Stałem przy oknie i przyglądałem się opadającym płatkom śniegu.
Była wyjątkowo chłodna zima.
Widząc jak biały puch rozpływa się wraz z zetknięciem się z powierzchnią okna, westchnąłem. Czekałem na trójkę przyjaciół. Zgodnie z planem powinni zjawić się u mnie jakiś kwadrans temu, ale widocznie coś stanęło na ich drodze. Korki, nieodśnieżone ulice, szybkie wstąpienie do sklepu... to tylko kilka czynników jakie mogły być powodem ich spóźnienia.
Zszedłem na parter, by dorzucić drewno do kominka. Lubiłem słuchać trzasku pni pożeranych przez bezlitosny ogień. Klimatycznie, przytulnie, idealnie.
Spojrzywszy na zegar ścienny i zobaczywszy, że minęło kolejne dziesięć minut, zacząłem się denerwować.
Przecież nigdy się nie spóźniali.
Pochwyciłem telefon leżący na stoliku kawowym i zacząłem zastanawiać się nad tym, czy zadzwonić do jednego z przyjaciół. Lecz wtem sam po chwili usłyszałem dźwięk dzwonka. Jednakże zanim zdążyłem odebrać, ktoś zdążył się rozłączyć. Może to tylko czyjaś pomyłka, która akurat wpasowała się w mój bieg wydarzeń?
Lecz dźwięk przychodzącego połączenia ponownie dobiegł do moich uszu. Tym razem zdążyłem odebrać, ale zanim poprawnie przyłożyłem telefon do ucha, prawie wyrzuciłem go z dłoni, gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk. Co do cholery?
Marszcząc brwi, próbowałem połączyć ten głos z którąś z moich bratnich dusz, ale doszedłem do wniosku, że nie należał do żadnej z nich.
Ten krzyk był mój.
Patrząc na telefon zdezorientowany i poniekąd przestraszony, podszedłem do okna przy tarasie, a następnie spojrzałem na rozciągający się po moim ogrodzie biały puch. Choć w pewnym momencie dostrzegłem na nim czarną postać, ubraną w długi, czarny płaszcz. Czyżby mój przyjaciel robiłby sobie ze mnie totalne jaja właśnie teraz?
Spojrzałem na telefon ponownie, ale po dwóch sekundach znów wróciłem do patrzenia na podwórko. Czarna postać znacznie się przybliżyła.
Zdenerwowany chwyciłem za klamkę od drzwi tarasowych, by nakrzyczeć na przyjaciela.
Ale wtedy zdałem sobie sprawę, że na ogródku wcale nikogo nie było.
A owa postać była odbiciem stojącego za mną, szeroko uśmiechającego się mężczyzny.
CZYTASZ
Short Stories
ContoKrótkie historyjki, sny i inne twory przeróżnego gatunku mojego autorstwa. 2017