Rozdział 4

383 15 6
                                    

Obudził mnie krzyk. Nie potrzebowałam wiele czasu, żeby zorientować się, że to płacz Darcy. Zerwałam się z łóżka, szybko szturchnęłam Harry'ego i pobiegłam w stronę wschodniego skrzydła, do pokoju córki.

Gdy otworzyłam drzwi, ujrzałam coś, czego nie byłam nawet w stanie sobie wyobrazić. Dziewczynka miotała się po całym łóżku, a zza jej zaciśniętych powiek leciały łzy. Jej małe dłonie kurczowo trzymały się prześcieradła, ale najgorsze było to, że ciągle krzyczała.

- Darcy, kochanie. Już w porządku. Mama jest przy tobie. To tylko zły sen.- klęknęłam przy jej łóżku, jedną dłoń położyłam na jej, a drugą zaczęłam głaskać ja po głowie.

- Nie! Nie pozwólcie mu mnie zabrać! Ja nie chcę! Mamo, nie pozwól!- łkała.

- Nikt cie nie zabierze. Kochanie jestem z tobą. Ciii...- do pokoju wszedł zaspany, zdezorientowany Harry, ale na szczęście szybko załapał co się dzieje i ruszył mi z pomocą.

- Zostaw! Ja nie chcę! Mamo to boli!- jej piąstki zacisnęły się jeszcze bardziej, a drobne ciało wygięło w łuk.

Darcy wydała z siebie spazmatyczny jęk i wtedy jej oczy nagle się otwarły. Były całe czarne.

- O Boże ...- zakryłam usta dłonią.

Tak szybko jak się otwarły, tak szybko i zamknęły, a dziewczynka znowu zaczęła płakać.

- Kruszynko, spokojnie. Jesteś bezpieczna. - szeptał jej do ucha Harry, kołysząc ją jednocześnie w ramionach. Zaczął po cichu śpiewać, a nasza córka powoli się uspokajała. Nadal płakała wtulona w tors swojego taty, ale jej histeria opadła. Słychać było tylko cichutki szloch pięciolatki i gwałtowne bicie serca jej rodziców. Albowiem oni omawiali się już najgorszego.

***

Nazajutrz rano obudziłam się w pokoju córki. Darcy spała wtulona w Harry'ego. Cieszę się, że jest już spokojna, ale w tej sytuacji tylko upewniliśmy się co do naszego problemu. Szczerze, nie wiem co robić.

Zeszłam po schodach na dół I skierowałam się w stronę salonu, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.

Za nimi stała Elizabeth.

- Elizabeth? Co cię tu sprowadza tak wcześnie?

- Rosalie, wyświadczylibyście mi przysługę?- zapytała kobieta.

- Oczywiście, w czym rzecz?- zaprosiłam ją gestem do środka, ale odmówiła.

- Chodzi o Laurę.- chyba zauważyła jak zrzedła mi mina i ciągnęła dalej.- Muszę pilnie wyjechać, a boję się zostawić ją samą . Znasz ją. Więc pomyślałam, że może pozwolili byście zostać jej u was. W waszym pałacu jest mniejsze ryzyko, że coś zmaluje niż w domu. Nie chcę nadużywać...

- Nie ma sprawy. Mamy wolną sypialnię. Kiedy Laura przyjdzie?

- Jesteś kochana Rosie.- kobieta mnie przytuliła. -Harry nie będzie miał nic przeciwko?

- Nie, spokojnie.

- Dziękuję. Laura będzie koło południa.

Pożegnałam kobietę i zamknęłam wielkie drzwi. Oparłam się o drewno I dopiero teraz do mojej głowy napłynęły myśli, czy dobrze zrobiłam. Mam nadzieję, że Laura nie będzie robiła kłopotów,a przede wszystkim, że niczego się nie domyśla. Przecież widziała mnie w bibliotece, potem z okna... Nie. Nie mogła dojrzeć księgi. Mam teraz wystarczająco kłopotów z Darcy,żeby martwić się jeszcze Laurą.


***


Jak się podoba? Myślicie, że Laura wie?


Bad power 2 "Przeklęte dziecko" || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz