2.

5 2 1
                                    


Zamek drzwi wejściowych kliknął cicho. Schowałam klucze do małej czarnej torebki, po czym pośpiesznie opuściłam teren kawiarni. Zacisnęłam moje dłonie na białej spódnicy. Czułam się otumaniona. Co chwila wpadałam na wracających do domu mieszkańców Seoul'u. Wpatrzona w ziemię chciałam jak najszybciej dotrzeć do mieszkania, które wynajmowałam niedaleko miejsca, w którym pracowałam. Czułam jak moje nerwy znowu napierają. Ulica tętniła nocnym życiem, zaś ja czułam jakbym została sam na sam z moimi zmartwieniami. Z frustracją zajęłam miejsce na pobliskim krawężniku obejmując podkurczone nogi. Wykonałam parę głębokich wdechów.

- (y/n) wszystko będzie dobrze, nic się nie zmieniło, żyj dalej

Oczyszczając umysł z jakichkolwiek myśli przez chwilę zastygłam nieruchomo by móc na nowo rozpocząć marsz. Czułam się wyprana z emocji, nijaka. Westchnęłam ciężko, po czym wstałam ociężale. Szłam przez pogrążone w świetle neonów uliczki. Co chwila mijałam grupki młodzieży bawiącej się przy muzyce z pobliskich barów. Nim się obejrzałam moje nogi same nieświadomie zniosły mnie do jednego pub'ów. O dziwo wybrałam ten gdzie jeszcze nie zapanowała imprezowa atmosfera , a w powietrzu nie unosił się zapach napojów procentowych. Pub był mały, mieścił osiem okrągłych stolików z ciemnego drewna. Ściany były przeszklone a bar zajmujący połowę pomieszczenia pękał w szwach alkoholem z różnych części świata. Zajęłam miejsce, w jak najdalszym odizolowanym kącie . Zrzuciłam z ulgą ciężką skórzaną torbę na siedzenie obok, a sama zajęłam miejsce przy ścianie. Podeszła do mnie drobna czarnowłosa niewiasta z błyskiem w oku. Nie mogłam zaprzeczyć jej egzotycznej jak na Koreę urody.

- Dobry Wieczór ! Mogłabym przyjąć zamówienie ?

Nie patrząc jej w oczy, nie sięgając po menu rzuciłam bez namysłu 4 słowa.

- sześć butelek soju, proszę

Kobieta zawahała się chwilę po czym bez zbędnych pytań odeszła od mojego stolika. Nie przejmując się spojrzeniami innych klientów zdjęłam płaszcz wieszając go na oparciu krzesła. Odrętwiała nawet nie sięgnęłam po telefon w obawie, iż napotkam kolejne zdjęcie Byun'a lub artykuł mówiący o dzisiejszym zdarzeniu. W środku czułam się winna, wiedziałam, że przysporzy mu to tysiąc kontrowersji oraz problemów w wytwórni. Na samą myśl przeszedł mnie dreszcz. Potrząsnęłam głową. Kelnerka przyniosła pierwszą butelkę. Bez namysłu sięgnęłam by ją odtworzyć i nalać pierwszy kieliszek. Nim się obejrzałam opróżniłam całe sześć butelek. Czułam jak powoli moja głowa niebezpiecznie zatacza się na boki, zaś spojrzenie staję się niewyraźne. Wstałam od stołu lekko się chwiejąc. Wymamrotałam do widzenia oraz opuściłam lokal. Na zewnątrz zapadła głucha, ciemna noc. Sięgnęłam po smartfona by sprawdzić która godzina. Przez chwilę patrzyłam na ekran czekając aż cyfry przestaną się rozmywać. Ku mojemu zdziwieniu było już grubo po północy. Schowałam go z powrotem ruszając do domu. Jednak po godzinie bezsensownego marszu zorientowałam się , że za nic nie wiem gdzie mnie poniosło. Alkohol coraz bardziej mieszał mi w głowie. Nagle moje ciało straciło czujność, co spowodowało, że niebezpiecznie się zatoczyłam. Widząc pobliski murek w mgnieniu oka usiadłam na zimnym kamieniu próbując zapanować nad równowagą. Rzuciłam torebkę obok nóg chowając twarz w dłoniach. Oddychałam głęboko by powstrzymać odruchy wymiotne. Po chwili zaatakowała mnie rzeczywistość. Przez moją głowę przemknęły wspomnienia z ostatnich paru godzin. Pod wpływem sfrustrowania głośno krzyknęłam. Nie kontrolując swoich emocji wybuchłam nagłym płaczem. Poczułam jak zimna dłoń łapie mnie za moje odkryte do połowy ramię. Byłam przygotowana by wyładować swoją irytację na nieznajomym, lecz gdy tylko podniosłam głowę uderzyła mnie fala lodowatego zimna. Ścisnęło mnie żołądku, a świat nagle stanął. Nieznajomy nosił czarną maskę i czapkę z daszkiem, zaś jego oczy zostały widoczne. To właśnie te oczy mogłabym rozpoznać o każdej porze dnia i nocy. Chłopak jak oparzony cofnął rękę po czym odsunął maskę. Jego twarz wypełnił szok. Uśmiechnęłam się do niego niewyraźnie.

- M-Miło Cssiee znofu widzjecz - wybełkotałam.

Moja twarz wciąż mokra i rozmazana teraz uśmiechała się boleśnie do obiektu mojego cierpienia.

- (y/n).... - wyszeptał Baekhyun - po co tu przyszłaś?

Wzruszyłam ramionami kiwając się na boki nie wiedząc dokładnie co ma na myśli.

- Chciałam wrócić do domu ale straciłam orientację i wylądowałam tu hahaha - moja wypowiedź została przerwana spontaniczną czkawką.

- gdyby zobaczył Cię któryś z menadżerów a co gorsza Sooman ...- powiedział do siebie klnąc.

- Sooman? - wyszeptałam sama do siebie.

Odwróciłam głowę , by zortientować się o co chodzi młodzieńcowi. Widząc gdzie zaprowadziły mnie moje otępiałe nogi miałam wrażenie jakbym nagle została oblana kubłem zimnej wody. Za mną widniał przeszklony budynek SM ent. w całej swojej okazałości. Wstałam jak oparzona, lecz od razu tego pożałowałam. Pod wpływem gwałtownej zmiany pozycji niebezpiecznie zakręciło mi się w głowie. Poczułam jak silne ramiona chłopaka ratują mnie od nieprzyjemnego spotkania z chodnikiem. Podniosłam głowę, by napotkać twarz Baekhyuna. Dzieliły nas zaledwie centymetry. Z tej odległości mogłam zauważyć jak bardzo się zmienił. Zdjęcia uchwycone przez fanów, czy nagrania z występów nie oddawały jego prawdziwego wyglądu. Widziałam jego prawie niewidoczne niedoskonałości, na które od zawsze narzekał. Czułam jego ciepły oddech na moich policzkach. Moja dłoń delikatnie wysunęła się by ująć tą perfekcyjną w każdym calu twarz. Moja ręka zawisła między nami, po czym odchrząknełam głośno wyrywając się z uścisku chłopaka.

- Dzięki, ale dam sobie radę - wymamrotałam poprawiając płaszcz.

Byun mierzył mnie beznamiętnym wzrokiem z dłońmi ukrytymi w kieszeniach czarnej za dużej bluzy.

- Miło było Cię znów zobaczyć - powiedziałam ukrywając bolesne kłucie w klatce piersiowej.

Obdarowałam go ostatnim uśmiechem, po czym odwróciłam się na pięcie. Niestety mimo moich intencji jak najszybszego opuszczenia Baekhyuna moje ciało znów straciło równowagę. Tym razem także poczułam jak chłopak w mgnieniu oka łapie mnie pod ramię.

- Nie pozwolę Ci iśc samej w takim stanie - burknął z powagą.

Przeklnęłam cicho pod nosem, nie opierając się . W duchu cieszyłam się, że nie zostawił mnie na pastwę efektów poalkoholowych. Pulsujący ból głowy coraz mocniej dawał się we znaki, a senność z sekundy na sekundę nabierała na silę. Równomierne echo naszych kroków rozbrzmiewało w moich uszach. Powieki stawały się coraz cięższe, a już po chwili pochłonął mnie sen.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 06, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

||Czerwień Cyklamenów||Where stories live. Discover now