Plan Lokiego

165 9 0
                                    

STEVE
Siedzę w tym więzieniu już któryś dzień. Co jakiś czas przychodzi do mnie Czarna Wdowa. Próbuje mi przypominać kim jestem ale nie przynosi to skutków. Od kiedy siedzę w tej klatce 'proces przypominania' się zaciął. Leżałem sobie na pryczy kiedy do pomieszczenia za szybą ktoś wszedł. Teraz Wdowa nie była sama. Był z nią Loki, Fury i Zimowy Żołnierz. Bóg Kłamstw patrzył na mnie ze złością i chęcią mordu. Jak miło. Zamknąłem oczy i udawałem że ich tam nie ma ale po dłuższej chwili ciszy było to nie do zniesienia. Otworzyłem juedno oko i na nich spojrzałem. Stali w bezruchu patrząc na mnie z uwagą. No... może poza Lokim. On patrzył na podłogę i podziwiał piękne białe kafelki. Westchnąłem i otworzyłem drugie oko. Usiadłem na pryczy i podparłem głowę na dłoniach a łokcie na kolanach. Minęła kolejna chwila.
-Będziecie się na mnie teraz tak gapić czy odejdziecie i przestaniecie zatruwać mi czas?
-Chcemy ci pomóc...
-Zmień płytę. Zaciełaś się. Za każdym razem gdy tu przychodzisz mówisz to samo. To trochę nudne i monotonne.- odparłem. Oni otworzyli szerzej oczy jakbym powiedział coś w co nie mogli uwierzyć.
-Chcę ci pomóc. Tak jak ty pomogłeś kiedyś mi.- rzekł metaloworęki. Uwierzyć że kiedyś chciałem się poddać.
-Zimowy Żołnierz chce pomóc?! Ha! Już to widzę. Uważaj bo uwieżę.- zapadła cisza w której każdy patrzył na mnie z żalem i łzami w oczach.-Tylko się nie rozpłaczcie!- krzyknąłem i parsknąłem śmiechem. Kiedy zostałem sam ze sobą usiadłem na pryczy i starałem się uspokoić.
~Pomogę ci się uwolnić jeśli zniszczysz Avengers.- w mojej głowie zabrzmiał jakiś męski głos. Otworzyłem gwałtownie oczy i wstałem z pryczy. Rozejrzałem się dookoła ale nikogo nie zobaczyłem. Pewnie zaczynam wariować.
~Wcale nie. Jesteś normalny.- znów usłyszałem ten głos.
-Kim jesteś?- szepnąłem.
~Mówię do ciebie w myślach. Nie musisz mówić, nędzny...
~Nie odpowiedziałeś!
~Brawo. Szybko się uczysz.- w jego głosie było słychać dumę i rozbawienie.
~Kim jesteś!- krzyknąłem do niego.
~Midgardczycy są tak mało cierpliwi...
~Midgardczycy..? Loki!- otworzyłem szerzej oczy i usiadłem na pryczy.
~Brawo!-zaśmiał się
~Wynoś się z mojej głowy!
~Pomogę ci uciec jeśli zniszczysz Avengers
~Na jakiej podstawie nam ci ufać?
~Nie ma podstawy.
~Jesteś bogiem kłamstw. Skąd mam wiedzieć że mówisz prawdę? Jedno zaprzecza drugiemu.
~Racja ale zaufaj mi. Zaryzykuj a będziesz wolny.
~I niby co mam zrobić? Ty i ja jesteśmy zamknięci.
~Jestem bogiem kłamstw i magiem. Śmiesz we mnie wątpić?!
~Ależ skąd... Jestem po prostu realistą.
~Dobrze. Powiem ci co masz robić gdy przyjdą następnym razem.- powiedział i zaczął tłumaczyć. Słuchałem go z uwagą.
NATASHA
Obserwowałam Steva przez kamerę. Wyglądał tak jak dawniej, spokojnie. Nie mogłam uwierzyć że to nie jest mój mąż.
-Natasha, wracajmy do wieży. Już nic więcej nie możemy zrobić.- odezwał się podchodzący do mnie Bucky.
-Wiem.- wstałam i ruszyłam za brunetem. Wyszłam z bazy, wsiadłam do samochodu i pojechałam do wieży. Po 25 minutach byłam w salonie. Zdziwił mnie widok płaczącej Blaid siedzącej obok Tonego z kubkiem czekolady.
-Co się stało?!- podbiegłam do córki i ją przytuliłam.
-Jack.. on... był ze mną tylko by chwalić się że chodzi z córką Kapitana Ameryki i Czarnej Wdowy.- załkała.
-Spokojnie.-szepnęłam.- On prawdopodobnie jest idiotą.
-Pewnie masz rację.
***********************************************
Gwiazdkujcie i komentujcie.

Nowa Misja | Avengers | RomanogersWhere stories live. Discover now