Fisz Emade Tworzywo – „Telefon"
„Już czas" - pomyślała i weszła do przedpokoju, by włożyć buty i płaszcz. Nie zaglądała do lustra, bo i tak wydawało jej się, że wygląda za dobrze.
To było najdziwniejsze spotkanie z facetem, jakie kiedykolwiek miała mieć. Bała się, ale w pewnym sensie chciała mieć to już za sobą. A jeszcze fajniej by było, gdyby owo spotkanie przyniosło zamierzony, pozytywny skutek.
Schowała do torebki telefon, na którym ponownie była jakaś wiadomość od Dagmary. Rozmawiały chyba z godzinę po przyjściu Asi z pracy, a teraz zasypywała ją SMS-ami różnej treści. Od takich, które dodawały jej otuchy, po te bardziej depresyjne i pełne obaw.
Wyszła z mieszkania, szczelniej otulając się szalem, gdyż zapowiadał się kolejny zimny wieczór.
Na miejsce trafiła bez problemu, z jedną przesiadką przy dworcu. W sumie dzielnica, w której wylądowała, była typowym przykładem wsi, która została wchłonięta przez miasto. Gdzieniegdzie przy domach stały jeszcze stodoły lub widać było starodawne, drewniane chaty nadające się miejscami jedynie do rozbiórki.
Szła w miarę szybko oświetlonym chodnikiem, w stronę skąd dochodziło echo dudniącej muzyki. I już po chwili ujrzała z pozoru niedużą budowlę, przed którą zaparkowane były rzędy samochodów, a gdzieniegdzie stały grupki młodych ludzi.
Ponownie szybko pokonała odcinek drogi łączący wjazd z wejściem do lokalu. Postanowiła darować sobie dyskusję z ochroną i kupiła bilet w kasie. Skorzystała z szatni i weszła do głównej sali, gdzie było najwięcej osób. Przyznać jednak musiała, że sala i parkiet nie były jeszcze zapełnione. Na zegarku miała siódmą dziesięć. Nie umówiła się z nim w żadnym konkretnym miejscu. Nie mieli też swoich numerów telefonów. Postanowiła przejść się wzdłuż parkietu, oddzielonego metalowymi barierkami w stronę podświetlonego baru. To był dobry wybór, gdyż już po chwili ujrzała go, jak stoi oparty o ladę i rozmawia z barmanem. Zaczęła iść w jego stronę. Pierwszy zauważył ją koleś za barem, na co Fisz się odwrócił. Nie ruszył się jednak z miejsca, jedynie dziwnie uśmiechając.
- Cześć. - Powiedziała, gdy już się zrównali.
Jednak on nadal tylko jej się przyglądał w milczeniu.
„Co? Teraz zapyta, co tu robię? Mało zabawne by to było".
- Czego się napijesz? - padło w końcu pytanie z jego ust, a wyraz twarzy zmienił się na bardziej kpiarski.
„Pewnie myśli, że zamówię wodę z cytryną? Kretyn".
- Martini ze spritem. - Powiedziała pierwsze, co przyszło jej do głowy.
- Już się robi. - Spojrzała na barmana, który posłał jej życzliwy uśmiech.
Był przystojny i po tym, co powiedziała jej Lilka, faktyczne wydawał się w porządku. Oczywiście, jeśli to był ten barman, o którym wspominała. Doskonale widziała, jak nalewa do szklanki i alkohol i napój, co nieco ją uspokoiło, gdyż wiedziała już, że nic jej nie dosypali do drinka. Zabrała z lady szklankę, nie czekając na pomoc „gentlemana". On zabrał swoje piwo i wskazał jej nieduże podwyższenie ze stolikami. Szła przodem, zastanawiając się, czy gapi się właśnie na jej tyłek i nogi. A nawet jeśli tak, to niech się napatrzy, bo nic więcej przyjemnego z jej strony go dzisiaj nie spotka.
Już w środę, kiedy rozmawiali w łazience, miała ochotę wygarnąć mu wszystko, co o nim myśli, ale zabrakło okazji. Za to teraz ... w końcu o czymś chyba będą rozmawiać? A nawet jeśli ma być miła, to przecież może mu to powiedzieć z uśmiechem na ustach.
CZYTASZ
Nie polubię cię
Lãng mạnJoanna Malicka to młoda kobieta, która mimo przestróg rodziny i przyjaciółki postanawia ułożyć sobie życie według własnego planu. I mimo tego, że ona również widzi w nim swego rodzaju niedociągnięcia, stara się podążać wcześniej obraną ścieżką. Sto...