dworze przerażała mnie. Wzdrygnęłam się na myśl, że calutkie dwie godziny wracam do domu na pieszo. Odruchowo otuliłam się ciepłym swetrem.

- Czy panna Allison łaskawie może się zająć lekcją, a nie bujać w obłokach? - z zamyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki od fizyki. Uniosłam głowę, zauważając że wbija swój wzrok w moją osobę tak jak reszta klasy. Jej krótkie, blond włosy spadały na okulary, które w jakimś stopniu zakrywały zmęczone oczy z licznymi zmarszczkami. Po krótkiej chwili pokiwałam posłusznie głową usiłując skupić się na notatkach.

- O nie, nasz albinosek nie ma szans opalić się w deszczu - odwróciłam się do ławki za mną, skąd wydobyło się te zdanie. - Nie martw się złotko, od czego jest solarium. - dodała ta sama osoba. Była nią Ginger Kleis. W odpowiedzi przewróciłam oczami ponownie próbując robić zadanie.

- Oj białasku, nie denerwuj się. Droczę się z tobą.- jej sarkastyczny uśmiech aż prowokował żeby ją uderzyć w twarz. Przeklęłam coś pod nosem starając się nie zwracać uwagi ani na nią, ani na śmiechy i szepty krążące po całej klasie.

Zerwałam się gwałtownie z krzesła, gdy usłyszałam tak długo wyczekiwany przeze mnie dzwonek na przerwę. Pośpiesznym ruchem spakowałam książki do plecaka, aby jak najszybciej wydostać się z tej sali. 'Jeszcze tylko 2 lekcje' pomyślałam.

Zakładając plecak na ramię, usłyszałam dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Zaciekawiona uniosłam wzrok aby sprawdzić co się dzieje. Ujrzałam przed sobą 3 dziewczyny, w tym Ginger. Nagle jedna z nich przybiła mnie do ściany.

- Zdradź mi proszę sekret tak jasnej karnacji. Też chcę być taka jak ty! Ponoć taki specjalny płyn jest w tej kwestii niezawodny, nieprawdaż? - wymawiając ostatnie słowa uśmiechnęła się wrednie, kiwając głową do drugiej. Ta natomiast z torby wyjęła butelkę wybielacza. W tamtej chwili serce mi stanęło. Zaczęłam się nieudolnie wyrywać i szarpać błagając aby dały mi spokój.

- Powąchaj - przystawiła mi odkręconą butelkę pod nos. Odruchowo kaszlnęłam. Zaczęłam kręcić głową w taki sposób, aby uniknąć przystawianej mi do twarzy cieczy. - Nie podoba ci się ? - spytała z ironicznym przejęciem. - W takim razie szkoda by było, gdybym przypadkiem to na ciebie wylała. Ale spokojnie, i tak bledsza już nie będziesz - na ostatnie słowa puściła mi oczko. Łzy same napływały mi do oczu. Błagałam aby pozwoliły mi odejść. Poskutkowało to tym, że ostatnia pomogła mnie przytrzymać. One bawiły się w najlepsze, podczas gdy ja walczyłam o życie, którego wbrew pozorom i tak mi niewiele zostało. Ginger, która do tej pory siedziała cicho, przejęła butelkę i wylewała płyn, kropla po kropli, przed moją twarzą na buty. Wciskałam głowę w ścianę, jakoby ta miała się przesunąć i zrobić mi miejsce do ucieczki. Nagle, nie wiele myśląc kopnęłam z całej siły brzuch dziewczyny. Ta, upuściła butelkę wprost na swoje nogi oraz ubranie, automatycznie mnie przy tym puszczając. Nie czekając na dalszy rozwój zdarzeń wzięłam zapasowy klucz do drzwi, który znajdował się na wierzchu biurka nauczyciela i uciekłam.

Do domu wróciłam po dwóch godzinach drogi, tak jak zawsze. Wystraszona, zmarznięta i mokra od deszczu przekroczyłam próg domu, w którym ''powitała'' mnie mama.

- Czemu nie jesteś w szkole? -spytała z pretensją w głosie. Uważnie lustrowała mnie wzrokiem, przez co poczułam się skrępowana.

- Źle się czułam - mruknęłam wieszając kurtkę na wieszaku.

- Jakoś sobie nie przypominam żebym pozwoliła ci zwolnić się z lekcji. - powiedziała oschle i stanowczo.

- Mamo..proszę. - westchnęłam - Czy dla ciebie naprawdę nauka jest większym priorytetem niż zdrowie? - szepnęłam załamanym już głosem. Wciąż miałam przed oczami etykietę wybielacza.

- Musisz się uczyć, w naszej rodzinie nie ma miejsca na ludzi którzy nie skończyli szkoły z najlepszym wynikiem, więc lepiej żeby mi to było ostatni raz kiedy się dowiaduję, że zrywasz się z lekcji.

- Nie bawię się w wyścigi szczurów mam~

- Nie chce tego słyszeć. Skończyłam rozmowę. Na jutro masz odrobić zaległości, i przyrzekam ci, że to pierwszy i ostatni raz kiedy ci to daruję. - Kiwnęłam tylko głową i ruszyłam w ciszy w stronę mojego pokoju. Co miałam w końcu innego zrobić? Powiedzieć jej prawdę? Że przez moją chorobę nie mam życia w szkole? Że proszę ją tylko o zrozumienie i wsparcie? Nawet nie liczyłam na to. Dla mojej mamy problemem jest tylko i wyłącznie moja edukacja. Wprawdzie co tu się dziwić, nie jest ona kobietą, która sobie nie radzi w życiu, więc jak ma mnie rozumieć. Odkąd tata wyjechał do Holandii w celach zarobkowych i co miesiąc wpłaca jej na konto paręnaście tysięcy złotych, jej zmartwienia zniknęły. Kupiła ogromny dom wraz ze służącymi, luksusowy samochód, najlepsze markowe ubrania, a resztę regularnie wydaje na swojego o 15 lat młodszego kochanka. A ojciec naiwny, myśląc że każda suma idzie na moje leczenie, wpłaca jej wszystko co zarobił, zostawiając sobie marną sumę na przeżycie.

Idąc już korytarzem prowadzącym do mojego pokoju natknęłam się na naszego kamerdynera, Filipa, do którego uśmiechnęłam się ponuro. Ten odwzajemnił równie ponury uśmiech wzdychając ciężko. Wprawdzie on jedyny widział moją sytuację i współczuł mi z całego serca, co powtarza dzień w dzień. Niestety miał do gadania tyle co ja.

Od razu po wejściu do pokoju, zatrzasnęłam drzwi zsuwając się na ziemię. Patrzyłam tępym, martwym wzrokiem w pustą przestrzeń. Moje oczy były czerwone od płaczu a oddech nierówny. Wbrew pozorom w głowie miałam pustkę. Nicość. Kiedyś przeczytałam w internecie o stanie, w którym psychika człowieka ulega nieodwracalnym zmianom. Załamuje się. Osoba nie jest w stanie racjonalnie myśleć, coś w niej pęka. Nigdy tego nie rozumiałam, do teraz. Nienawidziłam siebie, swojego ciała, skóry, organizmu. Czemu mnie akurat dopadł nowotwór płuc. Anemia w pakiecie. Czemu nie kogoś innego. Dlaczego nie mogę być normalna jak wszyscy inni.

Till The End I Min YoongiWhere stories live. Discover now