Rozdział 5

25 4 0
                                    


Leniwie otworzyłam oczy i już po chwili zorientowałam się że nie mam pojęcia gdzie jestem. Szybko podniosłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Ściany były białe, po prawej stronie była wyspa i maleńka kuchnia natomiast po lewej stronie łóżka, na którym spałam była kanapa. Chris spał w najlepsze. Co ja tutaj tak właściwie robię? Jak się tu znalazłam? Postanowiłam obudzić chłopaka.

-Psst, Chris wstawaj.

Zero reakcji.

-Wstawaj!

Chłopak ani drgnął. Woda musi pomóc. Wylałam na chłopaka połowę szklanki wody. Momentalnie się obudził.

-Zwariowałaś?!

-Też miło Cię widzieć śpiąca królewno. Możesz wyjaśnić mi co tutaj robię?

-Po wczorajszej akcji byłaś trochę słaba, więc przywiozłem Cię tutaj.

-Oh jaki jesteś dobroduszny. A teraz wstawaj i odwieź mnie do domu.

Chłopak powoli wstał z kanapy. Widziałam ,że jest obolały. Sofa nie wyglądała na zbyt wygodną do spania. Zaczął robić sobie śniadanie.

-Nie mógłbyś sobie tego darować ? Zjesz jak mnie odwieziesz.

Chłopak przewrócił oczami.

-Oczywiście, jak pani sobie życzy.

-Ha. Ha. Zabawny jesteś.

-Mogę się chociaż ubrać?

-Proszę bardzo.

Po chwili schodziliśmy już schodami. Na dworze okazało się być dość chłodno. Nie minęło długo, a byliśmy na miejscu. Zsiadłam z motocyklu i podziękowałam mu za odwiezienie. Ruszyłam w stronę domu, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam kluczy. Obróciłam się w stronę Chrisa.

- Nie mam kluczy.

-Przecież wiem.

-Co?

-Logiczne, że po takiej kąpieli są one zapewne na dnie jeziora.

-I przywiozłeś mnie tu dlatego, że?

-Nie udawaj głupiej, dlatego że bardzo chciałaś wracać?

-Nie mogłeś mi tego normalnie powiedzieć?

-Wsiadaj.

Wróciliśmy do mieszkania 102. Wzięłam prysznic i na tyle na ile mogłam ogarnęłam się. Chłopak pożyczył mi swoją bluzę i był dla mnie serio w porządku.

-Mogę pożyczyć telefon?- zapytałam nieśmiało.

Chłopak bez słowa podał mi smartphona. Postanowiłam, że najpierw zadzwonię do Lili. Wystukałam jej numer na ekranie i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Już po chwili odebrała.

-Halo?

-Hej, to ja Alicja.

-Cześć Skarbie! Wszystko w porządku? – zapytała zatroskana.

-Tak wszystko okay. Przepraszam za tą akcję wczoraj.-przeprosiłam ją chociaż wcale nie czułam się winna.

-Zwariowałaś?! To nie Twoja wina! To ta stuknięta idiotka Melissa. To ona Cię zepchnęła z tego pomostu.

-Skąd o tym wiesz? –zapytałam zaciekawiona.

-Spanikowała i przyznała się wszystkim! Po tym jak Chris Cię zabrał. Myślałam, że ją rozszarpię.

-Ona jest serio stuknięta.

-Całkowicie się zgadzam. Potrzebujesz czegoś?

-Właściwie to tak. Mogłabyś pożyczyć mi jakieś ciuchy?

-To gdzie ty jesteś?!

-U Chrisa... Wczoraj zgubiłam klucze, a mój telefon jest zmasakrowany. Nawet nie dzwoniłam jeszcze do mamy, na pewno mnie zamorduje.

-Spokojnie, nie panikuj. Tylko nie mów wszystkiego. Na pewno będzie dobrze. Muszę już kończyć ale odezwę się niedługo. Trzymaj się, papa.

-Pa.

Okay rozmowa z Lil zaliczona teraz czas na trochę większe wyzwanie. Zestresowana siedziałam na kanapie. Próbowałam się uspokoić przed wykonaniem połączenia. Czułam spojrzenie chłopaka na sobie. Powoli wybrałam numer. Mama szybko odebrała.

-Halo?

-Cześć mamo!

- O Alicja! Cześć! Jesteś już w domu? Jak było na imprezie? O której wróciłaś? Z czyjego telefonu dzwonisz? Co stało się z Twoim?- przytłoczyła mnie ta ilość pytań.

-Dzwonię od kolegi, zgubiłam swój klucz i telefon. Nie denerwuj się. Przenocuje u Lilianny. Jej mama się zgodziła.- Christopher przyglądał mi się z zaciekawieniem. Byłam zdenerwowana. Czułam, że ręce mi się trzęsą.

-Co się stało? Jak to zgubiłaś? Jakiego kolegi? –zadawała kolejne pytania. W gardle poczułam gulę tego rodzaju, gdy starasz się powstrzymać płacz. Cała złość odstąpiła. Chris zauważył to, błyskawicznie był przy mnie i zabrał mi telefon z ręki kończąc połączenie. Łzy popłynęły ciurkiem po moich policzkach. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Poczułam jego perfumy i rozkleiłam się całkowicie. Cicho łkałam wtulając się w niego ze wszystkich sił. Wiedziałam, że muszę się szybko pozbierać i oddzwonić do mamy, bo inaczej zamorduje mnie jak tylko wróci. Odsunęłam się od niego i otarłam policzki. Potrzebowałam kilku minut by uspokoić się i żeby mój głos brzmiał w miarę normalnie. Wybrałam ponownie jej numer. Tak jak poprzednio odebrała momentalnie.

-Chyba coś nas rozłączyło.-skłamałam.

-Tak, chyba tak. Słuchaj nie przejmuj się tym telefonem, jak wrócę to Ci jakiś załatwimy. Trzymaj się. Kocham Cię niestety nie mogę już dłużej rozmawiać. Uważaj na siebie. Papa.

-Ja Ciebie też, pa. -rozłączyłam się.

Cieszyłam się, że miałam to za sobą. Oddałam telefon Chrisowi.

-Wszystko w porządku?- zapytał.

-Tak, mama nie jest zła o telefon.

-Nie o to mi chodziło. Czy z Tobą wszystko okej?

-Mhm. –przytaknęłam odwracając wzrok.

-Posłuchaj mnie.- powiedział całkowicie poważny podchodząc do mnie.

-Możesz tu zostać tak długo jak chcesz.- kontynuował. – Tamta dziewczyna jest serio nienormalna i uwierz mi to chore, żeby zrobić coś takiego. To nie jest Twoja wina nie przejmuj się tym. Ważne, że nic Ci nie jest.

Uśmiechnęłam się słabo, mając nadzieję, że to będzie wystarczający podziękowaniem za to wszystko.

Przeżyję wszystkoWhere stories live. Discover now