Prolog

1.8K 71 29
                                    

Narrator

Czarne BMW zatrzymało się z piskiem opon przed pewnym elitarnym liceum. Jako pierwsza wysiadła dziewczyna, blondynka w krótkościętych włosach, cała poubierana w skóry. Szła dumnie tupiąc butami z ćwiekami i puszczając balony z gumy do żucia.

Na jej postrzępionej grzywce nie dało się również przeoczyć czarnego niczym smoła pasemka. Wyróżniała się znacząco z tłumu chodzących przed budynkiem uczniów w zielonych mundurkach.

-Młody leziesz? Trzeba się zapisać do tej budy. -Zwróciła swoje szmaragdowe tęczówki w kierunku drugiej osoby wysiadającej z samochodu. 

Był to chłopak widocznie od dziewczyny młodszy, jednak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że jest od niej nawet nieco starszy. Zatrzasnął drzwi od auta.

Był to również blądyn, bardzo dobrze zbudowany widać, że to jeden z tych buntowników co tylko sprawiają same problemy. Również był ubrany na ciemno tylko on w przeciwieństwie do dziewczyny nie był aż takim narcyzem i egoistą.

-Japierdziu Emma, ale tu są kujony. Gdzie nasz ojciec nas wysłał. Przecież to nie dla nas. -Zaczął wytykać palcami poszczególne osoby.

-Nie marudzić Hugo. Tylko zapieprzaj do gabinetu dyrektora, a to już. Ja muszę jeszcze coś załatwić. Zaraz do ciebie dojdę.

-Tak, oczywiście. Kiedyś też tak powiedziałaś i z dobry tydzień cię nie widziałem. -przekręcił swoimi fiołkowymi oczętami.

-No, ale wtedy Damien musiał jeszcze odwiedzić swoją babcię....- zaczęła się tłumaczyć jasnowłosa.

-Ty mi się nie musisz spowiadać siora ja już dobrze wiem jaka to była wizyta. A teraz leć bo jeszcze się spóźnisz do tego twojego gangstera. Zostaw brata samego oczywiście. - Myślał, że weźmie ją na litość. Skutek jednak był odwrotny.

-Dzięki Hugonie ty mały zgonie nie zapomnę ci tego. -Szturchnęła go w ramię po czym się ulotniła. No super, po prostu świetnie zostawiła szesnastolatka w ogromnej szkole, w której jeszcze ani razu nie był. No cóż jakoś będzie musiał znaleźć drogę.

W tym samym czasie za szkołą zaparkowało białe Audi. Siedziała w nim matka wraz z córką, którą przywiozła do szkoły. To miał być dla nich obu nowy początek, nowe życie.

-Mamo, a jak nie dam sobie rady? - spytała z wyraźnym strachem w fiołkowych  oczach.

-Córciu na pewno dasz. Bo jak nie ty to kto? Ja tego za ciebie zrobić nie mogę. Tyle walczyłaś o miejsce w tej szkole. Po prostu wyjdź i pokaż wszystkim na co stać Emily Dupain-Cheng.- kibicowała Marinette.

-Masz rację nie mogę się nad sobą użalać. Dziękuję.- Cmoknęła granatowłosą w policzek.

-Pa. -powiedziała zatrzaskując za sobą drzwi.

Szła powoli, niepewnie, ale z każdą chwilą czuła się coraz bardziej odważna. Weszła głównym wejściem na korytarz szkolny. Tu było tak pięknie. Rozglądała się podziwiając czerwone, zrobione z jedwabiu zasłony, marmurowe podłogi. Nawet wachała się przez pewien moment czy to nie sen.

Szła dalej, ale nie potrafiła przestać podziwiać co spowodowało, że z czymś się zderzyła, a dokładnie z kimś.

-Debilko uważaj jak chodzisz. -Zbluzgał ją blondyn.

-Sam jesteś debilem. Nie można od tak sobie wyzywać ludzi na korytarzu. -znalazły się w niej jakieś pokłady odwagi.

-A za kogo ty się uważasz, że możesz tak się do mnie zwracać?!- chłopak coraz bardziej się denerwował.

-Jestem Emily, córka najsłynniejszej projektantki modowej Marinette Dupain-Cheng i zakazuje ci się w taki sposób zwracać do jakiejkolwiek dziewczyny!- krzyknęła granatowłosa. Wokół pary zdążył się już zgromadzić niemały tłumik.

-Będę sobie mówił co mi się żywnie podoba, a tobie nic do tego! Ciesz się, że nie jesteś w mojej klasie, bo wtedy byłoby już po tobie. Pieprz się ja spadam. - powiedział i zniknął w tłumie równie szybko jak wcześniej jego siostra.

Emily z pewnością nie tak wyobrażała sobie pierwszą znajomość w szkole. Modliła się w tej chwili w duchu, by nigdy już nie spotkać tego osobnika.

C.D.N.

Pamięć powróciła... MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz